X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 4283
Przesłano:
Dział: Artykuły

Janusz Korczak - życie, twórczość i działalność wychowawcza

Janusz Korczak to literacki pseudonim Henryka Goldszmita, pedagoga, lekarza, publicysty i prozaika, który całe swe życie poświęcił dzieciom. Był wielkim obrońcą ich praw i twórcą systemu wychowawczego, opartego na pobudzaniu aktywności społecznej i podmiotowym traktowaniu dzieci. Urodził się w Warszawie 22 lipca 1878 r. w rodzinie żydowskiej. Ojciec, Józef Goldszmit, był prawnikiem. Pochodził z Hrubieszowa. Po odbyciu aplikacji sądowej w Lublinie przeniósł się do Warszawy i został cenionym przysięgłym adwokatem. Matka, Cecylia, pochodziła z rodziny Głębickich z Kalisza. Janusz miał siostrę, Annę.
Naukę rozpoczął w ósmym roku życia w szkole początkowej Augustyna Szmurły mieszczącej się przy ul. Freta, a kontynuował w Praskim Gimnazjum. Dorastanie i dojrzewanie Henryka przebiegało w trudnych warunkach materialnych. Dla zarobku udzielał korepetycji i podejmował próby pisarskie. Studia uniwersyteckie rozpoczął w 1898 r a ukończył w 1904 na wydziale lekarskim Impieretorskogo Uniwiersitieta w Warszawie. W czasie studiów nie porzucił działalności pisarskiej.
Od wczesnej młodości zafascynowany był twórczością Pestalozziego, znakomitego szwajcarskiego pedagoga i przyjaciela dzieci. Aby bliżej poznać jego działalność wyjechał do Szwajcarii. Podróżował z plecakiem, mapą i rozkładem jazdy. Zatrzymał się w Zurychu. Zwiedzając miasto interesował się szczególnie szkołami, szpitalami dla dzieci, a także bezpłatnymi czytelniami pism dla dzieci i młodzieży. Podczas spacerów i wycieczek chętnie rozprawiał o tym, jak dobrze jest dzieciom w Szwajcarii i ze smutkiem porównywał ich warunki z tymi, jakie mają dzieci w Warszawie. Wyjazd za granicę uzmysłowił Korczakowi w jak trudnym położeniu znajdują się warszawskie dzieci w porównaniu z tymi, które żyją w Szwajcarii.
Po wysłuchaniu pięcioletniego kursu nauk medycznych i złożeniu obowiązującego egzaminu 17 marca 1905 roku Henryk Goldszmit otrzymał dyplom lekarza. Rozpoczął wówczas pracę jako lekarz miejscowy w Szpitalu dla dzieci im. Bersonów i Baumanów na ul. Śliskiej. W czerwcu tego roku został powołany do armii i wyjechał jako lekarz na front wojny rosyjsko-japońskiej na Daleki Wschód. Po latach wspominał, że często jeździł do miasta Kuaczandzy, gdzie zaprzyjaźnił się z Chińczykiem i jego dwojgiem dzieci, które uczyły go języka chińskiego. Odwiedził tam również szkołę chińską. Wtedy to widział, jak niedobry nauczyciel bił grubą linią dzieci po piętach za karę. Jako lekarz wiedział, że uderzanie w pięty bardzo boli. Na jednej stronie tej linii było napisane czarną farbą: „Kto się nie chce uczyć, zasługuje na karę”, zaś na drugiej stronie linii czerwona farbą: „Kto się uczy, będzie mądry”. Linię tę odkupił od nauczyciela i przywiózł do kraju. Służyła dzieciom do gry w palanta. Z wojny wrócił wiosną 1906 roku. Nadal pracował w szpitalu i prowadził prywatną praktykę lekarską. Był cudownym lekarzem, który potrafił uśmierzać ból rozkrzyczanych dzieci, ale nie za pomocą kojących czy znieczulających środków, lecz dobrym słowem lub bajeczką naprędce zaimprowizowaną.
