X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 22834
Przesłano:
Dział: Gimnazjum

"Czwarty król" - scenariusz przedstawienia z okazji Świąt Bożego Narodzenia

Czwarty król
Scenariusz powstał na podstawie legendy "Czwarty Mędrzec Wschodu" autorstwa Henry'ego van Dyke'a
Osoby:
Narrator
Artaban
Kacper
Melchior
Baltazar
Chory
Kobieta
Żołnierz
Dziewczyna
Maria
Józef
Służący
Chór śpiewający kolędy
Narrator: Znacie zapewne opowieść o trzech Mędrcach ze Wschodu, zwanych również Trzema Królami, którzy zobaczywszy gwiazdę, podążyli za nią do Betlejem, żeby złożyć swe dary Dzieciątku Jezus.
Ale czy słyszeliście o czwartym królu, który też poszedł śladem tej cudownej gwiazdy? Opowiemy wam o jego wędrówce. Posłuchajcie opowieści o Artabanie, czwartym Mędrcu Wschodu.

Artaban: To ta gwiazda! Ostatni znak. Nasze obliczenia potwierdziły się. Gwiazda wskaże drogę do miejsca narodzin Mesjasza. Moi bracia na pewno też już ją dostrzegli.
Służący: Panie, masz gości. Przybyli trzej dostojni mędrcy.
(wchodzą trzej królowie)
Artaban: Kacprze! Baltazarze! Melchiorze! A więc już wiecie!
Kacper: Tak, wyruszyliśmy w drogę, gdy tylko rozbłysła na niebie.
Melchior: Według naszych obliczeń gwiazda prowadzi do Jerusalem.Tam narodzi się władca świata. Mamy niewiele czasu, Artabanie. Ruszajmy jak najprędzej.
Artaban: Ale... Nie możemy stanąć przed tak wielkim Panem z pustymi rękami.
Baltazar: Oczywiście że nie. Mamy już dla niego dary.
Artaban: Ja nic odpowiedniego nie mam... Bracia, ruszajcie w drogę. Ja dołączę do was, kiedy tylko przygotuję dar dla nowonarodzonego.
Kacper: Dobrze, spotkamy się w Bablilonie.Tylko pospiesz się, Artabanie, nie możemy tam na ciebie czekać dłużej niż trzy dni.
Artaban: Zobaczymy się zatem wkrótce. Niech Bóg was prowadzi, dostojni bracia!
KOLĘDA „MĘDRCY ŚWIATA”
Artaban: Mam już odpowiedni dar dla Króla. Sprzedałem dom i cały mój majątek, żeby kupić te trzy najcenniejsze klejnoty Persji: szafir, rubin i perłę. Muszę się spieszyć, by zdążyć na spotkanie z Kacprem, Melchiorem i Baltazarem.
(Wchodzi chory człowiek, chwieje się na nogach, wreszcie upada przed Artabanem. Artaban nie wie, co robić, usiłuje go wyminąć.)
Artaban: Nie, nie, spieszę się, nie mam czasu opiekować się chorym. Zresztą i tak już mu chyba nic nie pomoże.
( Chory jęczy i chwyta go za ubranie. Artaban zostaje, opiekuje się chorym, daje mu wodę i lekarstwo.)
Chory: Ktoś ty? Dlaczego pomagasz takiemu biedakowi, jak ja?
Artaban: Jestem Artaban, mag z miasta Ekbatany. Jadę do Jerusalem, żeby odszukać nowo narodzonego króla żydowskiego, który ma zbawić świat. Nie mogę tu dłużej pozostać. Masz tu chleb i wino, to moje jedyne zapasy. A tu są zioła, które ci przywrócą zdrowie. Odpocznij teraz.
Chory: Niech Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba błogosławi wszystkim twoim krokom. Ja, nędzarz nic ci nie mogę dać w zamian. To tylko ci powiem, że Król, którego szukasz, nie w Jerozolimie się urodzi, lecz w Betlejem, mieście judzkim. Tak przepowiadali nasi prorocy. Idź i niech Pan czuwa nad tobą, boś okazał choremu miłosierdzie.
(Artaban rusza dalej. Znajduje list – zwój papieru, rozwija go i czyta)
„Czekaliśmy do północy. Dłużej nie możemy. Jedziemy odszukać króla. Jeśli chcesz, ruszaj naszym śladem”.
