Numer: 53604
Przesłano:

Sceny wigilijne - scenariusz uroczystości wigilijnej

Agnieszka Wacławek Sceny wigilijne

Osoby:

Babcia
Ania i Karolina- wnuczki
koleżanki Karoliny
koleżanki Ani
Brian
sąsiadki z Kazachstanu
rodzice
ciocia z córką
dwa gadajace koty

Scena 1

z dwóch stron wychodzą kot i kotka, kotka przeciąga się

Kot- No, wreszcie się obudziłaś. Musimy się naradzić.
Kotka (ziewając)- O co chodzi?
Kot- Jak to o co? Przecież dzisiaj jest ten najważniejszy dzień w roku.
Kotka- Jaki dzień?
Kot- No ten, w którym możemy przemówić ludzkim głosem.
Kotka- To dzisiaj?
Kot- Nie widziałaś karpia w wiaderku? Nie czujesz? (pociąga nosem) To zapach pieczonego makowca. Gospodyni piecze go tylko raz w roku.
Kotka (pociąga nosem)- Faktycznie, czuję ciasto. O czym chciałeś mówić?
Kot (zdecydowanie)- Musimy ustalić o czym powiemy gospodyni, przedstawić swoje żądania, ale krótko i zdecydowanie.
Kotka- No dobrze, to co chciałbyś jej powiedzieć?
Kot- To, że ta tania karma, którą nam daje ostatnio nie jest dobra i nam nie służy.
Kotka- Ależ ty jesteś prozaiczny, nic cię nie obchodzi, tylko żarcie!
Kot- A jest coś ważniejszego ?
Kotka- Oczywiście. Dla mnie najważniejsze są uczucia. Chciałabym jej powiedzieć, jak bardzo ją kocham i marzę o tym, aby spać z nią razem
w cieplutkim łóżku.
Kot (łapie się za głowę) - No nie, ależ ty jesteś sentymentalna! Jak wszystkie dziewczyny.
Kotka (oburzona) – A ty jesteś bez serca! Nie odzywaj się do mnie! (odwraca się plecami)
Kot- A ty do mnie!

rozchodzą się w dwie strony

Scena 2

pokój, na środku stół, na nim wiaderko z karpiem, choinka
dzwoni telefon

Ania- Babciu, telefon!

babcia wchodzi i bierze słuchawkę telefonu

Babcia- Proszę...tak....ale dlaczego? Już wszystko naszykowane, dziewczynki czekają, co ja im powiem?....Dobrze, do zobaczenia.
Ania- Kto to był babciu? Rodzice?
Babcia- Tak Aneczko, niestety nie przyjadą. Do ostatniej chwili nie wiedzieli, czy dostaną urlop w szpitalu a potem nie było już biletów na samolot. Smutna to będzie Wigilia.
Ania- A ciocia przyjedzie?
Babcia- Też jej nie będzie. Ma grypę, dzwoniła wczoraj wieczorem.
Ania- Nie martw się, będziemy my, Karolina...A może zaprosimy te panie, co przyjechały z Kazachstanu?
Babcia- Myślałam o tym, żeby je zaprosić w którąś niedzielę, ale jeszcze nie teraz.
Ania (pochylając się nad karpiem)- Babciu, to skoro będziemy tylko w trójkę, to może darujemy życie temu karpiowi. On tak smutno patrzy.
Babcia- Dziecko, na Wigilię musi być ryba.
Ania- To wystarczą śledzie, już je zrobiłaś.
Babcia- No, nie wiem...
Ania- Wyobraź sobie, że ten karp to złota rybka i ona spełni nasze marzenia. Co byś sobie życzyła? Ja bym chciała dostać nowe łyżwy, bo stare są już za małe.
Babcia- Cóż ja mogę sobie życzyć?Żeby cała rodzina była zdrowa i była razem w święta, ale to niemożliwe.

wchodzi Karolina

Ania- Karola, co byś chciała najbardziej na świecie? Dzisiaj karp spełnia życzenia.
Karolina- Chciałabym....e, to dziecinada. Nie możemy zamówić sushi zamist jeść karpia? Sushi to też ryba.
Babcia- Co to za pomysł? Wigilia musi być tradycyjna, polska.

