X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 43707
Przesłano:

Alicja w Krainie Koszmaru

ALICJA W KRAINIE KOSZMARU

Scena I
Narrator: Poznajcie Alicję – to typowa nastolatka, może leciutko tylko nadpobudliwa, poszukująca swojego miejsca na Ziemi, ale zupełnie jeszcze tego nieświadoma. Alicja myśli , że wie już wszystko, świat nie jest dla niej żadną zagadką, ma gotową odpowiedź na każde pytanie, no może nauki ścisłe sprawiają lekki dyskomfort....

(w czasie prezentacji Alicja wdzięczy się do publiczności, uśmiecha się , po chwili robi poważną minę, udaje, że się nad czymś zastanawia i znajduje odpowiedź, po chwili robi głupią minę, kręci włosy na paluchu, podskakuje udając, że gra w klasy, drapie się po plecach , głowie itp...)

Od pewnego czasu Alicja ma problem , trochę się ostatnio w jej życiu zawirowało, postanowiła pod naciskiem osób trzecich udać się do specjalisty od zawirowań ...

(gdy narrator mówi o zawirowaniach Alicja sprawia wrażenie jakby traciła równowagę i lekko zakręcona z miną zdziwioną i zaniepokojoną wchodzi do specjalisty.)

Specjalista – Co ci dziecko dolega, co się stało?
(raczej znudzonym tonem)
Alicja – No bo od jakiegoś czasu, ja właśnie nie wiem co mi dolega.... ciągle coś dziwnego się ze mną dzieje, raz jestem duża, potem mała, tycia, i znowu jakaś przerośnięta. Ciężko to ogarnąć, ja ogólnie tego nie ogarniam. W ogóle jakieś towarzystwo dziwne spotykam, wszyscy są jacyś tacy trochę nienormalni i jak tu żyć panie doktorze no jak... no ja nie wiem, dosyć mam, ciągle się czepiają, zrozumienia żadnego, a o wsparciu, to już nie mówię, prześladują mnie jakieś dziwactwa.....
(Alicja mówi słowotokiem, gestykuluje, okazuje rozczarowanie)

Specjalista : Może spokojnie od początku...
ALICJA : Od początku to było tak...... siedziałam z moją starszą siostrą na dworze, słońce świeciło, krowy muczały, pszczółki bzyczały, komary cięły. Moja starsza siostra czytała jakąś strasznie nudną książkę.....

(gaśnie światło)

Scena II

Alicja siedzi z siostrą na kocyku, strasznie znudzona, dłubie w nosie, myśli na głos patrząc na swoje nogi „muszę się ogolić” itp. Siostra czyta....
Po chwili na scenę wpada Biały Królik i woła...
BIAŁY KRÓLIK: Rety, rety, zaraz się spóźnię, o jejku, jejku , jak już późno, rety, o matko i córko o jacie, o noł!

Biały Królik lata szybko, robi dużo zamieszania, patrzy na zegarek
Alicja nagle siada zaciekawiona wyprostowana, lekko zdziwiona oczy okrągłe, zrywa się i leci za królikiem. Nagle pojawia się narrator

NARRATOR: (filozoficznie) Czymże jest Biały Królik? Czyż to nie ulotna chwila, szczęście, którego ciągle poszukujemy ale jak na złość nie możemy złapać... gdyż zawsze kłody pod nogi, problemy, albo doły i... nory....

Gdy narrator wypowiada te słowa Alicja i Królik w stop klatce w dziwnej, ale dynamicznej pozie -gdy w momencie „kłody” poruszają się z powrotem i wchodzą do króliczej nory.

