X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 38804
Przesłano:

Wiedza o materialnej rzeczywistości wzbogacona wiarą - podstawą rozwoju człowieczeństwa w drodze do Boga

Dla zaspokojenia choćby tylko prostej ciekawości warto podjąć próbę poszukania na wstępie odpowiedzi na następujące pytanie?
Jakie warunki musi spełniać istota żywa dla odbierania ze swojego wnętrza i zewnętrza takiej ilości różnorodnych informacji o rzeczywistości, w której żyje, które w każdym momencie są dla niej dyspozycyjne i możliwe do myślowego odtworzenia i wg własnego uznania analizowane na własny użytek? A ponadto: Czy pozytywne uczucie miłości do wszystkiego, co zmysłami odbiera człowiek, a co otacza go, wystarcza do jego szczęścia?
Odpowiedź na część tak postawionych pytań znajdziemy, gdy uświadomimy sobie istnienie dowolnej istoty żywej, począwszy od jednokomórkowca, a skończywszy na zwierzętach, które dzięki posiadaniu odpowiednich narzędzi zmysłowych mogą odbierać bodźce ze środowiska, w którym żyją i swym odpowiednim zachowaniem adekwatnie odpowiadać na nie, broniąc się przed destrukcyjnym oddziaływaniem ich na siebie lub korzystać z ich dobrego oddziaływania. Takie zachowanie tych istot zapewnia im bezpieczne przetrwanie w świecie materialnym. Te istoty żywe znajdują więc w świecie materialnym wszystko, co potrzebne do przetrwania. Można by też powiedzieć, że ich istnienie osiągnęło już cel, do którego zostały powołane. Można też zaryzykować twierdzenie, że pojawianie się różnych gatunków istot żywych jako określonych ogniw łańcucha ewolucyjnego od jednokomórkowców począwszy, a na najwyżej zorganizowanych ssakach skończywszy, jest procesem ewolucyjnym zamierzonym i zaplanowanym przez Boga już od początku stworzenia. Wydaje się, że czas niezbędny na osiągnięcie finału tego procesu w przestrzeni materialno-czasowej kończy się wraz z pojawieniem się ostatniego ogniwa, którym jest najwyżej zorganizowana istota żywa jaką jest człowiek.
.Wszystkie właściwości przestrzeni materialno-czasowej, w której żyje człowiek, skrzętnie ukrywające jego skłonności do afirmacji życia tu i teraz powoli wyczerpują się. Afirmacja życia rozumiana jako pozytywne uczucie miłości do tego, co nas otacza, polegająca na kierowaniu swojej podświadomości na tor, który zaprowadzi nas do szczęśliwego życia, przestaje być celem samym w sobie. To dzięki świadomemu istnieniu człowiek posiadł zdolność odbierania ze swojego wnętrza i zewnętrza istotnych informacji o rzeczywistości, w której żyje, a nadto możliwość analizowania przyczyn i skutków , które odnosi nie tylko do siebie, ale do wszystkich, z którymi współistnieje. Ogólnie można powiedzieć , że obszar świadomości człowieka, wciąż poszerzany przez rozum, pojmowany jest coraz częściej jako zmierzający do nieskończoności. Takie pojmowanie życia człowieka wymaga od niego wiary w istnienie czegoś, co jest w stanie wymknąć się z klatki czasu, bowiem tu i teraz jest dla niego niewyobrażalne. To coś nie byłoby niczym innym, jak tym co, wyczerpałoby swoje możliwości istnienia w czasie jako ostatniego ogniwa łańcucha ewolucyjnego, którym jest człowiek. Nie ma więc nic bardziej optymistycznego, jak uświadomienie tego , że jest się ostatnim ogniwem łańcucha rozwoju ewolucyjnego życia, z którego możliwy jest bezpośredni przeskok do innego, lepszego życia, bliżej Boga, lub, niestety, inny skok w nieznane. Dla dokonania takiego przeskoku nie jest potrzebny człowiek działający sam dla siebie, bowiem wierzymy, że to Bóg wybiera człowieka. Dobrze jest wierzyć, że stanie się to wówczas, gdy będziemy przygotowani na spotkanie z Nim. Niestety, u człowieka wierzącego zwykle bywa tak, że rola człowieka przed Bogiem sprowadza się do roli proszącego o wybaczenie, bowiem to on - człowiek często w życiu udaremniał spełnienie się woli Boga wobec siebie i innych, a śmierć była jednym z niewielu zdarzeń w jego życiu, niezależnym od niego i zgodnym z wolą Boga. Zwykle bywa tak, że nie godzimy się z wolą Boga, chyba że wolę tę traktujemy jako zgodną z naszą wolą. Wyrazistym przykładem sprzeniewierzenia się człowieka woli Boga jest jego wybór momentu śmierci poprzez eutanazję. W świetle objawionych i przyjętych norm etyczno-moralnych czyn taki jest zbiorowym przestępstwem człowieka wobec Boga, które popełniają i ci, którzy przeświadczeni fałszywie o czynieniu jakiegoś