Karolina wzrusza ramionami i wychodzi

Ania (śmiejąc się)- Ona chciałaby, żeby Brian się z nią umówił, ale ciii (kładzie palec na ustach)
Babcia- Co to za Brian?
Ania- Nie wiesz? Do Nowaków przyjechał ich wnuk z Ameryki. Z Nowego Yorka (przedrzeźnia). Wszystkie dziewczyny zwariowały na jego punkcie, a nasza Karola najbardziej.
Babcia- Taki przystojny?
Ania- No, dosyć fajny. Wysoki, wysportowany, jeździ motorem, gra na gitarze.
Babcia- A mówi po polsku?
Ania- Mówi, ale z takim śmiesznym akcentem. Babciu, to co? Mogę wypuścić karpia?
Babcia- No dobrze, tylko uważaj nad stawem, bo jest ślisko. O, chyba idą tu twoje koleżanki.
Ania- O rany, zapomniałam, że mają przyjść.

wchodzą koleżanki Ani z pudłem

Koleżanki- Dzień dobry pani!
Koleżanka 1- Anula, masz tu te ozdoby choinkowe. Sporo udało nam się sprzedać na kiermaszu, a tyle zostało. (kładzie pudło pod choinką)
Ania- Ile zarobiliśmy?
Koleżanka 2- Sześćset zeta z groszami. Może wystarczy na ten autobus do Warszawy.
Koleżanka 1- Jak nie, może Komitet Rodzicielski nam dołoży.
Ania- Może, dziewczyny rzućcie te ozdoby i choćmy wypuścić karpia do stawu. Uratowałam mu życie!
Koleżanka 2- Coś ty? Babcia się zgodziła?
Ania- Tak, bo rodzice i ciocia nie przyjadą. Ale, ale, co byście chciały żeby się spełniło, bo karp spełnia życzenia.
Koleżanka1- Ja chcę nowy rower!
Koleżanka 2- A ja nowego smartfona!

Ania bierze wiaderko z karpiem, pochyla się nad nim

Ania- Będziesz pamiętać karpiu? Zaraz cię wypuścimy. O, śnieg pada...

wychodzą

Scena 3

wchodzą dziewczęta, ustawiają kilka krzeseł i siadają

Karolina- A Brian przyjdzie?
Koleżanka 1- Obiecał, że będzie.
Koleżanka 2- Że nam opowie o świętach w Nowym Yorku i w ogóle jak tam się żyje.
Koleżanka 3- Moim zdaniem to on się strasznie zgrywa.
Koleżanka 4- Ale na gitarze gra czadowo, sama słyszałam.
Koleżanka 5- Ja też, podobno gra w jakimś zespole rockowym.
Koleżanka 2- Że też mu się chciało jechać taki kawał drogi do Polski.
Koleżanka 1- Ja się nie dziwię, też bym chciała zobaczyć dziadków po tylu latach.
Koleżanka 3- Ale tu u nas straszna prowincja, czym go zabawić?
Koleżanka 5- Może zorganizujemy imprezę z tańcami u kogoś?
Koleżanka 4- Albo kulig, gdyby było więcej śniegu.

wchodzi Brian

Brian- Hi, dziewczyny!
Dziewczęta- Hi, cześć, siema...

Brian rozgląda się wokół i siada na stole

Brian- Macie jakieś attractions tutaj? Żeby się nie nudzić.
Karolina- No, właśnie myślałyśmy, żeby zrobić tańce albo kulig.
Brian- Kulig byłoby super. Ja słyszałem od mamy jaki fajny jest.
Koleżanka 1- No, ale śniegu mało, choć zapowiadają opady.
Koleżanka 2- Tak, słyszałam, że ma padać.
Brian- To może zrobimy takie przebierańce co idą i śpiewają carrols?
U nas to się podoba.
Koleżanka 3- Chodzicie po Nowym Yorku i śpiewacie kolędy? Nie wierzę!
Brian- No, po Greenpoincie, tam mieszkają Polacy, imigrants, oni lubią polskie ...te...traditions
Koleżanka 4- Tradycje, obrzędy
Brian- Tak, inni też... Irelands...
Koleżanka 4- Irlandczycy?
Brian- Tak, Irlandczycy też mają takie korowody, przebierańce, anioły, diabły...
Karolina- Dużo masz w sąsiedztwie imigrantów z różnych krajów?
Brian- Tak, Włosi, Irlandczycy, Niemcy...To jest ta stara imigracja, oni sto lat i więcej w New Yorku mieszkają, ale pamiętają tradycje ze swoich krajów.
Koleżanka 5- Masz jakieś zdjęcia z Nowego Jorku?
Brian- Mam, zaraz wam pokażę.

