X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 21194
Przesłano:
Dział: Języki obce

Mój pierwszy kurs za granicą - dla niezdecydowanych

Piszę ten artykuł ponieważ pragnę podzielić się wrażeniami z mojego uczestnictwa w kursie metodycznym dla nauczycieli organizowanym w ramach Akcji Comeniusa – „Mobilność Szkolnej Kadr Edukacyjnej”, a osobom wahającym się, czy brać udział w podobnych kursach, szkoleniach pomóc w podjęciu decyzji . W lipcu bieżącego roku na kursie “ Methodology and Language for Teachers of Young Learners “ zorganizowanym przez uniwersytet w Edynburgu spędziłam cudowne dwa tygodnie ogromnie wzbogacając swą wiedzę i doświadczenie.
Bardzo żałuję, że wcześniej nie korzystałam z żadnej części programu „Uczenie przez całe życie. Oczywiście wcześniej wiedziałam o programie Comeniusa, ale nie wgłębiałam się w jego akcje sądząc ,że jest to ponad moje możliwości. Jednak gdy do mojej szkoły przyszła oferta od pośrednika w zawieraniu umów i dowiedziałam się z niej i stron internetowych Comeniusa o możliwości udziału w kursie za granicą całkowicie refundowanym/ tj. koszty podróży, kursu i utrzymania/zachwycona od razu stwierdziłam, że nie mogę takiej okazji zmarnować. Informacją tą podzieliłam się z wszystkimi znajomymi nauczycielami języka angielskiego sądząc, że ich reakcje będą podobne do mojej i z częścią z nich wspólnie będziemy załatwiać formalności, a może nawet i wyjazd. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nie były one tym zainteresowane. Koleżanki podziwiały mój zapał, twierdząc, że to wymaga ogromnej pracy i umiejętności językowych na najwyższym poziomie. Mimo pewnych obaw stwierdziłam, że to byłoby głupotą nie spróbować skorzystać z takiej możliwości.
Wahałam się nad wyborem kursu, gdyż ze względu na tematykę trzy z nich szczególnie mnie interesowały, ale o ostatecznej decyzji zadecydowało miejsce. Wybrałam Szkocję Edynburg ze względu na jej odrębność kulturową, tradycję, nie łatwą historię zbliżona do naszej i oczywiście wspaniałe krajobrazy górskie z pięknymi jeziorami i zamkami.
Teraz przyszedł czas na składanie wniosku. Owszem muszę przyznać, że wymagało to trochę pracy i czasu, ale to było nic w porównaniu z satysfakcją ze wspaniale i pożytecznie spędzonego czasu na kursie. Przy wypełnianiu wniosku odświeżyłem swoją wiedzę metodyczną, zapoznałam się z projektami unijnymi, narzędziami Europass itp. Zauważyłam, że zaczęłam popadać już w rutynę i miałam duże braki. Po złożeniu wniosku moja wiedza znacznie wzrosła i już z zapałem planowałam, zmiany w moim obecnym systemie pracy oraz poszerzenie zakresu moich działań.
Po kilku miesiącach otrzymałam potwierdzenie przyjęcia na kurs. Okazało się, że formy rozliczenia są bardzo uproszczone, bo wystarczą rachunki za podróż i i kurs. Koszty utrzymania nie wymagają rozliczenia / dla własnej orientacji zbierałam niektóre rachunki/. Przed wyjazdem otrzymałam znaczna część kwoty.
Edynburg przywitał mnie piękną pogodą, którą miałam przez całe dwa tygodnie. Ludzie bardzo mili i uczynni, pełni entuzjazmu. Adres miejsca zakwaterowania otrzymałam wcześniej z uniwersytetu. Miałam możliwość skorzystania z kwater prywatnych lub akademika. Wybrałam to pierwsze i nie żałuję, gospodarze u których mieszkałam byli wspaniali, zabierali mnie na wycieczki po okolicy, pomagali zrobić zakupy , a rozmowy z nimi to mile spędzony, bezcenny czas ćwiczeń konwersacji.
Miałam jeszcze tremę przed samym kursem, którą rozwiały pierwsze chwile na uczelni. W grupie dwunastoosobowej panował wspaniały klimat, zwłaszcza pięciu uczestników z Hiszpanii nadawała jej rodzinną atmosferę, a jedna Japonka była „wisienką na torcie” w naszej europejskiej paczce.
Nadszedł czas na naukę. Nasza trenerka okazała się wspaniałą, bardzo doświadczoną w pracy z osobami z różnych kultur i narodowości, uczącą w przeszłości w kilku krajach osobę. Zajęcia te były tak ciekawe, z wykorzystaniem wielu metod i form nauczania, że często zostawaliśmy na nich dłużej niż przewidywał harmonogram. Dużo pracowaliśmy w grupach, dzieliliśmy sie swoimi doświadczeniami i problemami w nauczaniu. Od każdego uczestnika można było się wiele nauczyć, a uwagi naszej opiekunki były bardzo cenne. Zorganizowano nam również zajęcia fakultatywne, w których uczestniczyły także osoby z innych grup jak Koreańczycy, studenci z Hiroszimu, itd. Wspólnie pod przewodnictwem pracowników uczelni śpiewaliśmy piosenki , układali w plisy płachty kiltu i przymierzali przygotowane przez nas kostiumy szkockie Dwukrotnie zorganizowano nam ceilidh - nauka tańców szkockich będący świetną zabawą integracyjną połączony z degustacją tradycyjnej potrawy szkockiej- haggis. W programie były również 4 wycieczki autokarowe: Edinburgh, zamek Tantallon, Loch Tay i Aberfeldy, destylarnie whisky.
Bogata wiedza i doświadczenie zdobyte na kursie oraz wspomnienie wspólnych rozmów prowadzonych w czasie przerw w uczelnianej stołówce, w których często brała udział też, nasza trenerka to bezcenny skarb jaki pozostał mi po tym okresie. Oczywiście w dalszym ciągu utrzymujemy ze sobą kontakt, i wspólnie planujemy współpracę miedzy naszymi szkołami.
Może to brzmi jak z bajki, bo trudno uwierzyć, żeby tak zgrały się wszystkie elementy: zajęcia, ludzie, atmosfera ,a nawet pogoda - ale naprawdę ten kurs był jedna z najwspanialszych chwil w moim życiu. Zawdzięczam je projektowi „Zagraniczna mobilność szkolnej kadry edukacyjnej w ramach projektów indywidualnych” z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Na koniec dodam, że połowa uczestników kursu z innych krajów sama opłacała wszystkie koszty.

Bożena Kubiszyn

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.