Co ja pocznę? Oddałem temu biedakowi wszstkie swoje zapasy. Jak mogę ruszyć sam przez pustynię bez wody i jedzenia? Sprzedam szafir. Kupię karawanę wielbłądów i zapas żywności na drogę. Och, żebym choć dogonił moich braci! Muszę pokłonić się małemu królowi. A może nigdy go nie zobaczę, dlatego, że spóźniłem się, bo okazałem litość człowiekowi?
KOLĘDA "PÓJDŹMY WSZYSCY DO STAJENKI"
Kobieta: Wejdź panie! Wyglądasz na zdrożonego. Usiąź, odpocznij i zjedz wieczerzę w moim domu. Zaraz coś dla ciebie przygotuję.
Artaban: Dziękuję. Czy nie widziałaś trzech dostojnych mędrców? Powinni byli jechać tędy niedawno.
Kobieta: A jakże? Przejeżdżali tędy przed trzema dniami. Mówili, że szukają nowonarodzonego króla żydowskiego i mają dla niego piękne dary.
Artaban: I jam mam wspaniałe dary dla Króla. Nie mam czasu na odpoczynek, muszę jechać za Kacprem, Melchiorem i Baltazarem. Może ich jeszcze dogonię.
(Hałas, płacz dzieci, krzyk: „Ratunku, żołnierze Heroda mordują nasze dzieci! Uciekajcie, ratujcie dzieci!”)
Kobieta: Panie, błagam, ratuj moje dziecko!
(Chowa się. Artaban staje w drzwiach, zastawia drogę rzymskiemu żołnierzowi)
Artaban: Nikogo tu nie ma oprócz mnie.
(W tej chwili rozlega się płacz dziecka, oficer chce odsunąć Artabana, ale ten zagradza mu drogę)
Artaban: Powiedziałem, że sam jestem w tym domu i pragnę w nim sam pozostać. Oto nagroda dla mądrego oficera, który zechce mój dom zostawić w spokoju. (daje mu rubin)
Żołnierz: W tym domu nie ma dziecka! Ruszajcie dalej!
Artaban: (do kobiety) Nic wam nie grozi.
Kobieta: Niech cię Bóg nagrodzi panie, za to, żeś uratował życie mojego synka. Nigdy nie zapomnę twojej dobroci!
Artaban: Boże, Wybacz, że skłamałem. Uczyniłem to dla dziecka, żeby ratować je od śmierci. A najgorsze jest to, że musiałem oddać rubin. Została już tylko perła. Zaniosę ją małemu królowi.
(Żołnierze pędzą młodą kobietę, popychają ją. Dziewczyna przypada Artabanowi do nóg)
Dziewczyna: Ratuj mnie, panie. W imię Boga czystości, któremu służysz, nie daj mnie skrzywdzić. Jestem córką partyjskiego kupca. Mój ojciec umarł i teraz za jego długi chca mnie sprzedać jako niewolnicę. Ratuj mnie przed hańbą, która jest gorsza od śmierci!
Artaban: Boże, powiedz, co ja mam robić? (podaje jej perłę) Weż to córko, za to spłacisz długi. Daję ci ostatni skarb, jaki chowałem dla mojego króla.
Dziewczyna: Niech Pan Spojrzy na ciebie łaskawym okiem i zleje na ciebie wszystkie dary nieba. Pokój Jego niech będzie z tobą!
Artaban: Nie dogoniłem moich towarzyszy i nie mam już klejnotów... Ale gwiazda wciąż świeci. Nie przestanę szukać Zbawiciela!
KOLĘDA O GWIEŹDZIE (z musicalu "Kolęda nocka")

(Szopka – Maria i Józef z dzieciątkiem. Wchodzi Artaban, kłania się i klęka)
Artaban: Witaj maleńki Panie! Wybacz mi. Miałem dla Ciebie wspaniałe dary, ale wszystko straciłem. Oddałem ludziom to, co przeznaczyłem dla Boga. Moje ręce są puste.
Józef: Zobaczcie! Dzieciątko się uśmiecha!
Maria: Twoje ręce nie są puste, dobry królu. Są pełne dobrych uczynków. Miłość i miłosierdzie to najwspanialsze dary, jakie mogłeś przynieść mojemu synowi.

Wchodzą wszyscy – kolęda „Bóg się rodzi”

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.