Szuka po kieszeniach, wyciąga plik zdjęć. Karolina wyrywa mu zdjęcia i zaczyna uciekać wokół stołu, Brian ją goni, inni też się włączają, zdjęcia wędrują z rąk do rąk. Karolina siada ze zdjęciami, inni gromadzą się wokół niej.

Koleżanka 1- To twoja mama?
Brian- Tak, ona tu śpiewa z polskim chórem Copernicus. W tym roku mają tour w polskimi kolędami.
Koleżanka 2- A to ten twój zespół?
Brian- Tak, my się nazywamy Curara, jak ten poison...trucizna.
Koleżanka 3- Tak, tak, kurara. A to ze szkoły?
Brian- To nasza paczka- ja, Patrick, Hugo i Alexander.
Karolina- A wasze dziewczyny?
Brian- Miałem dziewczynę, ale zerwałem. Była strasznie głupia, nic, tylko moda i moda. (Dziewczyny śmieją się)
Koleżanka 5- A nie powiedziałeś nam jak święta obchodzą Amerykanie.
Brian- Oni mają tylko jeden dzień świąt, nie mają ...Christmas Eve...
Koleżanka 4- Wigilii
Brian- Tak, Wigilii, a w święto jedzą indyka i pudding i rozdają prezenty. Na drugi dzień już idą do pracy.
Koleżanka 1- To niefajnie.
Brian- Tak, i tam nie ma ducha świąt tylko...commertion.
Koleżanka 4- Komercja, handel?
Brian- Tak, to jest wielki handel cały grudzień po sklepach, są promocje, chodzą Mikołaje i renifery, gra muzyka i wszyscy biegają, żeby kupować prezenty. Ja tego nie lubię, wolę święta w Polsce, bo tutaj jest...magic
Koleżanka 2- Magicznie.
Brian- Magia świąt, szopka, dzieciątko, anioły, kolędy...
Koleżanka 3- I nawet pada śnieg i potem drzewa wyglądają jak zaczarowane
Brian- Bajka. To co, robimy te przebierańce?
Koleżanki- Dobra, O.K.
Karolina- Ale skąd weźmiemy stroje?
Koleżanka 1- Czekajcie! (zrywa się i wybiega, wraca niosąc wielką torbę ze strojami) Mamy przecież te stroje z Domu Kultury na jasełka w szkole.
Koleżanka 2- No jasne! Całkiem zapomniałam. Pokaż, co tam mamy.

Zaczynają wyciągać i przymierzać stroje

Koleżanka 3- Dla Briana będzie strój Józefa (rzuca mu strój) Przymierz!
Brian- Nie chcę być Józefem, wolę strój pasterza, o ten (wyciąga strój)
Koleżanka 4- Ja wystąpię jako anioł!
Koleżanka 5- A ja jako diabeł!
Koleżanka 3- Ja będę krakowianką.
Karolina- A to pasterka (przymierza strój do siebie)
Koleżanka 2 do koleżanki 4 - Czyli para dla naszego Brianka (śmieją się)
Koleżanka 5- Dobrze, to teraz musimy poćwiczyć śpiewanie. Brian,skocz po gitarę! Masz ją tutaj?
Brian- Mam, zaraz przyjdę z gitarą.(wychodzi)
Koleżanka1- Ale czad! Będzie fajnie, tylko czy uda wam się po jedzeniu wymknąć z domu?
Koleżanka 2- Może być problem, ale spróbuję.
Karolina- Nie ma sprawy, ja się ulotnię po angielsku.
Koleżanka 3 do koleżanki 4- Po amerykańsku! (Śmieją się)
Koleżanka 1- Pomóżcie mi wytaszczyć stroje do przedpokoju.

