X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 37114
Przesłano:
Dział: Artykuły

Trema a przygotowanie do występu. Kilka luźnych refleksji

Trema – stan niewątpliwie znany każdemu muzykowi, któremu choćby tylko kilka razy przyszło zmierzyć się z estradą i publicznością. Stan nieobcy każdemu, kto stawił czoła rzeczywistości sali koncertowej z jej wszystkimi niewiadomymi ( poczynając od akustyki, zmiany instrumentu w przypadku pianistów, a kończąc na oślepiających reflektorach lub kaszlącym w pierwszym rzędzie słuchaczu). Warunki koncertowe, czy też ( w przypadku uczniów )egzaminacyjne i konkursowe najczęściej diametralnie różnią się od tych domowych, „cieplarnianych”, w których przywykliśmy ćwiczyć.
O tym, że zagadnienie tremy i radzenia sobie z nią jest istotnym aspektem w działalności muzyka świadczy chociażby mnogość różnorakich prac, które wciąż powstają na ten temat. Z pewnością jest to jeden z czynników mających wpływ na to czy artystyczna działalność konkretnego człowieka będzie możliwa. W przypadku ucznia natomiast rodzi się pytanie czy trema stanie się przeszkodą w osiąganiu sukcesów czy też będzie dla niego bodźcem stymulującym , pozytywnie wpływającym na efektywność jego działań.
Wiadomo, że stan ten może przybierać różne formy. Najczęściej tremę kojarzymy z czymś ,co ujemnie wpływa na nasze wykonawstwo, ale przecież nie zawsze tak jest. Istnieje grupa ludzi, u których trema jest czynnikiem pomocnym, pobudzającym, uaktywniającym drzemiący w człowieku twórczy potencjał. Między innymi dzięki tremie każde wykonanie może być świeże, inne, ciekawe , szerokim łukiem omijające wykonawczą rutynę. Zaryzykowałabym jednak stwierdzenie, że ten rodzaj tremy jest udziałem szczęściarzy. Dla większości trema nie jest niestety sprzymierzeńcem, co jednak nie musi oznaczać, że w walce z nią nie mają szans odnieść zwycięstwa. Trzeba tylko chcieć tę walkę podjąć, o czym często rozmawiam z moimi uczniami. Wielu jednak wydaje się, że można zignorować fakt istnienia tremy podczas procesu przygotowywania nowego repertuaru, a zająć się nią w dniu występu. Według mnie – nic bardziej mylnego. Samo zwiększenie nakładów czasu na ćwiczenie bez świadomej pracy nad pokonywaniem tremy przynosi zazwyczaj tylko większe niż wcześniej rozczarowania ( „tyle godzin ćwiczenia na nic”). Kluczowe wydaje się przeanalizowanie przyczyn i objawów niepokoju związanego z publicznym wykonaniem repertuaru.
W swojej pracy pedagogicznej zauważyłam, że pewne rozluźnienie przynosi uświadomienie uczniowi faktu, że nie tylko on i jego koledzy mają tremę, ale także ich pedagodzy, a także wielu muzyków, których wszyscy podziwiamy. Nie jest przecież tajemnicą, że byli ( są i będą) znakomici wykonawcy, którzy bali się sceny. Oczywiście wątpliwą kwestią wydaje się to, czy tremę wielkich artystów można porównać z tremą ucznia czy studenta. Sądzę, że u każdego z nich ma ona inne źródło i że w przypadku tych pierwszych jest to kwestia trudniejsza i bardziej uzasadniona. Z pewnością „wyrobione” już nazwisko, prestiż, zdobyta przychylność ( a czasem wręcz uwielbienie) publiczności nakładają większą odpowiedzialność na grającego. Czasem więc mówię moim uczniom – pomyśl ,co najgorszego może się stać jeżeli twoje wykonanie nie będzie idealne. Czy ktoś zerwie z tobą kontrakt, czy przyjaciele będą czytać w gazetach okropne recenzje? Nie! Nadal będziesz uczniem danej klasy i ja nadal będę z tobą pracować i lubić ciebie nie mniej niż przed nieudanym występem. Nie staraj się spełniać niczyich oczekiwań, nie buduj w sobie wielkiego obciążenia występem, nie rób z niego sprawy życia i śmierci (bo nim nie jest). Postaraj się zagrać najpiękniej, jak możesz w tym konkretnym momencie.