Gaśnie światło

Scena III

Alicja spada w głąb króliczej nory (gra cieni)

ALICJA: Ale jazda, super, łał, przeleciałam już chyba z tysiąc mil, muszę być gdzieś w pobliżu środka ziemi. Ciekawe pod jaką szerokością i długością geograficzną jestem LATITUDE (LATITJUD) LONGITUDE (longitjud). Ale będzie ubaw jak znajdę się wśród ludzi chodzących do góry nogami. Och ile jeszcze, nie pamiętam czy nakarmiła Jacka. Biedny Jacek już za nim tęsknię! Mam nadzieję że dadzą mu trochę whiskasa. Och gdybym cię miała przy sobie! Obawiam się, że tutaj nie ma myszy, ale mój kochany mógłbyś łapać nietoperze, a gacki bardzo przypominają myszy. Ale czy Jacek zjadłby gacka? Czy Jacek zjadłby gacka? Czy gacek zjadłby Jacka? (Alicja mówi sennie)
Słychać upadek.

Scena IV

Alicja siedzi na środku sali, rozglądając się z zainteresowaniem.
Wstaje i spaceruje rozglądając się. Na stoliku stojącym Na środku sali leży maleńki kluczyk. Alicja bierze go do ręki i podąża wzdłuż sali gdzie ciągnie się szereg różnych drzwi (wykonałyśmy z tektury czworo drzwi). Alicja podchodzi i otwiera pierwsze drzwi, to drzwi do dzieciństwa – po ich otwarciu pojawiała się kopia obrazu Pabla Picassa – „Dziewczynka z gołębiem”. Stoi chwilę z rozrzewnieniem, po chwili zamyka. Podchodzi do drugich drzwi – drzwi konsumpcji, otwiera, na podłożu (karton, brystol ) widać, przyklejone różne artykuły: wycięte reklamy kosmetyków, ubrań, sprzętu itp. Z magnetofonu wydobywa się piosenka „Ona widzi we mnie piniądź” Alicja zadowolona tańczy, wygłupia się, jednak po chwili zatrzaskuje drzwi. Kolejne drzwi to drzwi egzystencjalne. Po ich otwarciu Alicja widzi obraz E. Muncha „Krzyk”, krzyk również słychać. Alicja przestraszona zamyka drzwi. Nagle dostrzega najmniejsze drzwi, klęka, z zadowoleniem odkrywa, że kluczyk pasuje do zamka. W zachwycie przygląda się temu co tam się znajduje. W tle słychać delikatną muzykę (w naszym przedstawieniu utwór „Sad violine”), Alicja rozmarzona wzdycha i mówi:
Alicja: Och, jak tam jest pięknie ... Jak bardzo chciałabym tam być! To świat idealny! Gdybym mogła składać się jak teleskop....
Alicja podchodzi do stoliczka i widzi na nim buteleczkę z napisem „Wypij mnie”. Alicja przez chwilę obraca buteleczkę w dłoniach po czym wzdycha:
Alicja: Raz się żyje. Trzeba spróbować wszystkiego... przecież nie ma tu żadnego napisu „trucizna”, a wszystko jest dla ludzi!
Narrator: Czy Alicja nie zachowała się zbyt pochopnie? Skąd wie, czy zawartość buteleczki nie zaszkodzi jej? Typowa nastolatka... najpierw próbuje, potem płacze nad skutkami swoich działań.
Alicja: Ale dziwnie się czuję, kręci mi się w głowie... ojej! Chyba się kurczę! Niezła jazda...Chociaż super, zaraz wejdę do tego pięknego ogrodu! Ale gdzie jest kluczyk?
Gdy Alicja „kurczy się” pomału zniża się do pozycji kucającej.
Alicja rozgląda się i widzi że kluczyk leży na blacie stolika, który teraz jest za wysoki, aby do niego sięgnąć, płacze z bezsilności i krzyczy:
Alicja: To wszystko jest bezsensu, nic mi nie wychodzi, mam dosyć tego wszystkiego!
Po chwili przestaje płakać i widzi obok siebie buteleczkę z napisem „Wypij mnie”.
Alicja: Raz kozie śmierć. Gorzej już na pewno nie będzie.
Wypija zawartość buteleczki.
Alicja pomału wstaje, „rośnie”. (Do tej sceny wykonałyśmy z dużego kartonu wnętrze pokoju zbliżone do scenografii, do którego weszła nasza Alicja zajmując całe wnętrze ‘pokoju’)
Alicja: Ale numer, teraz w drugą stronę... Pa, pa moje nogi, może kiedyś się spotkamy...