dobra swoją aktywnością przyczyniają się do eutanazji, a także ci, którzy dla własnej wygody, a być może też dla uniknięcia własnego cierpienia, związanego ze współodczuwaniem bliźniemu, decydują się na wyręczenie Boga i postępowanie wbrew jego woli. Wreszcie do tej przestępczej zbiorowości zaliczyć też trzeba człowieka cierpiącego, skazanego na przedwczesną śmierć, który pozornie niewinny jest niejako przyczyną łamania norm etyczno- moralnych przez innych współbliźnich. Usprawiedliwieniem dla niego wobec Boga, jak wydaje się, może być jego cierpienie, którego trwania, jak uznaje, nie sposób skutecznie przerwać. Ta utrata nadziei w wyniku potęgowania się przeżywanego cierpienia wymaga, jak wydaje się, działania Miłosiernego Boga skłonnego do wybaczenia win popełnionych przez człowieka w obliczu cierpienia. Cierpienie jest tym dla człowieka, co upoważnia go do postawienia siebie przed Bogiem w sytuacji proszącego. Wracając do życia i śmierci przeciętnego człowieka, jednego z reprezentantów wielu wierzących w Boga, którzy napełnieni nauką Jezusa żyją w nadziei na przyszłe życie, a śmierć traktują jako nagły, jednak trwający jakiś czas, przeskok do innego życia, nie sposób się oprzeć pokusie wyobrażenia tego przyszłego życia, a może tak, jak w Apokalipsie św. Jana, tego przyszłego Bożego Świata. Tymczasem Jezus, wbrew temu, co próbuje nam przekazać jego uczeń w tzw. Apokalipsie, nie podejmuje się próby opisu Przyszłego Bożego Świata, czyli Nieba, ograniczając się do cytowanego z pamięci takiego stwierdzenia: „Ani oko nie widziało i ucho nie słyszało, co Bóg zgotował dla człowieka”. Święty Jan, jak widać, napędzany też zwykłą ludzką ciekawością, a głównie próbą przekazania innym własnej wizji końca wszechrzeczy, próbuje przekazać swoje wyobrażenie tego końca, które być może ma być przestrogą dla tych nie tylko mu współczesnych, którzy z premedytacją, dla umocnienia władzy, łamią wszelkie Boże nakazy pozbawiając się świadomie możliwości korzystania z tego piękna zrodzonego z dobroci i duchowej głębi Boga, które nazywamy Niebem. Wizja Nieba i nauka przekazana przez Jezusa jest na tyle uniwersalna, że adresowana jest do każdego człowieka wierzącego w Boga, niezależnie od rasy, koloru skóry czy pochodzenia etnicznego. Wystarczy, że ten wierzy w Boga i jest żarliwym i aktywnym wyznawcą nauki, którą głosi. Tymczasem przestroga Jana w Apokalipsie jest wezwaniem kierowanym do żyjących pokoleń narodu żydowskiego wybranego wzywająca go do opamiętania. W opisie przebija troska o losy tego, a nie innego narodu. Powyższe nie oznacza, że ta zapożyczona przez Kościół Katolicki od św. Jana wizja końca wszechrzeczy nie dotyczy innych ludzi, tak zwanych wiernych Kościoła. Z wiarą i ufnością Bogu i zgodnie z nauką Jezusa należy jednak przyjąć, że za winy popełnione wobec Boga odpowiada konkretny człowiek, a nie określony naród, do którego ten człowiek należy. Za czyny złe odpowiedzialność wobec Boga ponosi ten, który je popełnił. Przynależność do danego narodu, szczególnie dziś, jest pozorna i jest zazwyczaj skutkiem dążności ludzi do izolowania się jednych od drugich, bogatych od biednych dla zapewnienia sobie dogodnego i dostatniego życia. Przyjaźń między narodami jest jedynie martwym hasłem zawsze interesownym, korzystna dla tych, którzy działają w imieniu narodów. Hasło to w pewnym sensie jest próżne i pozorne porównywalne do form egoizmu występującego w obcowaniu pomiędzy jednostkami ludzkimi. Nauka głoszona przez Jezusa skierowana jest do praktycznego stosowania przez każdego człowieka.. Jest nauką kierowaną do każdej jednostki ludzkiej w nadziei dobrego jej stosowania jako drogowskazu życia w różnych warunkach, w których jej przyszło żyć. Jezus bowiem kuszony przez złego wyraźnie odrzuca myśli, kwalifikując je jako złe, bo odwodzące go od czynów, które zamierza pełnić w służbie miłości dla drugiego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia. Odrzuca dobra materialne, które by mógł z łatwością pozyskać, dobra predestynujące go do pełnienia narodowego przywódcy, który mógłby osławić cały naród żydowski i zasłynąć jako ten, który wyzwolił naród żydowski spod ucisku Rzymian. Zdecydowanie nie godzi się na to i wzburzony psychicznie przyjmuje rolę podrzędnego członka - nauczyciela narodu żydowskiego, do którego przynależy. Mówi jednak o sobie, że Jest