X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 49318
Przesłano:

Maltańska wielokulturowość, czyli kolejna stacja pociągu Erasmus+

Od wielu lat niezmiennie pociąg Erasmus zabiera tysiące pasażerów w podróż do stacji, które sobie wymarzyli. Dla jednych jest to możliwość zdobycia wiedzy i umiejętności, dla innych poznanie innych ludzi czy krajów, czasem doskonalenie edukacyjne i zawodowe. Tym pociągiem mogą pojechać uczniowie, studenci, ale też nauczyciele. Tak jest również ze mną - jeżdżę z Erasmusem jako nauczycielka, aby utrwalić, to co umiem, ale też rozszerzyć swoje umiejętności. Moja placówka – LXIII Liceum Ogólnokształcące im. Lajośa Kossutha w Warszawie aktualnie uczestniczy w projekcie Erasmus + „Poznaję, rozumiem, działam. Kształtowanie tolerancji i postaw proekologicznych, umiejętności radzenia sobie z wyzwaniami XXI wieku”, którego jednym z celów jest wzmocnienie kontaktu nauczycieli z językiem angielskim poprzez udział w międzynarodowych kursach. Razem z dwiema koleżankami udałam się kolejny raz w arcyciekawą podróż do stacji „Doskonalenie Zawodowe”, a oznaczało to kurs języka angielskiego w jednej ze szkół na Malcie, ale też poznanie
różnorodności kulturowej w tym państwie.

Czy to się udało? Naturalnie. Czy to mogło się nie udać? Naturalnie, przecież Covid nie ma wakacji, ciągle mutuje i atakuje. Niestety jedna z moich koleżanek wróciła zarażona z Malty do Polski.

Malta to wyspa, ale też państwo i spełniony sen każdego turysty. Nazywana jest prawdziwą perłą Morza Śródziemnego, odnalezioną Itaką, ba – nawet śródziemnomorskim Hollywood, z uwagi na liczne filmy, które tam powstały. I w tym miejscu wymienia się jednym tchem – „Aleksandra” „Troję” „Gladiatora” „Kod da Vinci” „Hrabiego Monte Christo” „Grę o tron” „Popeye” i wiele, wiele innych. Chcecie znaleźć się na planie filmowym – proszę bardzo! Chcecie poleniuchować na plaży – proszę bardzo – Golden Bay, Gnejna Bay, Dwejra Bay czekają na Was! Wolicie zwiedzać ciekawe miejsca – wioska rybacka Marsaxlokk, świątynia megalityczna w Xaghra, konkatedra Jana Chrzciciela w Valletcie, architektura Mdiny, Blue Grotto, Dingli Cliffs. Wszystko dostępne, tylko trochę gorąco. To może dla odmiany wolicie zwiedzić Narodowe Akwarium w Qawra lub ponurkować u wybrzeży wyspy? Też są takie możliwości. Ale jak w takich okolicznościach przyrody i atrakcji historycznych (ale też rozrywkowych!) uczyć się języka angielskiego czy poznawać wielokulturowość Malty? Dla chcącego nic trudnego – trzeba łączyć przyjemne z pożytecznym. Szkoły językowe to prawdziwy atut Malty, gdzie język angielski jest jednym z dwóch języków urzędowych. Można skorzystać z rankingów szkół - ostatni ranking zawiera 35 najlepszych spośród nich w takich miejscowościach jak Sliema, St. Julians, San Gwan, w Gżirze czy na wyspie Gozo (rekomendowana dla osób 50+).