Wszystkie dziewczyny wychodzą ze strojami

Scena 4

wchodzi babcia z obrusem

Babcia- Dziewczynki, chodźcie nakrywać do stołu!

wchodzi Ania i razem z babcia rozkładają obrus na stole, wchodzi Karolina

Babcia- No, jesteś nareszcie. Gdzie cię nosi przez cały dzień ? Trzeba nakrywać do stołu.
Karolina- Dobrze, dobrze, coś trzeba zrobić w kuchni?
Babcia- Już wszystko gotowe do podania. Przynieś opłatki.

Dziewczynki wnoszą zza kulis naczynia, opłatki, sztućce, ustawiają na stole, słychać stukanie do drzwi

Babcia- Kto tam?

wchodzą rodzice

Rodzice (naśladując fanfarę na wejście)- Ta, ta, dam! No to jesteśmy!

Ania podbiega do nich i rzuca się im na szyję

Ania- Mamo, tato, przyjechaliście! Tak się martwiliśmy, że was nie będzie!
Mama- Cześć skarbie, cześć Karolinko! (wita się z Karoliną) Mamo, witaj!(wita się z babcią) To cud, że przyjechaliśmy. Marek sprawdzał od kilku dni w internecie bilety i nie było miejsc na żaden lot do Krakowa.
Tata- A dzisiaj, jak już się pogodziliśmy, że nie pojedziemy, przypadkowo kliknąłem, i co? Dwa bilety do Krakowa wolne, ktoś musiał w ostatniej chwili zwrócić. Od razu zabukowałem i zapłaciłem, ale mieliśmy tak mało czasu, żeby się zebrać, że nie mamy prawie osobistych rzeczy.
Mama- Ja chwyciłam tylko torbę z prezentami, bo miałam ją już dawno przygotowaną, koszulę nocną, kosmetyczkę i już musieliśmy dzwonić po taksówkę, żeby zdążyć.
Karolina- Scena jak z filmu.
Babcia- Z filmu, nie z filmu, rozbierzcie się, siadajcie. Właśnie mieliśmy zaczynać Wigilię.
Mama- Aniu, dziecko, połóż prezenty pod choinką, ja jestem wykończona.
Ania- (bierze prezenty) Mamo, pamiętałaś?
Mama- O łyżwach? Są w tym dużym pudełku. Mam nadzieję, że takie chciałaś.
Ania- Yes, yes, yes, dziękuję wam strasznie!

słychać pukanie

Babcia- Kto tam? Proszę!

wchodzi ciocia z córką

Babcia-Córciu! Jednak przyjechałaś!
Ciocia- Tak, mamo. Pomyślałam, że Wigilia jest raz w roku, a tak dawno się nie widziałyśmy. Wczoraj na noc zażyłam leki i lepiej się czuję.
Babcia- I dałaś radę prowadzić? Chyba mocno śnieży.
Ciocia- Mamo, przecież znam dobrze tę drogę. Milenko, rozbieraj się.
Mama- Cześć Magda! Dobrze cię widzieć. I ciebie Milenko.
Milenka- Ciociu, strasznie pada. Ale dojechałyśmy.

Wszyscy się witają

Babcia- No to jesteśmy wszyscy razem, jak za dawnych lat. Wymyjcie ręce i będziemy dzielić się opłatkiem.

Rodzice i ciocia z Milenką na chwilę wychodzą wymyć ręce, pozostali rozpoczynają dzielenie się opłatkiem, po chwili reszta się dołącza. Widać, jak podchodzą do siebie, łamią opłatek, coś mówią, całują się, ale jest to scena pantomimiczna. Na pierwszy plan wychodzi osoba, która śpiewa kolędę.