Królem, a królestwo Jego nie jest z tego świata. Dla lepszego przybliżenia wyobrażenia tego wyjątkowego królestwa nasz umysł domaga się przynajmniej uświadomienia pozaziemskich warunków przestrzenno – czasowych, w których sprawowane może być takie władztwo Jezusa. Jeżeli wytężymy nasz umysł dla zrozumienia tego, co Jezus powiedział Piłatowi o swoim królestwie, to odrzucimy też to, czego domaga się nasz umysł, to jest określenia warunków przestrzenno-czasowych dla sprawowania takiego królowania, o którym mówił Jezus, bowiem natchnieni mądrością stwierdzimy, że warunki wzorowane na warunkach ziemskich nie mają tu odniesienia. Jeśli z kolei wierzymy bezgranicznie wszystkim słowom głoszonym przez Jezusa, to musimy też uwierzyć w to, co powiedział, zważywszy, że to, co przekazał, nie zawsze jest możliwe do wyrażenia słowami. Dotyczy to również Nieba, którego wizję pozostawia ułomnej wyobraźni każdego człowieka, gdy mówi „ani oko nie widziało i ucho nie słyszało, co Bóg zgotował dla człowieka.” Skoro Jezus jako człowiek tyle i aż tyle mógł powiedzieć o tym, co nazywamy Niebem, to musimy przyjąć, że jest to cała prawda, którą o Niebie można powiedzieć tu i teraz. Cała reszta wyobrażenia Nieba należy do nas. Jednak prawda ludzka o niebie nie będzie absolutną prawdą, a jedynie naszą subiektywną prawdą zbudowaną w oparciu o to, „co oko widzi i ucho nasze słyszy”, a dodajmy jeszcze i to, co nasze mózgi przetworzą. W tym miejscu musimy nasz mózg przywołać do porządku i przypomnieć mu, że to, co odbieramy zmysłami już tu i teraz, nie jest jeszcze tym wszystkim, co zgotował Bóg dla człowieka. Nie możemy nigdy zapominać jeszcze o tym, w co wierzymy, to jest o naszej duszy, której istnienie wynika z naszej wiary bycia istotami materialno duchowymi, zdolnymi do kierowania naszego wysiłku myślowego na to, co doświadczamy duchowo już tu i teraz. Jeśli skoncentrujemy nasze myśli na duszy, w której istnienie wierzymy, to często bywa tak, że nagle odczujemy jakieś obawy i zdziwienie nad stanem wewnętrznego niepokoju naszej duszy, która jak gdyby towarzyszy nam, lecz nie pochodzi z naszego wnętrza, a jednak jest nasza wywierająca określone skutki na naszą psychikę i umysł. Łatwiej przybliżyć rozumienie duszy człowieka, jeśli żywe ciało człowieka porównać do skomplikowanego odbiornika wyspecjalizowanego do odbioru fal o określonej częstotliwości . Warunkiem odbioru tych fal jest z jednej strony wiara „odbiornika” w istnienie nadajnika jako źródła, które jest w stałej gotowości i działa wciąż nadając fale o szerokim zakresie częstotliwości, zdolne do wywołania rezonansu w każdym odbiorniku, jeśli ten nastawi się samoczynnie na ich odbiór. Taka spekulacja myślowa prawdopodobnie spłyca problem możliwości ciągłego utrzymywania relacji człowieka z Bogiem, które są warunkowe i zachodzące wówczas, gdy człowiek tego chce i pragnie. Każde wyjaśnienie sposobu utrzymywania relacji z Bogiem z sięganiem do porównań i analogii przebiegu procesów w świecie materialnym jest jedynie próbą napełnionego pychą człowieka do bliższego poznania Boga, a czasem drogą do ominięcia nakazu miłości Boga i bliźniego w przeświadczeniu, że człowiek lepiej od Boga wie, co dla niego jest dobre. Wieczna dusza człowieka nie potrzebuje ciała, to ciało człowieka potrzebuje duszy, aby człowiek mógł odnaleźć w życiu swoją tożsamość duchową i powołanie do dobra, które, jak wierzymy, jest nadrzędnym celem procesu stwarzania Świata przez Boga. To przed Nim za swoje czyny człowiek jest odpowiedzialny. Analizując wnikliwie to, co zwykle nazywamy człowieczeństwem, dostrzegamy różnice pomiędzy tym, co żyje i nas otacza a człowiekiem. To nie inteligencja wynikająca z bystrości umysłu i zdolności przystosowania się do zmieniających się warunków życia świadczy o wyróżnieniu nas spośród wszystkich istot w świecie materialnym, lecz posiadana zdolność do odkrywania tego co nie postrzegane zmysłami i zdolność naśladowania dobrych skutków wywieranych na nas. Skutków, które z pokolenia na pokolenie ukazują coraz wyraźniej główną przyczynę ich działania na człowieka, uświadamiając jaśniej cel jego powołania. W ten sposób wiara w Boga jako źródła powstania wszechrzeczy staje się z pokolenia na pokolenie czymś bardziej oczywistym, odsłaniającym nowe możliwości przed człowiekiem.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.