W roku 1906 ukazało się „Dziecko salonu” w wydaniu książkowym. Utwór ten przyniósł Korczakowi duże uznanie czytelników i krytyków. Fakt ten wpłynął na wzrost jego popularności wśród zamożnych wówczas pacjentów. On jednak nie zabiegał o ich względy. Leczył nadal dzieci biedoty żydowskiej i polskiej, gnieżdżącej się w suterenach lub facjatkach na Podwalu i Solcu. W swoich artykułach często pisał o doświadczeniach i obserwacjach zdobytych w dotychczasowej praktyce lekarskiej. Niezadowalający stan szpitalnictwa, lecznictwa oraz podział chorych na płatnych i bezpłatnych pacjentów wywoływał w nim oburzenie i protest. Postulował, by zbudować obszerne szpitale z profesjonalną, pełną oddania i poświęcenia kadrą medyczną.
On sam nigdy nie podejmował się pracy dla zarobku, lecz zawsze dla idei. Nawet w czasie przeznaczonym na wypoczynek, w wakacje, jeździł na kolonie z dziećmi. Przez całe swe życie rozwijał i wzbogacał techniki wychowawcze. Wydał pierwszą gazetkę kolonijną, wprowadził stopnie z tzw. sympatii, przekształcone później w plebiscyt życzliwości oraz zorganizował sąd koleżeński. Uważał, że gromada potrzebuje współpracy, wzajemnych ustępstw, współdziałania i zdrowej opinii.
Na bieżąco uzupełniał swe wiadomości medyczne; w tym celu na rok wyjechał do Berlina. Żył skromnie, słuchał wykładów prywatnych docentów i profesorów z zakresu lecznictwa niemowląt. Poznawał metody badań dzieci upośledzonych, zwiedzał zakłady wychowawcze różnego typu. Obserwował życie powszednie Berlińczyków oraz ich stosunek do ustawy o powszechnym nauczaniu. Praktyka w klinikach dziecięcych pokazała mu, jaka przepaść dzieli rodzime szpitale dziecięce od berlińskich. Po powrocie z Berlina nadal niestrudzenie prowadził działalność społeczną i publicystyczną. Został członkiem Towarzystwa „Pomoc dla Sierot”, które miało na celu dostarczanie sierotom, a w miarę możności także wszystkim biednym dzieciom, odzienia, pożywienia i schronienia oraz udzielania im zapomóg pieniężnych. Towarzystwu służyło prawo zakładania tanich jadłodajni, herbaciarni, mieszkań, przytułków, ochronek, domów zarobkowych, warsztatów, szkół rzemieślniczych z elementarnym kursem, bibliotek, przytułków noclegowych, żłobków dla niemowląt i dziennych schronisk dla dzieci. W 1910 r. Towarzystwo „Pomoc dla Sierot” przystąpiło do budowy własnego domu dla sierot, którego dyrektorem miał zostać dr Henryk Goldszmit.
Jesienią 1911 r. Korczak przez miesiąc przebywał w Londynie. Zwiedził tam szkołę i przytułek dla dzieci. O placówkach tych pisał Korczak z podziwem i pewną dozą zazdrości.
W październiku 1912 r. Korczak jako dyrektor i Stefania Wilczyńska jako naczelna wychowawczyni wraz z 85 wychowankami Domu Sierot z ul. Franciszkańskiej przenoszą się do Domu Sierot na ul. Krochmalnej 92. Oboje pełnią obowiązki bez wynagrodzenia. Korczak zajmuje pokój na strychu, w którym mieszka do 1933 r. Oficjalna uroczystość otwarcia Domu Sierot odbyła się 27 lutego 1913 r. Na tej uroczystości Korczak sformułował założenia swego systemu wychowawczego, którego główne cele odnosiły się do wszechstronnego poznania dziecka. Zastanawiał się co zatruwa atmosferę internatu i czemu dziecko w rodzinie rozwija się pomyślniej, pogodniej. Był przekonany, że wszystko sprowadza się do tego, by poznać dziecko i wiedzieć czego mu potrzeba do normalnego wzrostu, czego mu brak, że się zawahało w rozwoju fizycznym, intelektualnym a często moralnym i pomóc mu w porę usunąć przyczyny owego zawahania. Wybuch pierwszej wojny światowej oderwał Korczaka od dzieci. Kierownictwo Domu Sierot, w którym liczba wychowanków wciąż rosła, przejęła Stefania Wilczyńska, która walczyła z coraz większymi trudnościami finansowymi, ale z poświęceniem kontynuowała dzieło doktora.