Razem z koleżankami wybrałam ostatecznie szkołę ETI czyli Executive Training Institute w St. Julians, gdzie poszerzałam znajomość języka angielskiego, ale też odkrywałam skomplikowaną historię Malty. Zajęcia odbywały się codziennie przez dwa tygodnie, w małych grupach do 10 osób i co super ważne – klimatyzowanych salach! O, gdyby tak mieć zaczarowany ołówek i przenieść wyposażenie techniczne szkoły ETI do Polski – tablice interaktywne czy kserokopiarki w każdej klasie! Lekcje odbywały się od 9.00 do 14.30 z przerwą kawową i lunchową, otrzymywaliśmy materiały do ćwiczeń i prowadziliśmy rozmowy w parach lub grupach. pod okiem i „uchem” nauczyciela. Ćwiczyliśmy płynność wypowiedzi, wymowę, akcent i intonację, powtarzaliśmy gramatykę, poszerzaliśmy słownictwo, nabywaliśmy sprawność w komunikacji społecznej. W drugim tygodniu naszej wakacyjnej edukacji nauczyciele poświęcali wiele uwagi dziejom i kulturze Malty, co sprzyjało turystyce popołudniowo – wieczornej. Do poznawania wielokulturowości wyspy zachęcili nas organizatorzy kursu już na początku, organizując wycieczki tematyczne do aktualnej stolicy Malty – La Valletty oraz do dawnej stolicy – Mdiny. Pozostałe wyprawy uczestnicy kursu przeprowadzali we własnym zakresie, a na zajęciach dzielili się wrażeniami, podpowiadali jak korzystać z udogodnień czy omijać trudności.

Zajęcia w okresie wakacyjnym 2022 zostały zdominowane przez uczestników - nauczycieli z Polski, bo takie właśnie w tym roku były zgłoszenia – głównie z naszego kraju. Ideałem w szkołach językowych są grupy zróżnicowane narodowo, to sprzyja wspomnianej płynności językowej, ale też nawiązywaniu znajomości z nauczycielami z różnych krajów i dzieleniu się doświadczeniami. Tego typu relacje miałam podczas poprzednich mobilności do Wielkiej Brytanii czy do Włoch. Ale co zrobić, gdy sytuacja epidemiologiczna ciągle jest groźna, szaleje inflacja, a wojna Rosji przeciw Ukrainie wielu ludziom odbiera chęć do podróżowania? Warto korzystać z sytuacji, w której pociąg zwany Erasmusem zabiera chętnych w podróż i poznawać świat. Mimo wszystko.
Badając temat dowiedziałam się, że w szkole ETI na przestrzeni ostatnich lat najwięcej uczestników kursów przylatuje właśnie z naszego kraju, bo aż 32% (nie tylko nauczycieli), na drugim miejscu są Niemcy – 15%, a na trzecim Francuzi – 10%. W budynku szkoły są udogodnienia dla niepełnosprawnych studentów – specjalnie przystosowany podjazd, sale, recepcja, WC, stołówka. Kadra ucząca to w 85% nauczyciele z wyższym wykształceniem, a 80% dysponuje certyfikatem nauczania języka angielskiego. Ważnym plusem jest możliwość korzystania przez trzy miesiące (od zakończenia kursu) z platformy e-learningowej i kontynuowania nauki bez dodatkowych kosztów. Szkoła ETI oferuje szeroki pakiet kursów języka angielskiego między innymi dla juniorów, obozy dla nastolatków, kursy rodzinne, biznesowe (prawnicy, sekretarki, lotnicy, lekarze) i przygotowujące do egzaminów z języka angielskiego. Każdy z kursów kończy się wydaniem certyfikatu uczestnictwa, co też się stało w naszym przypadku.

Tak jak współcześnie Malta jest odwiedzana przez tysiące turystów niezależnie od pory roku, tak w minionych wiekach była atakowana przez tysiące agresorów i zasiedlana. Widzę tu wyraźną poprawę jakości życia Maltańczyków, odkąd Malta jako republika stała się czyli od 1974 r. – lepiej mieć na karku turystów niż zdobywców! Ale z drugiej strony dzięki burzliwym dziejom wykształciła się wielokulturowość i to jest właśnie wartość dodana, z której Maltańczycy mogą być dumni.