Gdy Alicja przestaje rosnąć siada i znowu zaczyna płakać.
Nagle widzi Białego Królika, który przebiega obok niej, pokrzykując:

Biały Królik: Ojejku, znowu się spóźnię, Księżna nie będzie zadowolona...
Alicja: Ej, zaczekaj to za tobą biegłam!
Biały Królik zatrzymuje się i z przerażeniem patrzy na Alicję. Po chwili z krzykiem ucieka. Alicja pędzi za nim.

Scena V

Na grzybie siedzi Pan Gąsienica i pyka fajkę (może być otoczony zapalonymi kadzidełkami w tle muzyka indyjska, medytacyjna, Pan Gąsienica ubrany jest w kolorowe, zwiewne ciuchy)

PAN GĄSIENICA: Kim jesteś?

ALICJA: Ja.... ja naprawdę w tej chwili nie bardzo wiem kim jestem, proszę pana. Mogłabym powiedzieć kim była dziś rano, ale od tego czasu musiałam się już zmieniać wiele razy.

PAN GĄSIENICA: Co chcesz przez to powiedzieć? Wytłumacz się!

ALICJA: Nie mogę się wytłumaczyć ponieważ pan widzi, że nie jestem sobą.

PAN GĄSIENICA: Nic nie rozumiem.

ALICJA: Obawiam się, że nie będę mogła wytłumaczyć panu tego jaśniej, ponieważ sama nic nie rozumiem. Te ciągłe zmiany wzrostu działają na człowieka raczej ogłupiająco.

PAN GĄSIENICA: Czekaj! (niespodziewanie, dotyka swojego czoła, jakby miał wizję) Mam ci coś ważnego do powiedzenia.

Alicja zainteresowana słucha

PAN GĄSIENICA: Przed tobą długa droga...Trzymaj nerwy na wodzy.... Świat jest jednością w wielości a w wielości jedność się mieści. Prawda mieszka we wnętrzu. Wypłyń na głębię.... Umysł człowieka to nieskończona tajemnica, zagadka bez odpowiedzi. (Po chwili, jakby ocknął się z letargu)Więc wydaje ci się, że nie jesteś sobą?

ALICJA: Obawiam się, że nie jestem, proszę pana. Nie pamiętam już niczego w sposób normalny, zmieniam wzrost co dziesięć minut.

PAN GĄSIENICA: Czego nie pamiętasz?

ALICJA: Nie pamiętam kim byłam jeszcze dziś rano, czy jestem duża, czy mała, kim będę, kim chciałabym być, czy jestem taka jaka byłam wcześniej, czy nie jestem sobą tą którą byłam zanim się w nie - siebie zmieniłam...

PAN GĄSIENICA: Powiedz „Ojca Wirgiliusza”

Alicja splata dłonie i zaczyna deklamować

ALICJA: Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje
Na głowie przy tym stojąc wiele lat.
Rzekł jeden z synów: - Tak bardzo się boję
O ciebie ojcze, boś już stary dziad.

– W latach młodości- ojciec mu odpowie-
Bywałem nieraz w strachu o swój mózg,
Lecz dziś, gdy widzę, że mam pusto w głowie,
Ćwicząc, najwyżej słyszę wody plusk.