Słychać pukanie

Babcia- Kto to może być? Jesteśmy już wszyscy.
Ania- Babciu, to na pewno wedrowiec. Trzeba go wpuścić.
Karolina- Chyba żartujesz, jaki wędrowiec? W dzisiejszych czasach nie ma wędrowców.
Ania- A właśnie, że są, prawda babciu?

Babcia podchodzi do drzwi. Wchodzą dwie, ubrane na sposób wiejski kobiety.

Kobieta starsza- Niech będzie pochwalony, my sąsiadki, my przyjechały z Kazachstanu w proszłym miesiącu i nie znamy tu nikogo. Wy tu blisko, no, my chciały się poznakomić.
Kobieta młodsza- Mamy dla was kutię, taką, jak my robiły w Kazachstanie na święta.
Babcia- Witajcie sąsiadki. Siadajcie z nami do stołu.
Kobieta starsza- Przełamcie się z nami opłatkiem (wyciąga opłatek) U nas mówiło się łamiąc opłatek Daj Boże za rok doczekać.
Babcia- Pięknie. Daj Boże!

Kobiety siadają do stołu

Ania- A skąd się panie wzięły w Kazachstanie?
Kobieta starsza- My byli wywiezieni podczas wojny, w 1940 roku, cała nasza familia, Borowscy.
Kobieta młodsza- Było bardzo ciężko tam żyć naszym dziadom i rodzicom. Oni robili w kołchozie, a mężczyźni budowali kolej. Potem było trochę lepiej, my robiły w fabryce, ale była bieda.
Babcia- Dzięki Bogu, jesteście już z nami. A tam w Kazachstanie jak obchodziliście święta?
Kobieta starsza- Było tak, jak w Polsce, jak pamiętali nasi dziadowie, tylko ubogo.
Kobieta młodsza- My jedli ryby, pierogi, kutię, pączki. Była choinka i małe podarki. Ale tam nie obchodzi się świąt chrześcijańskich. Tylko Polacy obchodzą. Kazachowie to są muzułmanie. Oni mają inne święta.
Babcia- Tak, tak, jeszcze wielu Polaków tuła się po świecie. Ale nie smućmy się! Jest Wigilia i trzeba się cieszyć, że lepsze czasy nadchodzą. Dzieciątko się narodziło, cały świat rozweseliło!
Mama- Jedzcie, proszę, popróbujcie naszych potraw.
Babcia- Ja pójdę i dam moim kotkom po kawałku opłatka, jak zwyczaj nakazuje.
Babcia podchodzi do przodu sceny, Karolina wymyka się ukradkiem

Babcia- Kici, kici, chodźcie moje kotki. (koty wchodzą, opadają na czworaki koło gospodymi i ocierają się o jej nogi)
Koty- Miau, miau....
Babcia- (głaszcząc kota) Fidelio, mój śliczny, masz, zjedz kawałek opłatka, żebyś mi nie chorował. Taki jesteś mizerny ostatnio. Chyba ta karma ci nie służy. Trzeba będzie kupować tę droższą.
Fidelio- Miau, miau...
Babcia- Nora, koteczko, zjedz opłatek. Co mi powiesz?
Nora- Miau, miau...(ociera się i patrzy wymownie na babcię)
Babcia- Wiem, wiem, jesteś smutna, bo wygoniłam cię z łóżka.
Nora- Miau, miau....
Babcia- Dobrze już, dzisiaj śpimy razem. Wygrzejesz się za wszystkie czasy.
Nora- Miau, miau...

Babcia odchodzi i siada przy stole. Koty mówią do siebie:

Fidelio- Widziałaś? Powiedzieliśmy wszystko, co zaplanowaliśmy.
Nora- I ona wszystko zrozumiała. To chyba czary.
Fidelio- To magia świąt.

Schodzą ze sceny w jedną stronę, babcia wraca do stołu

Babcia- A gdzie jest Karolina? Znowu zniknęła?

Słychać kolędę z oddali, Ania zrywa się i patrzy w okno

Ania- Patrzcie, idą do nas kolędnicy! Jak ich dużo! Idzie Brian i nasza Karola z nim razem!

Wszyscy wstają od stołu, kolędnicy wchodzą na scenę i spiewają kolędę

Koniec

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2025 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.