Na froncie Korczak pełnił służbę wojskową w charakterze ordynatora polowego lazaretu dywizyjnego w Głuboczku na Ukrainie. Na pierwszy trzydniowy urlop pojechał do Kijowa, w którym mieszkało kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Tam trafił do prowadzonego przez Macierz Szkolną internatu przy szkole rzemieślniczej, którego kierownikiem była Maria Rogowska-Falska. Korczak czynnie uczestniczył w życiu zakładu. Pomógł chłopcom zorganizować samorząd i wspólnie z nimi wydawał gazetkę. Po powrocie do lazaretu przysyłał swoje artykuły do gazetki.
Po odbyciu służby w armii rosyjskiej, wiosną 1917 r. Korczak rozpoczął pracę lekarza pediatry w przytułkach dla dzieci ukraińskich pod Kijowem. Pracował po 18 godzin na dobę. Prowadził walkę o poprawę warunków życia podopiecznych. Niósł pomoc dzieciom pokrytym wrzodami, z chorymi oczami, bez opieki, głodnym. W czasie pobytu w Kijowie przyjął propozycję Wandy Peretjakowicz i został „obserwatorem - psychologiem” w przedszkolu prowadzonym systemem Marii Montessori. W wyniku tych obserwacji napisał tekst pt. „Helcia” zamieszczony w „Momentach wychowawczych”.
Korczak włączał się do współpracy z różnymi organizacjami społeczno-oświatowymi, takimi jak: Komisja do Spraw Organizacji Oświatowych, Centralny Komitet Pomocy dla Dzieci, Wydział Opieki nad Dzieckiem Robotniczym przy Centralnej Komisji Związków Zawodowych, Fundacja Polsko-Amerykańskiego Komitetu Pomocy Dzieciom.
W listopadzie 1917 roku Wydział Opieki nad Dzieckiem Robotniczym otworzył w Pruszkowie zakład wychowawczy „Nasz Dom”. Stanowisko kierownika objęła Maria Rogowska-Falska. Korczak dojeżdżał do Pruszkowa kilka razy w tygodniu w charakterze lekarza i współorganizatora procesu pedagogicznego. W lipcu 1921 r. urzeczywistniły się wieloletnie marzenia Korczaka o własnej kolonii dla dzieci. Na ofiarowanych Towarzystwu „Pomoc dla Sierot” dziesięciu morgach ziemi z budynkami w Gocławku, we wsi Czaplowizna, gmina Wawer pod Warszawą, powstała kolonia letnia dla dzieci Domu Sierot. Kolonia zwana „Różyczką” służyła nie tylko wychowankom Domu Sierot, ale również uczniom i wychowankom innych placówek wychowawczych.
Pogarszająca się sytuacja materialna Naszego Domu spowodowała powstanie Towarzystwa „Nasz Dom”. Fundusze Towarzystwa stanowiły: wpisowe, składki członkowskie, opłaty za dzieci, subsydia instytucji społecznych, rządowych i samorządowych, ofiary, zapisy, darowizny, dochody z widowisk, przedstawień, odczytów, wydawnictw Towarzystwa. Wśród członków zarządu był Janusz Korczak.
Na Pierwszym Ogólnopolskim Zjeździe przedstawicieli 44 organizacji nauczycielskich i oświatowych zapoczątkowana została dyskusja na temat reformy oświaty. Korczak włączył się w nią artykułem „Jest szkoła”.