PAN GĄSIENICA: To się zupełnie nie zgadza.
ALICJA: Niezupełnie się zgadza...
PAN GĄSIENICA: A jaka chciałabyś być?
ALICJA: Może chociaż trochę wyższa.... dziesięć centymetrów to nie jest dobry wzrost...
PAN GĄSIENICA: To świetny wzrost...
ALICJA: Ale ja nie jestem do niego przyzwyczajona...
(cisza, Pan Gąsienica medytuje na głos „om” „omlet” „omamy”)
PAN GĄSIENICA: Od jednej strony się rośnie, od drugiej – maleje.
ALICJA: Ale czego?
PAN GĄSIENICA: Grzyba.
Alicja próbuje opasać grzyba i ułamać kawałek
Gaśne światło.

Scena VI

NARRATOR: I tym sposobem Alicja odzyskała swoja niby to pierwotną postać. Rozmowa niejednokrotnie potrafi wiele wyjaśnić, naprowadzić na właściwy kierunek, a czasami wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pogrążyć...

Alicja w kolejnym etapie swej wędrówki trafia do pewnego domu. Ominiemy w tym momencie jej nie do końca zrozumiałą rozmowę z lokajem i przyjrzyjmy się nowym wcieleniom napotkanym na jej zawiłej drodze...

Alicja znajduje się w kuchni gdzie kucharka gwałtownie przygotowuje obiad tj: trzaska pokrywkami, miesza hałaśliwie chochlą, przesypuje przez sitko mąkę, ciągle coś wykrzykując pod nosem...
Na krześle siedzi Księżna i niańczy gwałtownie zawiniątek z dzieckiem od czasu do czasu kichając, dziecko płacze i kicha na zmianę.
W tle widzimy uśmiechniętego Kota Dziwaka.

ALICJA: Czy nie zechciałaby mnie pani poinformować dlaczego ten kot tak się uśmiecha? (trwożliwym głosem)

KSIĘŻNA: To jest Kot – Dziwak rodem z Pułtuska i w tym tkwi jego przyczyna. Prosię!!

Alicja podskakuje przestraszona po ostatnim słowie Księżnej.

ALICJA : Nie sadziłam, że koty-dziwaki się tak uśmiechają. Nie przypuszczałam, że w ogóle potrafią się uśmiechać.
KSIĘŻNA: Umieją doskonale, większość z nich uśmiecha się.
ALICJA: Nie widziałam nigdy przedtem uśmiechającego się kota
KSIĘŻNA: W ogóle mało jeszcze widziałaś. I w tym tkwi sedno rzeczy (opryskliwie).

W tym czasie Kucharka zaczęła rzucać w Księżną i dziecko czym popadnie, Księżna nie zwraca na to najmniejszej uwagi, dziecko płacze, Alicja oburzona.

ALICJA: Proszę uważać, na dziecko, przecież zrobicie mu krzywdę. Och mój nos!
KSIĘŻNA: Zajmowanie się własnym nosem nie jest tu mile widziane. Gdyby wszyscy zajmowali się swoimi sprawami świat musiałby się szybciej kręcić.
ALICJA: Co nie byłoby pożądane bo wie pani Ziemia potrzebuje 24 godzin na pełen obrót dookoła własnej osi. A najważniejsza rzecz to pory roku...
KSIĘŻNA: Skoro mowa o toporach, to zetnij jej natychmiast głowę!
Nie zawracaj mi już głowy, nie widzisz, że jestem zajęta!!!

Po czym Księżna zaczyna gwałtowniej trząść dzieckiem i śpiewać kołysankę:

Śpij, syneczku, już,
Pieprz do noska włóż.
Kichać ani mi się waż ,
Bo od tego brzydnie twarz
Chórem: Apsik, apsik, apsik!

Już syneczku śpij,
Bo złapię za kij!
Pójdziesz tam, gdzie rośnie pieprz,
Bowiem buzię masz jak wieprz!
Chórem: Apsik, apsik, apsik!

KSIĘŻNA: Masz! Możesz poniańczyć je trochę, ja muszę się przygotować.
Podrzuca dziecko do przerażonej Alicji i szubko wybiega za nią talerze i inne przedmioty, którymi rzuca Kucharka, przeklinając.

