X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 1765
Przesłano:

Kocie opowieści. Scenariusz przedstawienia teatralnego

Przedstawienie jest tematycznie związane z Dniem Matki lub Dniem Rodziny.

SCENA I
Dziecinny pokój, świeci się nocna lampka, widoczne otwarte okno. Mama pospiesznie
rozrzucone ubrania i układa zabawki.
Mama : Aurelia do łóżka! Już dawno powinnaś spać.
Aurelia: Ale mamusiu...
Mama: Nie ma żadnego ,,ale”. Nie rozumiem, dlaczego jesteś takim grymaśnym dzieckiem.
Wszyscy się dla ciebie tak starają. Przecież niczego ci nie brakuje.
Aurelia: A tatuś?
Mama: Tatuś na spotkaniu. Wróci późno! No, już! Nie zapomnij zamknąć okna.
Aurelia: Dobrze mamo.
Mama: A pluszaki proszę odłożyć. Jesteś już dużą dziewczynką, nie musisz zasypiać
z przytulanką. Dobranoc.
Aurelia: Dobranoc.
Dziewczynka przytula pluszowego kotka.
Widzisz Mruczku! Mama cię nie lubi. Jak jeszcze raz zajrzy do pokoju może cię
zabrać. Dlaczego inne mamusie nie pracują, są grube i wesołe, i mają połamane
paznokcie? Szkoda, że nie umiesz nic powiedzieć. Może opowiedziałbyś jakąś
kocią bajkę? Gdybym mogła mieć żywego kotka... Mamusia nigdy się nie zgodzi.
A! Okno. Zaraz zamknę...
Ziewa i usypia...Okno pozostaje uchylone.
SCENA II
Z zewnątrz dochodzą głosy, słychać je coraz wyraźniej, przez okno wchodzą koty...
Bonifacy: Ciszej Filemonie , ciszej! Jeszcze ktoś usłyszy!
Filemon: Co ty opowiadasz? Ciemno, wszyscy śpią.
Bonifacy: Okno otwarte.
Mruczek, gdzie jesteś?
Mruczek: Jestem tutaj. Aurelia zawsze chowa mnie pod kołdrą.
Filemon: A co ty tam robisz?
Bonifacy: Oj, Filemon, Filemon, kiedy ty dorośniesz?
Filemon: Ja jestem duży, prawie dorosły.
Mruczek: Nie sprzeciwiaj się, lepiej powiedz, co słychać na waszym podwórku?
Filemon: Och, nic takiego, życie płynie leniwie, myszy się pochowały, na podwórku spokój.
Śpiewa piosenkę

Dzisiaj przy gwiezdnej i ciepłej pogodzie
opowiem wam bajkę o naszej zagrodzie.
Mieszkają tam bardzo przyjazne zwierzaki
i wierzcie mi proszę- to nie są pluszki.
Hau, hau, hau, miau, miau, miau, cóż to za zagroda?
Mu, mu, mu, kwa, kwa, kwa, miła i wesoła.
Wiele o nich wszystkich można opowiadać,
za przykład dla wszystkich można by ich dawać.
Gdzie jest ta zagroda , chcielibyście wiedzieć,
Tego wam niestety nie mogę powiedzieć.
Hau, hau, hau...