We wrześniu 1922 r. wziął udział w I Zjeździe Polskiego Towarzystwa Pediatrów, na którym wygłosił referat pt. „Lekarz w internacie”. W tym samym roku powstał Państwowy Instytut Pedagogiki Specjalnej. Dyrektorem została Maria Grzegorzewska. Korczak wygłosił tam cykl wykładów pod wspólnym tytułem „Zasady wychowania w internacie”. 16 lipca 1926 roku Janusz Korczak został odznaczony za swoją działalność społeczną, pedagogiczną, filantropijną i pisarską Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W październiku 1926 r. redakcja „Naszego Przeglądu” umożliwiła Korczakowi realizację jego marzenia o prasowym organie dla dzieci i młodzieży „Mały Przegląd”, którego Korczak był redaktorem i prowadził ją do 1930 r. W marcu 1927 r. Zarząd Towarzystwa „Nasz Dom” przystąpił do budowy domu dla dzieci aby stworzyć pokrzywdzonym przez los sierotom dom, który by dawał ciepło domu rodzinnego. Uroczystość otwarcia „Naszego Domu” miała miejsce 30 maja 1930 r. W drugiej połowie września 1934 r. Korczak wyjechał na trzy tygodnie do Palestyny. Mieszkał i pracował w Ejn Harod. Od godz. 4 dyżurował w kuchni. Po śniadaniu odwiedzał szkoły, przedszkola, żłobki. Obserwował i zadawał pytania. Interesowało go wszystko, przede wszystkim człowiek, jak żyje w tych niezwykle trudnych warunkach klimatycznych i materialnych. Wieczorami spotykał się z różnymi ludźmi. W rozmowach poruszał problemy wychowawcze, m.in. ujemne skutki bicia dzieci, omawiał problemy związane z moczeniem nocnym, zwracał uwagę na rolę instynktu, który pozwala dziecku wyjść obronną ręką z wielu trudnych sytuacji. Powtórnie wyjechał na 6 tygodni do Palestyny w 1937r. W okresie depresji myślał nawet o przeniesieniu się tam na stałe. W 1935 r. rozpoczął pracę w polskim radiu, gdzie opowiadał dzieciom o tym „Jak pitrasiliśmy jajecznicę” czy „Jak świderek zabłądził w worku”. Czytał nowele lub wygłaszał pogadanki. Audycje cieszyły się popularnością i uznaniem. Później nawiązał współpracę z „Anteną”, gdzie otrzymał stałą rubrykę. Korczak nawiązał bliskie i serdeczne kontakty z młodymi czytelnikami „Anteny”; publikował bajki, historyjki, opowiadania oraz gawędy. Prowadził korespondencję drukując listy czytelników. Występował w radiu z przerwami do wojny. Po 15 latach wspólnej pracy z Marią Rogowską-Falską Korczak odszedł z „Naszego Domu”.
W roku 1937 Korczak i Wilczyńska postanowili przekazać kierownictwo „Domu Sierot” w młode ręce. W lipcu, po 25-letniej nieprzerwanej pracy Stefania Wilczyńska opuściła Dom Sierot. Sytuacja materialna Domu wciąż się pogarszała. Korczak nie ustawał w zjednywaniu nowych członków Towarzystwa „Pomoc dla Sierot”.
W listopadzie 1937 r. Janusz Korczak otrzymał Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury za wybitną twórczość literacką. We wrześniu 1938 r. w jego sześćdziesiąte urodziny, w „Przeglądzie Społecznym” ukazał się artykuł dr Anny Brossowej, w którym napisała: „Do zwiastunów i pionierów nowej współczesnej pedagogiki w Polsce należy niewątpliwie Janusz Korczak (pseudonim lekarza dr Henryka Goldszmita), pisarz i pedagog, kierownik Domu Sierot w Warszawie. W czasie, kiedy jeszcze panowało przekonanie, że surowość i kara są głównymi czynnikami wychowania, ogłosił „Jak kochać dziecko” (...). Autor, który jest lekarzem i wychowawcą, stał się szermierzem porzucenia despotycznego nastawienia do dziecka. Bez moralizowania wskazuje Korczak na konieczność odniesienia się do dziecka z szacunkiem”.
We wrześniu 1939 roku Korczak razem ze starszymi wychowankami i współpracownikami Domu Sierot dyżurował dzień i noc na dachu domu, gasząc bomby zapalające. Stefania Wilczyńska urządziła w suterenie Domu punkt opatrunkowy. Przychodzili ranni z ulicy, bezdomni. Pani Stefa i Pan Doktor okazywali pierwszą pomoc, uspokajali, radzili. W tych dniach każde dziecko pełniło jakąś funkcję. Chłopcy przynosili wiadrami wodę. Wodociągi i kanalizacja nie funkcjonowały albo były uszkodzone i woda była na wagę złota. Każdy dostawał przydzielony mu mały garnuszek wody i ta ilość musiała wystarczyć na mycie zębów i rąk. Dziewczynki rozstawiały wiadra z suchym piaskiem dla ochrony przed pożarem.