NARRATOR: Ognisko domowe, nie zawsze bajkowe. Alicja w tej scenie zwizualizowała najgorszy koszmar dorastającej dziewczynki: gospodyni domowa, niewolnica zastawy obiadowej i obowiązkowych dwóch dań wraz z deserem. A potem trudne do usunięcia plamy.....Płacz, zresztą widzieliście...

Scena VII

Alicja z dzieckiem na rękach próbuje je uspokoić.
Na drzewie siedzi Koty-dziwak uśmiechając się
Nagle z becika wylatuje prosię kwikając.

ALICJA: Droga kiciu, czy mogłabyś mnie poinformować, którędy powinnam pójść?

KOT – DZIWAK: To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść.

ALICJA: Właściwie wszystko mi jedno.

KOT-DZIWAK: W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.

ALICJA: Chciałabym tylko dostać się dokądś.

KOT-DZIWAK: Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.

ALICJA: A kto mieszka tutaj w okolicy?

KOT-DZIWAK: W tym kierunku mieszka Kapelusznik (kot pokazuje krąg prawą łapką)
A w tym (Pokazuje krąg lewą łapką)- Szarak. Możesz odwiedzić któregoś z nich: obaj są zwariowani.

ALICJA: Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami.

KOT-DZIWAK: O, na to nie ma już rady. Wszyscy mamy tu bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.

ALICJA: Skąd możesz wiedzieć, że ja mam bzika?

KOT-DZIWAK: Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj. (Po chwili) A co właściwie stało się z dzieckiem?

ALICJA: Zamieniło się w prosiaka.

KOT-DZIWAK: Przewidziałem to (KOT-DZIWAK znika)

Po chwili pojawia się z powrotem i pyta:

KOT-DZIWAK: Czy powiedziałaś, ze zmieniło się w prosiaka czy w psiaka?

ALICJA: Powiedziałam, że w prosiaka. A w ogóle wolałabym kiciu, żebyś nie znikał i pojawiał się tak nagle. Można od tego zgłupieć.

KOT-DZIWAK: Zgoda. (Kot zaczyna pomału znikać – łapy 1234 i pomału głowa zostaje sam uśmiech.)

ALICJA: Widziałam już koty bez uśmiechu, ale uśmiech bez kota widzę po raz pierwszy w życiu. To doprawdy nadzwyczajne.
Gaśnie światło.

Scena VIII

Przy stole siedzą Zwariowany Kapelusznik i Szarak bez Piątej Klepki. Pomiędzy nimi w pół uśpiony kiwa się Suseł, na którym obaj opierają się łokciami jak na poduszce. Widząc Alicje zaczynają krzyczeć:

KAPELUSZNIK I SZARAK : Nie ma miejsca! Nie ma miejsca!!!

ALICJA: Właśnie, że jest mnóstwo miejsca! (Alicja odpowiada oburzona)

SZARAK BEZ PIĄTEJ KLEPKI: Proszę, poczęstuj się winem. (bardzo grzecznie)

ALICJA: Nie widzę tu żadnego wina.

SZARAK BEZ PIĄTEJ KLEPKI: Bo go wcale nie ma.

ALICJA: Wobec tego częstowanie mnie winem nie było z pańskiej strony zbyt uprzejme.
SZARAK BEZ PIĄTEJ KLEPKI: Przysiadanie się tutaj bez zaproszenia nie było również zbyt uprzejme z twojej strony.

ALICJA: Nie wiedziałam, że to pana stół. Jest nakryty na znacznie więcej niż trzy osoby.

ZWARIOWANY KAPELUSZNIK: Powinnaś ostrzyc sobie włosy.

ALICJA: Powinien pan oduczyć się robienia przycinków. To jest bardzo niegrzeczne (surowo).
Kapelusznik szeroko otwierając oczy.

KAPELUSZNIK: Jaka jest różnica między krukiem a piórnikiem?