Mruczek: Ileż bym dał, aby mieszkać na wsi. Tyle przestrzeni, świeże powietrze. W mieście
Mażna się zgubić .Tu jest Aurelia, jestem jej przyjacielem.
Kot w butach: Miau! Okno otwarte?
Filemon: Kto to ?
Kot w butach: Nie jestem miś Uszatek, nie jestem byk Fernando, ja jestem sobie kot, kot
w butach na dodatek. Śpiewa. Miau, miau la, la, la, la, la , la, ... Jak się macie?
Mruczek: O! Kot w butach! Dawno cię nie widziałem. Jak ci się wiedzie w baśniowej
krainie?
Kot w butach: Mojej roli nie można zmienić .Po prostu jestem nieodzowny w tej baśni.
Filemon: Jesteś sławny! Też bym tak chciał. Na naszym podwórku...
Bonifacy: Już dosyć mały, życie kota światowego to zupełnie coś innego od leżenia na
zapiecku i ganiania myszy.
Filemon: Bonifacy, ja już umiem polować.
Bonifacy: O, tak, gapisz się tylko w telewizor.
Mruczek: Właśnie, a gdzie jest Budzik?
Budzik: Jestem, nocą trudno tu trafić. Ja zwykle poruszam się w dzień. Ruda idziesz?
Ruda: Tak, tak Budzik , jestem.
Budzik: Mruczek, Bonifacy, Mały. Podchodzi i wita się ze wszystkimi kotami.
Filemon: Opowiedz coś o telewizji.
Budzik: Nie ma czasu. Tu podobno ktoś jest chory, a ja potrafię być lekarzem, myszki
kiszki.
Mruczek: Filemon ostatnio miał kłopoty...
Filemon: Ja! Nie!
Ruda: Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku. I przyszedł pan doktor.
Budzik: Jak się masz koteczku?
Ruda: I łapkę wyciągnął do niego. Wziął za puls pan doktor poważnie chorego
i dziwy mu prawi.
Budzik: Zanadto się jadło. Co gorsza nie myszki, lecz szynki i sadło. Źle bardzo,
gorączka. Źle bardzo koteczku. Oj, długo ty, długo poleżysz w łóżeczku.
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta! Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!
Filemon: A myszki nie można? Lub z ptaszka małego choć parę udeczek?
Budzik: Pijawki i dieta ścisła, od tego pomyślność w leczeniu zawisła.
Ruda: I leżał koteczek, kiełbaski i kiszki nie tknięte. Kotek przebrał miarę, musiał
więc nieboraczek sroga ponieść karę.
Filemon: No dobrze, już wyzdrowiałem.
Dachowiec: Oczywiście, że wyzdrowiał. Wychowany na krowim mleku, nie to, co ja,
amator szybkich dań na śmietniku.
Kot w butach: Nieźle wyglądasz, choć trochę...
Dachowiec: Czasem sprawność mnie zawodzi. Mruczek, a co u Aurelii?
Mruczek: Jej mama ciągle pracuje...
Dachowiec: A tata na szkoleniach?
Mruczek: No tak.
Aurelia się budzi. Siada na łóżku. Rozgląda się. Przeciera oczy. Wszystkie koty
podchodzą do łóżka dziewczynki i cichutko nucą melodię kołysanki. Gdy mała zasypia
śpiewają coraz ciszej, melodia milknie...

Ruda: Przestraszyłam się. Dobrze, że zasnęła.
Mruczek: Dlaczego nie ma jeszcze Raperka? Obiecał, że się nie spóźni!
Filemon: A kto to taki? Przez okno wskakuje kot Raperek, energicznie i zadziornie.
Raperek: Zaraz zobaczysz , Mały. Właśnie czmychnąłem z koncertu.
Filemon: A z jakiego koncertu?
Mruczek: Nie czas na wyjaśnienia, prawie świta. Raperek, śpiewamy!
Raperek i pozostałe koty rapują:

Ele mele dutki, dla Aurelii nutki,
żeby dobrze spała, sny wspaniałe miała/bis/.
Bo to jasne jest jak słońce, mama kocha cię gorąco.
Nawet, gdy jej czasem nie ma, nikt jej nie chce zmieniać.
Deus kosmateus, baśń to kocia przecież,
byleby Aurelia wstała dziś z uśmiechem/bis/.
Lecz niełatwa jest to sprawa, by z rodzina była.
Koty chciałyby to zmienić, we śnie dziecko rozweselić.
Ene due myszki, po cośmy tu przyszli,
Budzić i Raperek śpiewajcie weselej/bis/.
Mruczek to przyjaciel wierny, aż się kręci w głowie.
Dba o nastrój małej pani, każdy kot to powie.

Aurelia się budzi.

Aurelia: Nie, to niemożliwe! Jeszcze przed chwilą, mogłabym przysiąc, były tu
koty. Rozmawiały. Co ja plotę? To był sen, piękny sen. Budzik w roli lekarza...
Mama: Aurelia, wstałaś? Pospiesz się! Autobus nie będzie czekał! A jeszcze śniadanie.
Aurelia: Mamo, mamo nie uwierzysz! Mruczek ożył i zaprosił do mojego pokoju koty!
Mama: Widzę, że masz dobry humor.
Aurelia: Ten dzień musi być udany. Chodźmy już na śniadanie.
Mama: Chodźmy! Może zamiast autobusem, przejdziemy przez park?

Mruczek: Chyba się udało, Aurelia jest wesoła!
Pokój już pusty. Koty zza okna machają łapkami na pożegnanie.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.