Zaraz po wybuchu wojny Korczak zgłosił się do Polskiego Radia. Przemawiając do dzieci i rodziców nawoływał do spokoju. Aktywnie współdziałał ze Służbą Informacyjną, zlokalizowaną w byłej redakcji „Anteny” na ulicy Mazowieckiej. Odwiedzał znajomych i przyjaciół błagając ich o żywność, odzież i pomoc finansową dla dzieci. Część zapasów Domu Sierot przekazał Naszemu Domowi. Z zebranych przez siebie funduszy udzielał pomocy zarządom niektórych chrześcijańskich sierocińców, opuszczonych przez opiekunów i opiekunki, których zawierucha wojenna rozproszyła po świecie.
W związku z podpisaniem 2 października 1940 r. przez Ludwika Fischera, szefa dystryktu warszawskiego, zarządzenia o utworzeniu getta w Warszawie, Korczak czynił rozpaczliwe wysiłki, aby zapobiec przesiedleniu. Wszystkie zabiegi okazały się bezskuteczne. Jesienią 150 dzieci przeniesiono do lokalu Szkoły Handlowej im. Roselerów przy ul. Chłodnej 33. Korczak został aresztowany za to, że bez opaski zgłosił się po odbiór wozu kartofli, zarekwirowanego w czasie przesiedlenia Domu Sierot. Został osadzony w więzieniu w getcie, zwanym Gęsiówką. 19 listopada getto warszawskie, zlokalizowane w północnej dzielnicy miasta, zostało odcięte od reszty miasta granicznym murem trzymetrowej wysokości, podwyższonym o metr drutem kolczastym. Po miesiącu Korczak opuścił więzienie w stanie silnego wyczerpania fizycznego i nerwowego. Nie bacząc na to, pełnił obowiązki dyrektora Domu Sierot. Dla niego najważniejszą sprawą była ochrona dzieci przed głodem i szalejącym w getcie tyfusem. W związku z zarządzeniem o zacieśnieniu granic getta, z dnia 21 października 1941 r. Dom Sierot przeniesiono z ul. Chłodnej na ul. Sienną. Korczak cały czas walczył o środki finansowe i dary materialne na utrzymanie dzieci. Brutalnie wyrzucany z jednych mieszkań nie zrażał się, lecz dalej prosił o wsparcie. Od chwili zamknięcia przez okupanta szkół dla dzieci żydowskich (4 grudnia 1939) prowadził w getcie tajne nauczanie. Zorganizował szkołę na terenie Domu Sierot. Szukał takich metod i treści nauczania, które mogłyby wzbudzić w dzieciach chęć do nauki. Nie wprowadzał tradycyjnych przedmiotów nauczania, lecz teksty do czytania i rachowania, odpowiadające psychofizycznemu rozwojowi dziecka. Organizował życie kulturalno-oświatowe. Wychowankowie Domu Sierot inscenizowali bajki i inne teksty oraz przedstawienia kukiełkowe na wysokim artystycznym poziomie. Tłem każdego przedstawienia były kwiaty, trawa, drzewa, słońce – wszystko to, czego brakowało dzieciom w getcie. Wspólnie z domowym komitetem samopomocy organizował koncerty i występy artystyczne, w których udział brali zawodowi artyści i amatorzy. Za wszelką cenę chciał ocalić dzieci przed analfabetyzmem, deformacją psychiczną, na które były narażone w warunkach getta. 22 lipca 1942 r. – dzień urodzin Janusza Korczaka – zbiegł się z pierwszym dniem akcji zagłady getta, która trwała do 18 lipca. Straż porządkowa pod nadzorem hitlerowców łapała ludzi i w stłoczonych wozach odstawiała na Umschlagplatz. W czasie tych tragicznych dni Korczak był trzy razy załadowywany na „wóz śmierci”. Za każdym razem żandarmi go zwalniali. 6 sierpnia 1942 r. hitlerowcy wyprowadzili z Domu Sierot Korczaka, Wilczyńską, wszystkich współpracowników i dwustu wychowanków Domu. Są różne wersje świadków drogi Korczaka na Umschlagplatz. Jedna z nich mówi, że wszystkie dzieci ustawiono w czwórki, na ich czele stał Korczak, który trzymając dwoje dzieci za rączki prowadził pochód. Drugi oddział prowadziła Stefania Wilczyńska, trzeci – Broniatowska, czwarty oddział – Szternfeld z internatu na Twardej. Rozpoczęło się ładowanie do wagonów Były to pierwsze żydowskie szeregi, które szły na śmierć. Gdy Niemcy zobaczyli Korczaka, pytali: „Kim jest ten człowiek?” Poczucie odpowiedzialności za tych, którymi się opiekował, nakaz moralny ich ochrony, niesienia pomocy słabszym, zagrożonym, wszystko to było wystarczającym powodem, by Korczak w obliczu śmierci odrzucił propozycję ratowania siebie kosztem pozostawienia dzieci.