Czasem dzień przed występem opowiadam różne anegdotki o wielkich muzykach i ich sposobach obniżania poziomu tremy. Wspominam na przykład o Waleriju Giergijewie, który prosi swojego szofera, aby go wysadził kilka przecznic przed Teatrem Maryjskim, aby mógł się przejść i odświeżyć umysł przed występem. Tym sposobem bardziej niż artysta stresuje się administracja teatru, gdyż dyrygent często pojawia się za pulpitem na sekundy przed rozpoczęciem gry. Joan Sutherland podobno wyszywała aż do momentu, gdy miała wejść na scenę zaśpiewać swoją kwestię.
Oczywiście do każdej rozmowy potrzebny jest partner. Inteligencja ucznia odgrywa nie mniejszą rolę niż jego zdolności czysto muzyczne. Zresztą wydaje się ona niezbędna do ich efektywnego i twórczego wykorzystania. Z myślącymi samodzielnie uczniami staram się rozmawiać o uczciwości wobec samego siebie w myśl zasady „trema jest odwrotnie proporcjonalna do stopnia przygotowania” ( M. Rimski – Korsakow).
Pod hasłem „Przygotowanie do występu” rozumiem dużo więcej niż opanowanie repertuaru (techniczne, pamięciowe itd.) Uważam, że powinno ono oznaczać także gotowość fizyczną, psychiczną, emocjonalną. Wreszcie chodzi też ( co szczególnie dotyczy uczniów) o zaakceptowanie obecnego stanu naszych możliwości i umiejętności oraz przygotowanie rozsądnej „strategii” umożliwiającej najlepsze zaprezentowanie naszego repertuaru.
Jak przygotować się do występu to pytanie, na które trudno jednoznacznie odpowiedzieć. H. Neuhaus w „Sztuce pianistycznej” przytacza rady niektórych wielkich. J.Hoffman np. radził trzy razy uczyć się i odkładać nowy utwór zanim zagra się go publicznie, inni jako metodę wskazują „nabieranie rutyny” w pozytywnym tego słowa znaczeniu ( chodzi o to żeby to najważniejsze dla nas wykonanie poprzedzone było doświadczeniami estradowymi). G.Sandor w swojej pracy napisał „Przyczyn tremy należy szukać przede wszystkim w braku obycia z wyjątkową sytuacją w jakiej przyjdzie nam grać. Gdybyśmy mogli ten sam repertuar wykonać szereg razy początkowy strach i napięcie zmniejszyłyby się w dużym stopniu” Sam H.Neuhaus wskazuje na istnienie związku przyczynowego pomiędzy jakością koncertu, a poprzedzającym go stylem życia. Podobnie stawiał sprawę A.Cortot mawiając, że dla koncertującego najważniejszą rzeczą jest dobry sen i zdrowy żołądek. To tylko niektóre sugestie. Wbrew pewnym podobieństwom, które się tutaj zarysowały, każdy mistrz ma swój sposób i każdy na coś innego kładzie największy nacisk w przygotowaniu się do publicznego wykonania. Każdy z nas potrzebuje czegoś innego i to, co dla jednych będzie genialnym rozwiązaniem dla innego będzie zupełnie niewystarczającym. Truizm? Oczywiście, ale trudno go tu nie wypowiedzieć. Przecież tak wiele zależy od możliwości wykonawcy, jego zdolności, psychiki, zdrowia, warunków życiowych itd.

Oto kilka przemyśleń i sugestii, z którymi próbuję dzielić się z moimi uczniami.
I – Już w pierwszym momencie, gdy otwierasz nowe nuty, spróbuj wyobrazić sobie, że zagrasz ten utwór publicznie. Czy warto zatem czytając go przegrywać przypadkowym palcowaniem lub stosować przypadkową artykulację? Oczywiście, że nie. Potraktuj ten moment jako dobrą inwestycje na moment występu. Im dłużej będziesz utrwalać prawidłowy rysunek rytmiczny, melodyczny, artykulacyjny itd. tym większa będzie twoja pewność tekstowa i pamięciowa. To duża broń przeciwko tremie!
II – Pracuj zawsze uczciwie. Ważniejsza niż ilość czasu jest twoja koncentracja podczas ćwiczenia. Można przesiedzieć kilka godzin przy instrumencie i nie mieć widocznego postępu w pracy. Można wyznaczyć sobie drobne zadanie i odejść od instrumentu z poczuciem wykonania go na 120%.Ćwiczenie zawsze powinno służyć określonemu celowi. Wyznacz sobie ten cel zanim zaczniesz pracować. Unikaj mechanicznych powtórzeń. Świadome ćwiczenie to także oręż przeciwko negatywnym objawom tremy. Pamiętaj, że jeżeli nie podejmiesz wysiłku bycia skoncentrowanym podczas ćwiczenia w domu tym bardziej będzie to trudne na scenie.
