X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 6760
Przesłano:
Dział: Artykuły

Czy rzeczywisty obraz nauczyciela jest krańcowo różny od postulatów z dekalogu?

Anna Kettner
WSHE Pedagogika Ogólna II rok niest, II stopnia

„Czy rzeczywisty obraz nauczyciela, jest krańcowo różny od postulatów z dekalogu?”

Wizerunek nauczyciela z dekalogu wg Barbary Tarnowskiej, w szczególności zaś jego osobowość i cechy charakteru, sięgają ideału. Dobrze gdy takie wzorce istnieją, ale ideałów nie ma....... Uważam, że ważniejsze od osiągnięcia takiego stanu, jest samo podążanie w tym kierunku. Skupianie na tym, by postępować dobrze jest bardziej ludzkie, niż „bycie” nieosiągalną przecież wartością samą w sobie. To nie ideał przyciąga naśladowców, ale prawdziwa osobowość, ktoś kto także potyka się i walczy ze swoimi słabościami, umiejąc jednocześnie przyznać się do nich. Taki nauczyciel jest WIARYGODNY. W procesie nauczania i wychowania chodzi przecież o to, by nauczyciel znalazł wśród dzieci, młodzieży i dorosłych uczniów, także........., przez naśladownictwo.
Całkiem inną kwestią jest, w jakim stopniu nauczyciele w dzisiejszych czasach odbiegają od takiego idealnego wyobrażenia Pani Profesor. W mojej opinii osoby już mocno dorosłej, nauczyciel to też tylko człowiek. Rozumiem więc, że ma prawo do porażek, gorszych dni, nie oceniam go już tak surowo jak w młodości. I wcale nie dlatego, że zapomniałam swoje szkolne lata – mam wciąż uczące się jeszcze dzieci..... Po prostu z wiekiem staję się bardziej wyrozumiała i tolerancyjna wobec innych, natomiast nieustannie wymagam od siebie....., i myślę, że to jest klucz do naszych i naszych dzieci, sukcesów m.in. w szkole. Zakładam, ze większość nauczycieli wybrała ten zawód nie przypadkiem, wobec tego należy im się kredyt zaufania ze strony rodzica i ucznia. Uważam, że nie ma takiej siły by uczeń, który jest w domu rodzinnym pozytywnie ukształtowany i nastawiony do życia w ogóle, sprawiał poważne problemy w szkole. Wszystko, absolutnie wszystko ZACZYNA się w rodzinie!!!!!! Niestety nasze rodziny funkcjonują często coraz gorzej. Wszechobecny pośpiech, brak czasu dla bliskich, pogoń za dobrami materialnymi, nieoczytanie(brak więc także romantycznych wzorów z literatury), zanik więzi rodzinnych, rozpadające się małżeństwa, w końcu schamienie(!) społeczeństwa – paradoksalnie coraz bardziej wykształconego, to WROTA do postawy nietolerancji, agresji i roszczeniowości, wobec szkoły także, choć nie tylko.
Jak w tym wszystkim trudno się odnaleźć nauczycielowi, wie tylko on sam. Nie ma takiej siły sprawczej żaden z nich, aby bez pomocy i współpracy rodziców lub opiekunów, nauczył...., bo aby nauczyć, trzeba najpierw WYCHOWAĆ. Wymagania i oskarżanie instytucji oświatowych, że nie wychowują podopiecznych lub źle to czynią, uważam za absurdalne. To rolą rodziców jest wychowanie swojego dziecka, przy ewentualnym wsparciu ze strony szkoły. Rozumiem zatem, że ten swoisty i bardzo piękny dekalog jest niczym innym jak tylko wyzwaniem i pewnego rodzaju prowokacją(w dobrym znaczeniu tego słowa), do podnoszenia poprzeczki w wymiarze etyczno-moralnym, przez samych nauczycieli, przy wsparciu ze strony rodziców.
Zdaję sobie sprawę, że przekornie nie odpowiedziałam dosłownie, na postawione pytanie..... Wierzę jednak, że wnikliwy czytelnik rozumie przesłanie zawarte w treści moich rozważań.

W zakończeniu, nie bez powodu chcę się odnieść do listu pewnego 15-latka, zamieszczonego w czasopiśmie dla nauczycieli. Po pierwsze(co mnie uderzyło), niewątpliwie chłopiec ma talent literacki. Dodatkowo wsparty młodzieńczym romantyzmem, charakterystycznym dla jego wieku rozwojowego. List – apel, zarazem oskarżenie i wyrok na ciele nauczycielsko-pedagogicznym, to młodzieńczy krzyk i wołanie o zmiany w szkolnictwie. Nie mogę się jednak pozbyć odczucia, że ów młody człowiek poszedł bardzo na skróty..... Jego „odwaga” w formułowaniu oskarżeń, ma niewątpliwie źródło w zapleczu i bagażu norm etycznych(?), domu rodzinnego.
Wiem, że moje poglądy to przysłowiowy kij włożony w mrowisko i wielu się ze mną nie zgodzi, ale postuluję wbrew tym wszystkim:
- trzeba stworzyć dekalog rodziców. Niechaj pierwszym przykazaniem dla nich, wysyłających swoje dzieci do szkoły, będzie przekaz dla dziecka:
- szanuj nauczyciela swego jak rodziców i siebie samego. TYLKO TYLE i AŻ TYLE........................................

28.10.2009 AnnaKettner

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.