Alicja radośnie

ALICJA: Sądzę, że będę umiała rozwiązać tą zagadkę

KAPELUSZNIK: Myślisz, że potrafisz znaleźć odpowiedź na to pytanie?

ALICJA: Właśnie.

KAPELUSZNIK: No, no mów , co myślisz.

ALICJA: Ja .... ja myślę to, co mówię, a to jest właściwie to samo, proszę pana.

KAPELUSZNIK: Wcale nie. W ten sposób mogłabyś powiedzieć, że „widzę to, co jem” i „jem to, co widzę” mają to samo znaczenie.

Nagle sennie Suseł
SUSEŁ: Mogłabyś także powiedzieć, że „oddycham, kiedy śpię” ma to samo znaczenie, co „śpię, kiedy oddycham”.

KAPELUSZNIK: Właśnie tak ma się rzecz z tobą.

Milczenie

KAPELUSZNIK: Którego dziś mamy? (do Alicji wyciąga zegarek potrząsa nim przykłada sobie do ucha nasłuchuje uważnie)
Alicja po namyśle

Alicja: Czwartego.

KAPELUSZNIK: (wzdychając) Spóźnia się o dwa dni. A nie mówiłem ci, że masło nie nadaje się do nasmarowania mechanizmów? (ze złością do SZARAKA)
SZARAK: To było najlepsze masło.

KAPELUSZNIK: Tak, tak, ale mogły dostać się do środka jakieś okruchy. Wsadzałeś tam przecież masło nożem od chleba.

Szarak zabiera od Kapelusznika zegarek i przygląda mu się uważnie.
SZARAK: To było najlepsze masło.

ALICJA: Cóż to za dziwny zegarek, który wskazuje dni, a nie godziny, minuty i sekundy!

KAPELUSZNIK: No i co z tego? A czy twój zegarek wskazuje lata?

ALICJA: Oczywiście, że nie. BO... bo ...on stoi przecież na jednym roku tak strasznie długo!

KAPELUSZNIK:No właśnie! To samo jest z moim zegarkiem! A... znalazłaś już rozwiązanie zagadki?

ALICJA: Nie, a jaka jest właściwie odpowiedź?

KAPELUSZNIK: Nie mam najmniejszego pojęcia.

SZARAK: Ani ja.

Alicja wzdycha ciężko, rozczarowana

ALICJA: Wydaje mi si, że moglibyście spędzać czas pożyteczniej niż na wymyślaniu zagadek, które nie mają rozwiązania.

KAPELUSZNIK: Gdybyś znała Czas tak dobrze jak my, nie mówiłabyś tego.

ALICJA: Nie wiem co pan ma na myśli.

KAPELUSZNIK: Oczywiście, że nie wiesz. (pogardliwie)Jestem pewien, że nawet nigdy nie rozmawiałaś z Czasem.

ALICJA: Chyba nie...ale za to często zabijam czas grą na fortepianie.

KAPELUSZNIK: W tym właśnie sęk. Czas nie znosi, żeby go zabijano. Gdybyś była z nim w dobrych stosunkach, zrobiłby dla ciebie z twoim zegarem wszystko, co byś tylko chciała.. Dam ci przykład: przypuśćmy, że jest godzina ósma rano i mają się rozpocząć lekcje. Szepczesz słóweczko i już wskazówki pędzą po tarczy jak oszalałe i mamy 14. 30 , a ty spokojniutko czekasz na obiad, matematyka nawet nie skaziła twojego umysłu, fizyka odbija się echem z innej galaktyki, nie wspominając o angielskim, który pobrzmiewa dźwięcznie jedynie w piosence na mp3.
ALICJA: (zachwycona)To byłoby naprawdę wspaniałe! Jaki świat byłby piękny! Ludzie byliby szczęśliwi! (po chwili z głębokim namysłem)Tylko widzi pan ja jeszcze nie byłabym głodna....