Wieść o tym wydarzeniu stała się podstawą legendy o okolicznościach śmierci Korczaka. Zgodnie z tą legendą oficer niemiecki, nadzorujący wywóz Żydów z warszawskiego getta do obozu zagłady, miał rozpoznać Korczaka jako autora swojej ulubionej książki z dzieciństwa i zaproponował mu wolność. Korczak odmówił. Gest ten znalazł odbicie w filmie Aleksandra Forda „Her Doktor, Sie sind frei”- „Pan jest wolny Doktorze”.
O Januszu Korczaku nie można mówić jedynie jako o lekarzu, pisarzu, pedagogu, badaczu. Trzeba podkreślić, że był wspaniałym człowiekiem, który nie tylko umiał pięknie pisać o miłości, wartości dobra, dialogu, tolerancji, przebaczeniu, obowiązku pomagania słabszym, ale potrafił w swoim życiu być wierny tym wartościom. Należy pamiętać, że Janusz Korczak był prekursorem walki o prawa dziecka. Domagał się uznania dziecka za pełnowartościowego człowieka od chwili narodzin i na każdym etapie jego istnienia. Uważał, że dziecko ma prawo być sobą, być takim, jakim jest. Jeżeli dziecko jest „pełnym człowiekiem” to ma prawo do szacunku oraz tego aby nie było lekceważone. Poglądy te znalazły odbicie w nowoczesnym antyautorytarnym systemie wychowania, który respektował potrzeby i dążenia dziecka, a zarazem skłaniał dziecko do pracy nad sobą. Wychowanie według Korczaka to przede wszystkim opieka, obrona, obowiązek chronienia dzieci przed niedomaganiami otaczającego ich świata, nieuporządkowanego, źle urządzonego i źle rządzonego. Teoria Korczaka nie wprowadza podziału pomiędzy wychowywaniem dziecka a opieką nad nim. Takie rozumienie istoty i sensu wychowania przenika całą spuściznę pedagogiczną Korczaka. W tej koncepcji wychowania założeniem i zarazem ostatecznym celem Starego Doktora było dążenie do samowychowania. Był on wrogiem zamkniętego, sztywnego, mało elastycznego systemu wychowawczego. Odnosił się sceptycznie do wszelkich „skutecznych praw” w wychowaniu. Wskazywał ogólne kierunki działania, zasady, które wychowawca powinien dostosowywać zawsze do konkretnych potrzeb i możliwości konkretnych dzieci w określonych sytuacjach. Wychowanie miało być twórczym procesem polegającym na ustawicznym poszukiwaniu własnych skutecznych form i metod. Przeciwstawiał się rozpowszechnionemu w ówczesnej praktyce pedagogicznej „wpajaniu dyscypliny”, wykluczał kary cielesne, potępiał praktyki zawstydzania dzieci. „Przymus zastąpić przez dobrowolne i świadome przystosowanie się jednostki do form życia zbiorowego - Nie słowo, nie morał: konstrukcja i atmosfera internatu taka, żeby dzieci ceniły pobyt w nim, żeby zależało im samym na wydobyciu z siebie jak największego wysiłku, by się opanować i przezwyciężać, dostrajać i zastosować do wymagań i potrzeb środowiska”.

Bibliografia
1. Falkowska Maria, Myśl pedagogiczna Janusza Korczaka - nowe źródła, Warszawa 1983.
2. Grzegorzewska Maria, Wspomnienia o Januszu Korczaku, Warszawa 1989.
3. Korczak Janusz, Pisma wybrane t. I-IV, Warszawa 1978.
4. Korczak Janusz, Myśli, Warszawa 1987.
5. Wołoszyn Stefan, Korczak, Warszawa 1982.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.