III – Bądź kreatywny podczas ćwiczenia. Unikaj rutyny. Spróbuj sam wymyślać różne sposoby ćwiczenia dla pokonania jakiejś trudności w tekście tak, by twoja praca nigdy nie była nudna czy mechaniczna.
IV – Nie ucz się na pamięć dopóki nie masz pewności czy utwór (lub jakiś jego fragment) wykonujesz w 100 % poprawnie. Nie zostawiaj jednak nauki na pamięć na ostatnią chwilę. Materiał, który ma zostać „zmagazynowany” w naszej pamięci musi być dobrze do tego przygotowany. W przeciwnym razie w przyszłości konieczne okaże się dokonywanie licznych modyfikacji zakodowanych już w naszej pamięci fragmentów. Jest to oczywiście możliwe, ale wywołuje „konflikt” pomiędzy ich starą a nową wersją. I m więcej tego typu „konfliktów” w pamięci tym większe prawdopodobieństwo niepewności tekstowej na estradzie. Chętnie przytaczam uczniom słowa G. Sandora, który napisał „Nasz mózg można porównać do płaskiej i gładkiej powierzchni płyty, której rowki są stale pogłębiane w miarę jak igła porusza się po tym samym torze. Jednakże gdyby igła bezustannie zbaczała ze swego toru, zamiast jednego ,coraz głębszego rowka, powstawałoby ich szereg, biegnących obok siebie. Jeżeli płyta zostanie teraz ponownie puszczona w ruch, igła zacznie się błąkać wśród plątaniny płytkich rowków, z których żaden nie będzie jej w stanie utrzymać na właściwym torze”. Tłumaczę więc, że ćwicząc utwór lub jego fragment gramy go za każdym razem inaczej ( np. stosując inne palcowanie, inną artykulację, inaczej pedalizując ) to proces utrwalania się jednego właściwego „śladu pamięci” w naszym mózgu postępuje wolno i niepewnie. Konsekwencją będą potem problemy natury pamięciowej i zawodność techniczna. Należy zawsze utrwalać w jednoznacznej postaci, bowiem im mniej „konfliktów” w pamięci tym bardziej można na niej polegać.
V – Gdy umiesz już utwór czy program na pamięć staraj się „ ograć ” go prezentując się różnej publiczności .Zanim nastąpi ten najważniejszy dla ciebie występ (konkursowy, egzaminacyjny czy koncertowy) zaproś rodzinę, przyjaciół, zagraj na niezobowiązującej audycji . Ważne byś w dniu egzaminu czy ważnego koncertu nie miał premiery swojego wykonania. Gdy dopadnie cię trema i wątpliwość czy dasz sobie rade natychmiast będziesz w stanie je rozwiać odpowiadając sam sobie -„przecież już tyle razy dałem radę, dzisiaj będzie jeszcze lepiej!”
VI – Nagrywaj swoje wykonanie sam dla siebie. A potem w spokoju odsłuchaj je najlepiej z nutami w rękach. Umiej docenić dobre strony swojej gry, ale bądź też uważnym krytykiem. Zwykle można coś jeszcze zrobić lepiej, piękniej itd. Czyż między innymi na tym nie polega urok naszej pracy nad dziełem? Dążenie do doskonałości powinno być naszym nieustannym celem, ale też radością. Postaraj się czynność nagrywania i osłuchiwania powtarzać co jakiś czas. Łatwiej zauważysz swoje postępy. To wzmacnia poczucie własnej wartości i stymuluje do dalszego wysiłku.
VII – Wizualizuj moment występu. Spróbuj wyobrazić sobie każdy możliwy szczegół. To pomaga oswoić się z nadchodzącą sytuacją. Pomyśl - skoro wizualizacja pomaga wybitnym sportowcom dlaczego nie miałaby być pomocna i nam muzykom.
VIII – W dniu koncertu ( egzaminu, przesłuchania, konkursu) spróbuj dobrze zaplanować rytm kolejnych godzin. Sam najlepiej wiesz co cię uspakaja, pomaga się skupić, być w dobrej formie. Nikt tego nie zrobi lepiej niż Ty!
IX – Tuz przed występem rozegraj się, ale nie koncertuj – swoje najlepsze wydanie zachowaj na scenę!

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.