KAPELUSZNIK: To tylko z początku. Później mogłabyś zatrzymywać Czas na godzinie 14.30 dopóki nie nabrałabyś apetytu.

ALICJA: Czy pan postępuje właśnie w ten sposób?
Kapelusznik gwałtownie zaprzecza ruchem głowy
KAPELUSZNIK: W zeszłym roku pokłóciłem się z Czasem na koncercie urządzonym przez Królową Kier. Było to na krótko, zanim on zwariował (wskazuje łyżeczką od herbaty na Szaraka)
Miałem wtedy recytować wierszyk:
Jasne słoniątko późno dziś wstało,
Zagrać na trąbie czasu nie miało
Więc się zbierają zewsząd gromadnie,
Za chwilę pewnie zatrąbi ładnie.
Ożywi wszystkie niedźwiedzie w lesie,
Znużone główki susłów podniesie.
Więc chociaż w domu pęka ci głowa,
Jakże jest piękna ta pieśń słoniowa.

SUSEŁ: niowasło, niowasło, niowasło, niowasło (przez sen)

KAPELUSZNIK: Ledwo skończyłem pierwszą zwrotkę, gdy Królowa wrzasnęła na całe gardło: „On zabija Czas! Ściąć go natychmiast!”

ALICJA: Jakie to strasznie dzikie!

KAPELUSZNIK: .... i od tej chwili, Czas odmówił mi posłuszeństwa. Dla mnie teraz jest już zawsze szósta.

ALICJA: Więc to dlatego siedzicie zawsze przy podwieczorku?

KAPELUSZNIK: Oczywiście. Nasz podwieczorek trwa wiecznie, tak że nie mamy czasu na zmywanie naczyń.

ALICJA: I przesuwacie się ku coraz dalszym naczyniom?

KAPELUSZNIK: Rzecz jasna. W miarę brudzenia naczyń!

ALICJA: ale co się dzieje wówczas, gdy wracacie do pierwszego naczynia?

SZARAK: Zmieniamy temat rozmowy. ( Mówi szeroko ziewając) Zaczyna mnie to już nudzić.
Gaśnie światło

Scena IX

NARRATOR: Tak coś mi się wydaje, że nasza Alicja trochę jest zdegustowana rozmowami prowadzonymi przez dorosłych.... A przed nią kolejna próba zmierzenia się z czasami absurdalnymi prawami i zjawiskami świata, do którego powoli zmierza, marzy aby wreszcie tam się dostać, do upragnionego świata tych, którzy przekroczyli bramy dorosłości i są sami sobie sterem, okrętem i żeglarzem....

Trzy karty nerwowo zajęte przemalowywaniem krzewu róży
KARTA DWÓJKA: Uważaj tylko co robisz Piątko! Jak możesz pryskać mi na ubranie!
KARTA PIĄTKA: Nic na to nie poradzę, Siódemka trącił mnie w łokieć.
KARTA SIÓDEMKA: Dobrze , dobrze, Piątko! Zrzucaj zawsze na innych!
KARTA PIĄTKA: Nie odzywaj się lepiej! Nie dalej jak wczoraj Królowa powiedziała, że zasługujesz na ścięcie, i miała racje niedorajdo!
KARTA DWÓJKA: Za co, za co? Opowiadaj!
KARTA SIÓDEMKA: Nie twoja sprawa! Ty wścibski ty...
KARTA PIĄTKA: Nieprawda, to jest jego sprawa, i powiem mu nawet za co: za to, że przyniósł kucharce zamiast cebuli sadzonki królewskich tulipanów!!! Głupek!
Siódemka rzuca pędzel na ziemię i zaczyna mówić:
SIÓDEMKA: Sam jesteś głupek! I na dodatek prymityw!
Karty doskakują do siebie i próbują się bić, gdy nagle pojawia się Alicja. Karty zaczynają bić jej pokłony. Alicja jest zdziwiona.

