X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 17659
Przesłano:

Trudności w przystosowaniu się dziecka do przedszkola - analiza przypadku

Analiza przypadku
Trudności w przystosowaniu się dziecka do przedszkola

1. Identyfikacja problemu
Problem dotyczy 5-letniego chłopca, który wcześniej nie uczęszczał do przedszkola. Pierwszego dnia przychodząc do klasy był ciekaw tego, co go tutaj spotka. Został z dziećmi wiedząc, że mama przyjdzie po niego za kolka godzin. Był zainteresowany tym, co się wokół niego dzieje. Nic nie wskazywało na to, że będzie miał problem z adaptacją. Po obiedzie poszedł do domu wesoło żegnając się z wszystkimi słowami "cześć, do jutra".
Następnego dnia rano pojawił się problem. Chłopiec nie chciał wejść do klasy, kurczowo trzymał się mamy. zastanawiałam się, co się stało. dlaczego Krzysiu nie chce wejść, przecież poprzedniego dnia nic nie wskazywało na to, że jest niechętnie nastawiony do pobytu w przedszkolu. Pojawił się problem, który należało jak najszybciej rozwiązać.
2. Prognoza
a) prognoza negatywna - spodziewany stan w przypadku zaniechania oddziaływań. Pozostawienie matki i dziecka samych sobie niosło za sobą zagrożenia, dziecko mogło:
• zamknąć się w sobie, odizolować od innych, stać się milczące i małomówne
• stać się nieśmiałe, drażliwe, płaczliwe
• wykazać brak łaknienia, trudności w zasypianiu, leki
• nawiązać nieprawidłowe kontakty z rówieśnikami
• wykazywać wzmożoną ruchliwość oraz znaczną reaktywność emocjonalną, wyrażającą się w postaci wybuchów złości
• przyjąć postawę buntownika, manifestującego swoją niechęć do przedszkola, niezadowolenie
b) prognoza pozytywna - stan, którego spodziewam się po wdrożeniu działań
• wspólne zabawy z kolegami
• nawiązanie przyjaźni
• śmiałość, otwartość
• chęć do współdziałania
• samodzielność

Plan oddziaływań
Aby nie dopuścić do spełnienia się negatywnych prognoz, podjęłam działania zmierzające do rozwiązania problemu.
Rozmowa z matką dziecka rzuciła nieco "światła" na obawy i lęk chłopca. Po prostu dziecko jest niejadkiem. Nie lubi wielu potraw i jak twierdzi mama nie chce spróbować. Chłopiec bał się, że będzie musiał w przedszkolu zjadać wszystko, tak jak inne dzieci. Uspokoiłam mamę i dziecko, że poradzimy sobie z tym problemem. Chłopiec będzie dostawał większe porcje zupy w przypadku, gdy na drugie danie będzie potrawa której nie lubi, lub odwrotnie, a gdy juz sie zaklimatyzuje, wtedy będę zachęcać go do próbowania innych, niż jego ulubione, potraw. Chłopiec uspokoił się i czule pożegnał z mamą. jednak następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Mama wprowadzając Krzysia do klasy zakomunikowała mi czego dzisiaj nie będzie jadł i pożegnała się z płaczącym synem. Mimo, iż chłopiec nie był zmuszany do jedzenia potraw, których nie lubił, sytuacja powtarzała się. W ciągu dnia Krzysiu często pytał, kiedy przyjdzie mama, ale nie płakał. Zastanawiałam się, czy jedzenie, to jedyny powód trudnych rozstań. Postanowiłam porozmawiać z mamą, aby dokładnie wyjaśnić przyczynę takich zachowań i podjąć działania zaradcze. Z rozmowy wywnioskowałam, że mama jest osobą nadopiekuńczą. Boi się o chłopca "jak sobie poradzi w przedszkolu, bez niej". Prawdopodobnie przenosi swoje lęki na syna. Przez pięć lat głównie ona zajmowała sie wychowaniem dziecka i chłopiec jest z nią bardzo związany. Przyjście do przedszkola i rozstanie z mamą, to dla Krzysia duże przeżycie. Zauważyłam również, że problem jedzenia Krzysia, to głównie problem mamy. To ona martwi się o to, co dziecko będzie miało na obiad. Codziennie po wejściu do przedszkola czyta chłopcu jadłospis i to ona decyduje co będzie jadł, a czego nie, bo tego jej zdaniem nie lubi. Poradziłam mamie, aby starała sie nie poruszać przy dziecku tematu jedzenia, nie czytała mu jadłospisów i unikała rozmów na ten temat. Jeśli chłopiec nie będzie chciał jeść jakiejś potrawy, to sam mi o tym powie, a poza tym Krzysiu przy posiłkach nie stwarza żadnych problemów, nie grymasi, nie płacze. Pytam go tylko, co będzie jadł i jak dużo mu nałożyć. Zdarzyła się taka sytuacja, że mama rono poinformowała mnie, że Krzysiu nie będzie jadł klusek - bo ich nie lubi, a zapytany w trakcie obiadu, czy chce spróbować, odpowiedział że tak i zjadł całą porcję prosząc o dokładkę. Mama wysłuchała moich rad i starała się nie komunikować mi, czego Krzysiu dzisiaj nie będzie jadł. Jednak nadal wprowadzała dziecko do klasy, a chłopiec żegnał się ze łza w oku.
Aby Krzysiu poczuł się pewniej i nie tęsknił za mamą podjęłam wiele działań.
Podczas zajęć mobilizowałam go do czynnego uczestnictwa, zadawałam pytania dotyczące omawianych treści, dzięki czemu mógł wykorzystać swoją wiedzę i być zadowolonym z siebie, chwaliłam za dobrze wykonane zadania, przydzielałam role w zabawach tematycznych, krótkich scenkach prezentowanych podczas zajęć, angażowałam do wykonywania drobnych czynności. Zwracałam cały czas uwagę na to, by Krzysiu nie był sam, nie miał czasu na tęsknotę. Gdy tylko zauważyłam, że tak się dzieje, zachęcałam inne dzieci, aby włączyły go do swoich zabaw. Muszę tutaj nadmienić, że pozostałe dzieci chodziły do tej grupy już trzeci rok i były ze sobą bardzo zżyte, jednak bardzo chętnie "wciągały" chłopca do wspólnych zabaw. Po pewnym czasie lęki Krzysia zniknęły. Coraz rzadziej pytał "kiedy przyjdzie mama", zaprzyjaźnił się z kolegami, chętnie zostawał z rówieśnikami, bawił się i czynnie uczestniczył we wszystkich zajęciach. Na organizowanych dla rodziców zajęciach mama mogła zobaczyć, jak wspaniale spisuje się jej syn, jak sam sobie radzi z trudnymi zadaniami i że nie trzeba "prowadzić go za rękę" i załatwiać za niego wszystkich spraw. A ponieważ zauważyłam, że Krzysiu ma bardzo dobrą pamięć, powierzałam mu długie role na różne uroczystości przedszkolne, na których mogli go podziwiać rodzice, utrwalając występy syna na filmach. Jego talent wykorzystywałam również w konkursach organizowanych na terenie miasta.
Podczas pobytu w przedszkolu Krzysiu zmienił się z chłopca płaczącego, trzymającego sie mamy w odważnego , śmiałego, samodzielnego przedszkolaka. Dzięki podjętym przeze mnie działaniom, negatywne prognozy nie sprawdziły się.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.