X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 48183
Przesłano:
Dział: Języki obce

Innowacje na lekcji języka obcego - czyli jak zmotywować uczniów do nauki przy pomocy dramy i nie tylko

Ucząc języka obcego często mamy poczucie, że pomagamy opanować niezbędną umiejętność życiową jak gotowanie, prowadzenie auta, jazda na rowerze czy pływanie. Oczywiście można bez nich się obyć. Jednakże ogranicza to znacznie nasze możliwości. A przecież żaden człowiek, zwłaszcza młody nie lubi być ograniczany. Co więc zrobić, by nasz uczeń widział w nauce języka obcego nie przykry obowiązek, który odciąga od robienia tego, co faktycznie lubi, ale poszerzenie swoich możliwości, jakie mogą zaowocować zdobyciem nowych znajomych czy pracy? Do części młodych ludzi zapewne przemawia argument, że język obcy przydaje się, gdy wyjeżdżamy za granicę. Odwiedzili już różne kraje i na własnej skórze mogli się przekonać, że jeśli chce się coś zamówić w restauracji, gdzie menu nie jest wzbogacone zdjęciami, warto znać język obcy. Co jednak z tymi, którzy nie mieli jeszcze okazji nigdzie wyjechać a perspektywa szukania pracy za kilka lat wydaje się bardzo odległa? Cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak sprawić aby komunikacja sama w sobie wydała się atrakcyjna. Tylko jak?

Zabawa w teatr
Co naśladuje lepiej wszelkie sytuacje życiowe niż odgrywanie roli? Trudno będzie coś takiego znaleźć. Dodatkowo możemy pomóc młodemu człowiekowi rozwinąć pasję i nabrać pewności siebie. Brzmi zachęcająco. Tylko od czego zacząć, by był to czas pożytecznie spędzony a nasze wysiłki przyniosły oczekiwany efekt w postaci nauki garści przydatnych życiowo zwrotów?
Zacznijmy od tematu przedstawienia lub scenki. Młodsze dzieci uwielbiają stroje i świetnie czują się w klimatach rodem z baśni. Potrafią utożsamiać się z bohaterami, którzy choć dla nas są wytworem wyobraźni, ale dla nich jak najbardziej realni. Uświadomiły mi to kiedyś odpowiedzi trójki przedszkolaków, którzy na pytanie o to, kim chcieliby zostać w przyszłości odpowiedzieli: motylkiem, księżniczką i dinozaurem. Starsze dzieci i młodzież znacznie swobodniej poczują się w scenkach o tematyce szkolnej czy rodzinnej.
Wybierając lub pisząc tekst zwróćmy uwagę na dostosowanie go do umiejętności językowych przyszłych aktorów. Unikajmy więc struktur gramatycznych i słownictwa zbyt zaawansowanego. Nauka roli powinna być bowiem przyjemna. Jednorazowa wypowiedź ucznia powinna się składać z 1-2 zdań. Takie scenki są ciekawsze dla odbiorcy, bardziej dynamiczne i łatwiejsze do nauczenia.
Przedstawienie pełnometrażowe czy kilkunastominutowa scenka? Cóż, wybór zależy między innymi od naszego celu. Jeśli to ma być występ młodszych dzieci przygotowywany na koniec roku dla rodziców, na pewno watro by była to dłuższa forma. Sama wizja obecności rodziców będzie motywować dzieci do pracy. Trudno też fatygować opiekunów na występ trwający kwadrans. Jeśli zaś pracujemy z nastolatkami, którzy nie są zbyt skorzy do pracy, krótsze scenki znacznie lepiej się sprawdzą. Każda udana scenka to kolejny sukces. Im częściej go odniosą, tym bardziej bedą zmotywowani. A o to właśnie nam chodzi.
Sięgajmy po elementy humorystyczne. Kiedy się śmiejemy, jesteśmy zrelaksowani. W takich warunkach łatwiej się uczyć, a nauka zaczyna kojarzyć się z czymś przyjemnym. Miło jest usłyszeć od ucznia po udanym występie na Przeglądzie Małych Form Teatralnych, że super było być docenionym przez jury, ale jeszcze fajniej było się bawić podczas wszystkich tych prób poprzedzających występ. Wkuwanie zwrotów ze słowniczka może faktycznie wydawać się uczniom pozbawione sensu. Nie raz pewnie zastanawiają się, czy kiedykolwiek w życiu, poza rzecz jasna najbliższym testem, będą mieli okazje tego użyć. Wspólne uczenie się swoich ról, wzbogacanie ich o mimikę, gest i ruch sceniczny jest okazją do świetnej zabawy. To nic, że któryś z uczniów wciąż zapomina fragmentu swojej wypowiedzi. Wkrótce co lotniejsi nauczą się także jego kwestii. Będą mogli mu wówczas służyć pomocą i mimowolnie przyswoją sobie „ponadprogramową” wiedzę.