ALICJA: Czy moglibyście mi wytłumaczyć, po co przemalowujecie te róże?
DWÓJKA: Chodzi o to, ze miały być czerwone, a my przez pomyłkę zasadziliśmy białe. Gdyby Królowa dowiedziała się o tym, zaraz kazała nas ściąć. Widzi panienka, robimy co możemy, zanim ona nadejdzie i ...
PIĄTKA: Uwaga, Królowa!
Idzie Królowa z orszakiem Biały Królik i Żołnierz. Wszystkie karty padają na twarze.
KRÓLOWA: Kto to jest?

Żołnierz uśmiecha się tylko.
KRÓLOWA: (Z wściekłością) Głupiec! Powiedz, jak się nazywasz moje dziecko.
ALICJA: Nazywam się Alicja, proszę Waszej Królewskiej Mości.
KRÓLOWA: A kim są ci tutaj? (Królowa wskazuje na leżące karty)
ALICJA: A bo ja wiem, to nie moja sprawa.
KRÓLOWA: Ściąć ją, ściąć ją natychmiast!
ALICJA: Bzdura!
BIAŁY KRÓLIK: Wasza wysokość, to tylko dziecko.
KRÓLOWA gwałtownie i opryskliwie do żołnierza:
KRÓLOWA: Odwróć ich natychmiast!
Żołnierz robi to nogą jakby nie chciał się pobrudzić
KRÓLOWA:Wstawajcie!
Karty zaczynają bić pokłony
KROLOWA: Przestańcie w tej chwili! Dość tego! Można oszaleć od tych ciągłych pokłonów! Coście tu robili?
DWÓJKA: Dopraszam się łaski Waszej Królewskiej Mości, próbowaliśmy...
KRÓLOWA: Już widzę!!! Ściąć ich! Ściąć ich natychmiast!!!
Żołnierz popycha karty. Królowa zasiada do stolika i zaczyna grać w grę planszową.
BIAŁY KRÓLIK: Jak się masz? Wszystko ok?
ALICJA: W porządku. Wreszcie się tu dostałam, nawet nie wiem jak... Wydawało się, że tu jest tak pięknie, a tak naprawdę to jakiś absurd... Jakieś chore zasady, a właściwie brak zasad, wszyscy jacyś ten teges (pokazuje ręką)
BIAŁYKRÓLIK: A jak ci się podoba nasza Królowa?
ALICJA: Wcale mi się nie podoba, zupełnie niezrównoważona psychicznie, sadystka i nawiedzona... wariatka
KRÓLIK: Ciii...
ALICJA: Gdybym wiedziała, że tutaj to wygląda, wcale bym się tu nie wybierała.... Masakra to wszystko......
KRÓLOWA: Ściąć ją!!!! Ściąć ją natychmiast!!!
ŻOŁNIERZ/ SANITARIUSZ: No idziemy, ruszaj się...
Bierze Alicję za rękę i prowadzi ją w stronę gabinetu lekarza.

Scena X

Alicja siedzi na tym samym miejscu co na początku sztuki. Lekarz wpatrzony, znudzony pyta:
SPECJALISTA: No to powiedz jak to było od początku....
ALICJA: (zrezygnowana) Od początku, tak jak mówiłam...... siedziałam z siostrą (....)

NARRATOR: Wszyscy mamy jakieś wyobrażenia, marzenia, pragnienia... Czasem się spełniają, czasem przynoszą rozczarowanie... Biedna Alicja dojrzewa, wiele przechodzi, przeszła, nie ma czego zazdrościć.... Ale najważniejsze, żeby w tym wszystkim jakoś przetrwać trzeba być po prostu ... sobą.

***

K O N I E C

Fragmenty tekstu z „Alicji w Krainie Czarów” Levis Carroll

Przedstawienie zrealizowane z wychowankami Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich
w Zawierciu

Katarzyna Bieńkowska
Kwiecień 2016

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.