X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 32788
Przesłano:
Dział: Artykuły

Spod lupy belfra, czyli refleksje nauczyciela

Choć mało kto z nas lubi uogólnienia, sam dopuszcza się ich mniej lub bardziej świadomie niezliczoną ilość razy. Permanentnie generalizujemy i usilnie przekonać chcemy wszystkich dookoła jak to każdy uważa, że... albo nikt nie powinien...
Niestety, i ten tekst nie będzie wolny od na ogół, ale postaram się, aby pojawiło się ono tylko raz, no może dwa, i jedynie po to, by posłużyć mi w kontekście dłuższego – jak to mają w zwyczaju nauczyciele – wywodu.
I tu właśnie następuje ów moment generalizowania. Oczywiście jestem przekonana co do słuszności tego twierdzenia;-).
Na ogół małe dziewczynki marzą o tym, aby w życiu dorosłym pewnie kroczyć po wybiegach lub scenach świata. Niektóre z nich, wątpiąc w swój artystyczny talent, ograniczają marzenia do bardziej prozaicznych (nie znaczy - gorszych) zajęć, jak chociażby szycie czy gotowanie. I jeśli nawet ktoś w tym miejscu poczuje się urażony stwierdzeniem, że do ciucha i garnka artyzmu we krwi mieć nie trzeba, nadal będę upierać się przy zdaniu, że choć śpiewać (i w modelingu udzielać się) każdy może, to... nie każdy powinien!
Tak jak nie wszyscy, którzy marzą o tym, by łączyć występy sceniczne (prowadzenie lekcji) z działaniem prozaiczno – papierkowym, powinni wybierać pedagogiczne kierunki studiów.
Wcale nie dlatego, że przez lat X (tu następuje znak X, bo czy ktoś jest w stanie podać limit kształcenia nauczyciela?) nie będą w stanie funkcjonować w środowisku, które zawsze będzie na cenzurowanym...
Czasami po prostu wyobrażenia o pracy w szkole w bezpośrednim z nią starciu okazują się równie nietrwałe, co szklane domy. Nie jest to jednak żadną regułą i dość często – wbrew pozorom – narzucona z góry powściągliwość w wyborze zawodu nauczyciela i tak... każe go w końcu wybrać.
Mój przypadek pokazuje również, że czasami, nawet wbrew logice, nie można już zawrócić z raz obranej drogi, jeśli tylko ma się przekonanie, że jest ona właściwa. Może nie zawsze logiczna, nie jedyna, ale właśnie TA!
Choć ja akurat byłam jedną z tych dziewczynek, które usilnie starały się połączyć chęć występów scenicznych z marzeniem o znalezieniu pracy, którą pokocham (najlepiej ze wzajemnością!), bawiąc się, wcielałam się na zmianę a to w odważną i przebojową policjantkę, to znów w opanowanego, uzdrawiającego ludzkie dusze księdza (tak, tak), by w końcu przeistoczyć się w surową, zasadniczą i nieznoszącą spóźnień nauczycielkę.
Wtedy to była tylko zabawa, a ja, choć już wiedziałam, że księdzem nie zostanę na pewno, nie sądziłam też, że wybawię sobie trzeci z ww. zawodów, a raczej ostatnie z przytoczonych tu powołań. Brzmi górnolotnie? Może, ale sądzę, że chyba trudno spojrzeć na jakąkolwiek pracę, jako dobrze wykonaną, jeśli nie myśli się o niej w kategoriach powołania czy chociażby przeznaczenia.
I choć ten wybawiony w dzieciństwie zawód nieraz pokazał mi cienie, to w przeciwieństwie do innych, których (poniekąd przymusowo) się wcześniej podejmowałam, dał mi również przekonanie, że to jest właśnie TO. I można by nawet rzec: trafiła kosa na kamień!
Bo mimo wielu trudnych chwil, już teraz mogę powiedzieć, że chyba nic nie zahartowało mnie tak, jak... szkoła! I żadne inne miejsce mnie też tak... pozytywnie nie rozczarowało: swoją wielowymiarowością, codziennie intrygującą nieprzewidywalnością, a przede wszystkim życzliwością i otwartością. Mimo że wciąż w głowie pulsuje mi stare, złowieszczo brzmiące powiedzenie: Obyś cudze dzieci uczył, to sama odbieram je już teraz bardziej jako życzenia dla kogoś, komu nie brakuje ani odwagi, ani siły, ani chęci zrozumienia tych, którzy często czują się i pozostają niezrozumiani.
I wierzcie mi, że choć uczę innych, to i sama ciągle... uczę się czegoś nowego od nich, a praca w szkole jest dla mnie, swego rodzaju, codziennym pokonywaniem i wspinaniem się na własne Mount Everest, bo... chciałabym kiedyś być kimś więcej, niż tylko tą zasadniczą i nieznoszącą spóźnień Panią Profesor ze swojej zabawy.
A to chyba nie żaden wstyd wspinać się (...), aby zobaczyć dalej...

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.