Prehistoryczne ślady życia ludzi na Malcie sięgają 5 tysięcy lat przed narodzeniem Chrystusa i dotyczą migracji Sycylijczyków, którzy byli najprawdopodobniej praprzodkami Maltańczyków. W miejscowości Birżebbuga w jaskini Ghar Dalam znaleziono szczątki ludzkie i zwierzęce, wyroby ceramiczne, których kształt i zdobienia są takie same jak znalezione na Sycylii. W siedlisku Skorba odkryto ślady działalności rolniczej typowej dla epoki neolitu czyli ceramikę szarą i czerwoną, żarna, krosna, ozdoby i broń myśliwską. W tym czasie Malta była „zieloną wyspą’ – obszarem żyznym, porośniętym lasami, okresowo spływały tam strumienie do morza. Ważnym etapem w rozwoju życia religijnego Maltańczyków była „epoka świątyń” , gdy powstały megalityczne świątynie związane z kultem płodności, które można dziś obejrzeć w Mnajdra, Ggantija na Gozo, datowane na 3500 lat pne. W Muzeum Archeologicznym w La Valletcie można obejrzeć różnej wielkości kamienne i terakotowe figurki kobiece o dość wyraźnych kształtach, znalezione w świątyniach, w tym tzw „Śpiącą Damę” i „Maltańską Wenus”. Dużo mniejsze świątynie są w Tarxien koło Paola oraz wielopiętrowe hypogeum w Hal Saflieni czyli korytarze podziemnych komnat grobowych, ozdobione malowidłami, służące również jako magazyny żywności i cysterny z wodą, ale też świątynie i wyrocznie.
Około 2500 pne epoka świątyń raptownie kończy się z powodu najazdu ludu uzbrojonego w metalową broń, wznoszącego kamienne bastiony np. Borg in-Nadur, zajmującego się hodowlą. Lud ten nie budował świątyń, a stare maltańskie świątynie wykorzystywał jako miejsce kremacji swoich zmarłych. Od tej pory na terenie Malty będą pojawiały się kolejne ludy i cywilizacje wykorzystujące dogodne położenie wyspy na skrzyżowaniu dróg morskich, bardzo ważne strategicznie i handlowo. Okres fenicki (800 – 218 r.pne) otworzył Maltę na świat pod względem gospodarczym, Fenicjanie nauczyli Maltańczyków zamiłowania do żeglugi, zręczności w handlu, umiejętności pisma, umiejętności adaptacji w trudnych warunkach. Okres rzymski i bizantyjski (218 r.pne – 870 r) sprzyjał romanizacji religii, rozwojowi rolnictwa dzięki systemowi kanałów, budowie statków na potrzeby rzymskiego imperium. Rzymscy urzędnicy zbudowali miasta – Melitę i Victorię, komplet łaźni i toalet komunalnych, ville czyli posiadłości i oczywiście liczne fortyfikacje. Za najważniejsze wydarzenie tego okresu uważana jest wizyta apostoła Pawła i Łukasza Ewangelisty w 60 r., co potwierdzają wykopaliska pod kościołem San Pawl Milqi, na drodze między Zatoką Św. Pawła a Melitą. Maltańczycy są bardzo dumni, że ich przodków ewangelizował apostoł Paweł, a katolicka wersja chrześcijaństwa uważana jest za ich cechę narodową. Data przybycia Św. Pawła czczona jest jako święto państwowe, na Malcie (kraju o powierzchni miasta stołecznego Warszawy!) jest ponad 350 kościołów. Bez wątpienia chrześcijaństwo od czasów rzymskich do dziś jest jednym z podstawowych składników kultury Malty.
Kolejnymi agresorami na wyspie stali się Arabowie (870 – 1090), którzy uznali Maltę za bazę do ekspansji islamu, ale też przyczynili się do rozkwitu gospodarczego i kulturalnego. Opodatkowali chrześcijan, aby ich „zachęcić” do przejścia na islam, zbudowali systemy fortyfikacyjne wokół miast, rozwinęli handel niewolnikami, zapoczątkowali nowy podział administracyjny, wprowadzili balkony z ażurowymi drewnianymi balustradami, które do dziś istnieją w zabudowie miejskiej. Arabowie próbowali sztucznie zalesiać wyspę, przywrócili irygację pól, aby rozwinąć rolnictwo i handel żywnością. Ich obecność do dziś jest widoczna w języku maltańskim, nazewnictwie (miasta Mdina, Msida, Bugibba), w gastronomii, w wielości przypraw i ich wschodnim aromacie.

