X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 35561
Przesłano:

Scenariusz przedstawienia dla klas I-III, na podstawie wierszy Juliana Tuwima

Na pewnej stacji kolejowej
(Nieczynnej od dawna)
W urokliwej miejscowości Dychowie
Mieszkała postać, dobrze wam znana
Pisząca wiersze od wieczora do rana.
Pewnego razu, gdy północ wybiła
Na stację tę jakby lokomotywa się wtoczyła:
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Ach zapomniałam, postaci tej wam nie przedstawiłam
Przecież znacie wszyscy Juliana Tuwima?!
Poeta wstał od biurka, przez okno wygląda
Spogląda w prawo, w lewo spogląda
Przecież tam nic nie ma – mówi zdziwiony
Chyba jestem już bardzo zmęczony.
Kładzie się do łóżka, nie myśląc nad hałasami wiele,
(przeciąga się i ziewa) ach, resztę napiszę w niedzielę.
Dni poecie mijały w spokoju,
Lecz nocami dziwne dźwięki dochodziły do jego pokoju
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Biegnie zdyszany poeta, patrzy, nie widzi niczego.
-Mam pomysł, zaproszę mojego kolegę dobrego
Bystrego Hilarego
Jak powiedział tak też zrobił:
-Witaj kolego mój miły
Dziwne rzeczy mi się tutaj porobiły.
Zaprosiłem cię do mnie dlatego,
Że w nocy dzieje się coś złego.
Słyszę dźwięki lokomotywy, lecz nic Nie ma na torach.
Jeśli ty mi tego nie wyjaśnisz, chyba pójdę do doktora!
- Och mój drogi Julianie, zrobię co w mojej mocy
Byś mógł spać spokojnie każdej nocy!
Nadszedł wyczekiwany przez panów czas,
Lokomotywa znów pędzi przez las:
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nic nie widzę, rzecze pan Hilary:
"Gdzie są moje okulary?"
Szukam w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.
Wszystko w szafach poprzewracam,
Macam szlafrok, palto macam.
"Skandal! - nie do wiary!
Ktoś mi ukradł okulary!"
Pod kanapą, na kanapie,
Wszędzie szukam, parskam, sapię!
Szukam w piecu i w kominie,
W mysiej dziurze i w pianinie.
Już podłogę chcę odrywać,
Już policję będę wzywać.
Nagle zerkam do lusterka...
Nie chcę wierzyć... Znowu zerkam.
Znalazłem! Są! Okazało się,
Że je mam na własnym nosie.
Powiedzieć ci chciałem od razu mój drogi
Lecz wolałem nie wchodzić ci pod nogi.
-Dobrze już dobrze, więc gdzie ta lokomotywa?
Cisza, odjechała już chyba!
-Nie pomogłem, ci kolego.
Lecz mam dla ciebie fachowca dobrego,
Od spraw dziwnych i niezbadanych
To pan Maluśkiewicz we własnej osobie,
On pomoże na pewno tobie!
Dnia następnego
Ktoś puka do poety zmartwionego.
Ten drzwi otwiera,
lecz tam nikogo nie ma
- ja chyba zwariuję, znów się przesłyszałem?
Lecz nagle: „ekhm” usłyszałem
I w dół spojrzałem, a tam: (kukiełka)
Pan Maluśkiewicz był - tyci,
Tyciuśki jak ziarnko kawy,
A oprócz tego podróżnik,
A oprócz tego ciekawy.
I tak się wita:
Jestem detektyw Maluśkiewicz Nieustraszony,
widzę, że jest pan czymś przerażony!?
Proszę się nie martwić ja rozwieję wszelkie wątpliwości
Choćby sprawa przerażała do szpiku kości!
Może rozejrzymy się trochę w lesie,
Bo z tamtąd ten hałas się niesie?
Dobry pomysł, ruszajmy w drogę
(mowi półgłosem) Jak będzie strasznie dam z tamtąd nogę
A w lesie dźwięki się rozlegały:
Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,
Nadajemy audycję z ptasiego kraju.
Proszę, niech każdy nastawi aparat,
Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:
Po pierwsze, jedyne i najważniejsze
Dlaczego budzą nas w nocy dźwięki
od pił motorowych straszniejsze?
Jak to więc wy też to słyszycie?
Ta wiadomość ratuje mi życie
Już myślałem, że zwariowałem
Lecz od was odrobinę otuchy dostałem!
Co teraz zrobimy?
Jak to co? Prawdę wyjawimy!
Zaczaimy się na zjawę nocą
I sprawa się rozwiąże z naszą pomocą!
Ściemniło się dookoła,
Gdzieś w oddali sowa woła
Gdy północ się zbliżała,
w okolice stacji Tajemnicza postać się zakradała
Niosąc coś w ręku, coś co przypominało
Najzwyklejsze radio, ot co się działo.
Postać stanęła
Radio włączyła, i znów po lesie się niesie:
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Lokomotywa znów pędzi przez las:
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Tak też myślałem, ten łobuz cię straszy
Ale jaki ma w ty cel?
Dowiedzmy się czym prędzej!
Zakradli się od tył i złapali straszącego...
Pana Tralalińskiego!
To pan, jak pan może,
-Ech, myślałem, że to mi pomoże
Wykurzyć cie stąd człowieku
Chciałem tu mieszkać już od wieków
Ja i moja rodzina:
Moja żona - Tralalona,
Moja córka - Tralalurka,
i mój synek - Tralalinek,
i mój piesek - Tralalesek.
No a kotek? Jest i kotek,
Kotek zwie się Tralalotek.
Oprócz tego jest papużka,
Bardzo śmieszna Tralaluszka.
Oj człowieku takim sposobem
Zrobisz we mnie wroga sobie!
Znikaj stąd czym prędzej
Nie chcę cię tu widzieć więcej
A panu bardzo dziękuję!
W razie potrzeby swoją pomoc oferuję.
Zapamiętam to sobie.
Dobrej nocy życzę Tobie!
I tak się kończy przygoda Juliana Te.
Który nadal na stacji wiedzie spokojne życie swe!

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.