(Nie) każdy się nadaje. Możliwe, że nie wszyscy to urodzenie aktorzy, ale niemal każdy podoła wyzwaniu. Oczywiście zdarzają się wyjątki, gdy lęk sceniczny paraliżuje naszego niedoszłego aktora i nie jest w stanie wydusić z siebie słowa. Po pierwsze, jednakowoż nie każda nasza scenka musi zostać zaprezentowana na konkursie lub odegrana przed całą szkołą. Czasem widownią może zostać jakaś jedna wybrana klasa najlepiej młodsza lub równorzędna i to taka, do której czują sympatię. Po drugie, temu który broni się przed występem można zaprezentować rolę suflera. Jest szansa, że nauczy się nawet więcej niż inni. Jeśli zastanawiasz się, czy powierzona Ci grupa ma talent, przypomnij sobie sytuację gdy ostatnio przyszli prosić o przełożenie testu. Gdy obiecywali, że jeśli okażesz serce (bo wierzą, że takie posiadasz) i dasz im więcej czasu na naukę, to do następnej lekcji wszyscy zdążą świetnie się przygotować. Czyż nie byli przekonywający? Na scenie też będą. Nie należy też zakładać, że uczeń, który został sklasyfikowany przez nas jako „słaby”, nie poradzi sobie ze swoją rolą. Po prostu dostosujmy tą rolę- długość wypowiedzi, poziom słownictwa i gramatyki, do jego możliwości. Pozwólmy doświadczyć mu sytuacji, w której on rozumie, co mówi i jest zrozumiany. Zachodzi komunikacja. I choć ta scenka została zaaranżowana przez Ciebie, ale w podobnej sytuacji, w rzeczywistości uczeń też ma szansę sobie poradzić.
Pomińmy narratora! Narrator nie jest ciekawą postacią. Jest tłem. A większość ludzi lubi być dostrzeżona. Pozwólmy im błyszczeć. To zdecydowanie bardziej podbuduje ich ego. Poza tym łatwiej wcielić się w rolę matki, ojca, nauczyciela, prymusa czy wagarowicza niż kogoś, kto w realnym świeci nie istnieje. Zamiast wprowadzać postać, która zapowie, że Kowalski codziennie się spóźnia, pozwólmy wpaść na scenę zdyszanemu Kowalskiemu i spotkać się z surowym spojrzeniem nauczyciela, który na pewno zechce się dowiedzieć jakie to okoliczności złożyły się na spóźnienie.
Teatr, teatrem, ale kto ma na to czas?
Nie każdy nauczyciel ma luksus w postaci dodatkowego kółka językowego lub grupy tak zaawansowanej językowo, gdzie może sobie pozwolić na małą lub większą odskocznię od tak zwanego „przerabiania podręcznika”. Faktycznie przygotowywanie przedstawienia, czy choćby scenki jest pracochłonne. A tu jeszcze zbliża się egzamin ósmoklasisty i trzeba się skupić na powtórkach lub mamy poczucie „tyłów”, gdyż zdalne nauczanie, które z krótszymi lub dłuższymi przerwami towarzyszy nam już trzeci rok szkolny w przypadku wielu uczniów jest mniej efektywne. Są jednak i inne sposoby, które nie wymagają tak wielkich nakładów czasu a pozwolą nam oderwać się od podręcznika. Może być to pojedyncza lekcja- miły przerywnik lub cała seria. Przedstawię tu kilka przykładów, choć na pewno nie wyczerpią one wachlarza możliwości.
A gdyby tak uczyć innych przedmiotów w języku obcym? Na początku należy odpowiedzieć samemu sobie na pytanie, który przedmiot lub przedmioty, czy też ich wybrane działy są bliższe naszemu sercu. Ważne, byśmy je sami lubili, bo entuzjazm jest zaraźliwy. Warto też się zorientować, czy uczniowie już zetknęli się z tym materiałem w języku polskim. To nam bowiem posłuży jako baza, na której będziemy budować. Lepiej też skupić się na czymś co nas otacza, czego doświadczamy na co dzień.
Dla zainteresowanych przyrodą polecam np. lekcję o drzewach. Odbiorcami tej lekcji w moim przypadku, byli świeżo upieczeni uczniowie klasy 6, którzy pod koniec 5 klasy uczyli się rozpoznawać gatunki drzew, poznawali ich elementy i funkcję pełnioną w przyrodzie. Pozostało mi więc odświeżyć im nieco pamięć, pokazać, że także po angielsku są w stanie na ten temat wypowiedzieć się i poszerzyć ich wiedzę o nowy element, jakim w ich wypadku były sposoby na odczytywanie wieku drzew.