W okresie panowania Normanów, Genueńczyków, Szwabów, Andegawenów i Aragończyków kultura Malty znacząco nie zmieniała się, natomiast konflikty wywoływane przez kolejne dynastie podkopywały gospodarkę wyspy. Okres panowania Zakonu Kawalerów Św. Jana czyli joannitów (1530 – 1798) to sukcesy w walkach z Turkami, inwestycje militarne, cywilne, sakralne, wybudowanie nowej stolicy La Valletty. Ten okres rozkwitu handlu, budowy statków, rozkwitu sztuki renesansowej (wspaniałe obrazy Caravaggia w konkatedrze Św. Jana w stolicy), architektury barokowej, klasycystycznej brutalnie przerwali Francuzi atakując Maltę w drodze do Egiptu w 1798 r. Zakon joannitów został przez Napoleona Bonaparte wygnany z wyspy, a miasta, prywatne domy, nawet kościoły stały się łupem zdobywców – w ciągu sześciu dni zrabowano 1600 kg srebra, dzieła sztuki o ówczesnej wartości 250 tys. funtów szterligów. Ostatni, brytyjski okres w dziejach Malty (1801 – 1939) oznaczał stabilizację i ponowny rozwój, znaczący wpływ na wielokulturowość. Do dziś w tym państwie język angielski jest drugim równoprawnym językiem urzędowym, a prawo, administracja, szkolnictwo są kontynuowane po czasach kolonialnych. Dla turystów szokujący pozostaje ruch uliczny - lewostronny tak jak w Wielkiej Brytanii, czerwone budki telefoniczne, skrzynki pocztowe, układ kranów w łazienkach z ciepłą i zimną wodą, nie mówiąc o brytyjskich gniazdkach elektrycznych, brytyjskiej kuchni czy sklepach dla brytyjskich turystów. Cóż Malta jest niezwykłym kotłem kulturowym, do którego przez setki lat dokładano ciągle nowe składniki i ten „brytyjski wsad” też się w nim zmieścił.

Dlaczego tak się stało? Dlaczego można mówić o tak imponującej wielokulturowości Malty? Wyspa znajduje się w centrum Morza Śródziemnego więc strategicznie interesowało się nią wielu władców i dość często zmieniała właścicieli, była łakomym kąskiem. Prawie każdy zdobywca coś zostawiał po sobie, a Maltańczycy odrzucali lub akceptowali to, co im odpowiadało, bo mieli zdolności adoptowania się do zmieniających się warunków. Z drugiej strony Malta nie jest wielką wyspą, obecnie zamieszkałą przez ok.400 tys. mieszkańców, w przeszłości było ich jeszcze mniej, więc rzadko kiedy mogła się obronić (zdarzały się wyjątki!). Nie posiadała też własnej państwowości aż do XX wieku, nie wykształciły się elity wpływające na tożsamość i kierujące walką o suwerenność. Maltańczycy bardziej identyfikowali się z religią chrześcijańską niż z narodowością, nie było wśród nich nacjonalistów (nawet w XIX wieku!) więc jako „ludzie morza” otwarci na świat - żeglarze, kupcy, rzemieślnicy, hotelarze, restauratorzy akceptowali w większości przypadków nowych przybyszy z ich nowymi obyczajami, językami, religiami, ba nawet nowe władze. Maltańczycy byli i są kompromisowi, tolerancyjni, przyjaźni i to moim zdaniem zbudowało ich wielokulturowość, a przy okazji jest gwarancją ich dalszego trwania w przyszłości. Są bramą prowadzącą z Europy do Afryki, ale też z Afryki do Europy.

Realizowanie projektów z pomocą Erasmusa + to interesująca podróż edukacyjna, warto w niej uczestniczyć – uczyć się obcych języków, aby poznać nowych znajomych, doskonalić umiejętności, aby być skuteczniejszym w codziennej pracy, otwierać się na świat tak jak Maltańczycy, a wtedy świat otworzy się dla Ciebie...

Źródła:

Józef Łaptos, Historia małych krajów Europy, Wrocław 2002;
Tomasz Wituch, Dzieje Malty, Warszawa 1980;
Mariusz Dyduch, Europa na wakacje, Bielsko-Biała 2012;
www.podróżniczo.pl

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.