Do lekcji warto wykorzystać prawdziwe liście- one bardziej niż ilustracje pobudzają zmysły. A im więcej bodźców dostarczymy, w postaci zaangażowania różnych zmysłów i emocji, tym większa szansa na sukces edukacyjny.
Uczniowie lubią rywalizować. Można więc podzielić ich na zespoły i sprawdzić, która z grup w określonym czasie ( np.2-3 min.) jest w stanie nauczyć się więcej nazw przedstawionych gatunków drzew. Zespoły powinny być dobrane pod względem poziomu, czyli złożone tak z uczniów zdolniejszych jak i mniej uzdolnionych. Uczniowie znają wzajemnie swoje możliwości więc liderzy przydzielając poszczególnym uczestnikom liczbę słówek do zapamiętywania dopasują ją do ich umiejętności w taki sposób, by jako zespół mogli zaprezentować ich naprawdę sporo.
Pobudzaliśmy już dotyk, wzrok i węch. Pora na smak. Tłumacząc rolę korzeni i jednocześnie przemycając treści o zdrowym odżywianiu, możemy wspomóc się kubeczkami z wodą. Należy za pomocą serwetki przymocowanej gumką recepturką zakryć górę kubka, tak by nie było widać, co znajduje się w środku. Symbolem korzeni jest w tym wypadku słomka wbita w środek serwetki. Można udekorować ją papierowym drzewkiem. Uczniowie pijąc zgadują, co piją. Odkrywają, że tak jak oni korzystają ze słomki, drzewa używają korzeni. Można też zasugerować uczniom, że drzewa nie piją napojów napojów słodzonych, tylko wodę a mimo to jakie wysokie rosną. Warto więc brać z nich przykład.
Krótki, dostępny na You Tube filmik Tree Rings - Educator at Home pozwoli posłuchać języka w jego naturalnym brzmieniu a jednocześnie odpowie na pytanie jak określić wiek drzewa. Zmierzenie zaś obwodu plastra drzewa za pomocą taśmy mierniczej przez ochotnika i wspólne przeliczenie słojów pozwala sprawdzić, czy to, co przed chwila obejrzeli, faktycznie się sprawdza.
Po podsumowaniu zajęć i ocenie pracy uczniów można poczęstować ich kawałkami owoców – wszak jedną z funkcji drzewa jest dostarczanie pożywienia. Na pewno taki zabieg opatrzony odpowiednim komentarzem, utrwali zdobyta przez nich wiedzę.
Jeśli zaś nie mamy czasu i środków na zbieranie liści czy przygotowywanie kubeczków z wodą, a sportowy styl życia nie jest nam obcy, możemy postawić na w-f, który znajduje się w czołówce ulubionych przedmiotów szkolnych. Na lekcjach języka obcego często uczymy nazw dyscyplin sportowych i sprzętu sportowego. Jednakże słownictwo uczniów związane z czynnościami wykonywanymi w czasie tych zajęć często ogranicza się do trzech czasowników: biegać, pływać i skakać. A przecież możemy zapoznać uczniów także z nazwami innych czynności a potem pozwolić im na poprowadzenie rozgrzewki, w której muszą zapowiedzieć a nie pokazać, jakie ćwiczenia proponują grupie. A kiedy słownictwo zostanie już w ten sposób przećwiczone, zorganizować dla zawody, podczas których drużyny będą musiały podczas wyścigu wykonywać różne polecenia zgodnie z usłyszanymi komendami. Kto nie wykona polecenia poprawnie, musi je powtórzyć. Nie tylko więc szybkość, ale i zrozumienie zadecyduje o zwycięstwie. Takie ćwiczenia są też doskonałą okazją, by utrwalić przyimki miejsca (trzeba przecież wiedzieć, czy przejść pod czy nad ławeczką, by zaliczyć zadanie) oraz móc dopingować w języku obcym. Na pewno emocji nie zabraknie.
Nie zawsze uczniowie są albo świetni z wszystkich przedmiotów albo wręcz przeciwnie z żadnym sobie nie radzą. Często z jednymi radzą sobie lepiej, a te inne sprawiają im więcej trudności. Może uda Wam się dotrzeć do nich właśnie przez ten bardziej lubiany przedmiot i udowodnić, że nauka języka nie jest ograniczona liczbą stu kilkudziesięciu stron w podręczniku na rok i odmierzana czasem od testu do testu. Jest zaś umiejętnością życiową służącą komunikacji, zawieraniu i podtrzymywaniu znajomości, zdobywaniu pracy i wykształcenia czy szansą na pełniejsze cieszenie się ulubiona muzyką. Jest nieograniczoną możliwością wyrażania siebie.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.