X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 49623
Przesłano:

Co się na tej wsi porobiło...? Scenariusz przedstawienia z okazji 180 rocznicy urodzin Marii Konopnickiej

Co się na tej wsi porobiło...?
Scenariusz przedstawienia z okazji 180 rocznicy urodzin Marii Konopnickiej

SCENA 1
Narrator:
Wsi spokojna, wsi wesoła
Górki, lasy dookoła.
Tu, półtora wieku temu,
Żyli ludzie po dawnemu.
Żyła wśród nich Wasiłowska Marysia,
Która patronką naszej szkoły jest dzisiaj.
Wśród tych ludzi pospolitych,
Wzrastał jej talent znakomity
Dzisiaj jako Konopnicką ją znamy
I w naszym spektaklu przedstawiamy.

Zbyszek:
Matka, matka, chodź
Matka:
Oooo laboga. Weź no Zbyszek, weź, no chłopok.
Tyle drogi już za nami.
(Gospodyni z synem wracają z targu. Ona na plecach niesie tobołek, a w ręce koszyk. Syn beztrosko wywija kijem. Sia¬dają przy płocie w cieniu drzewa).

Matka:
Oooo..... tutej se chwilkę spoczniemy. Oooo. ... Zbyszek, siadoj tu i ściągoj te buty. Zbyszek, siadoj tu i ściągoj te buty. Słysysz?! Ile razy mom ci powtorzać? Twój brat na sumę musi ubrać! Siadoj! (Siadają powoli i ściągają buty. Zbyszek czyni to opieszale). Olaboga! Ta idź umyj w cebrzyku te giry, bo nie idzie wytrzymać!
Zbyszek:
Przeciem przed niedzielom mył.
Matka:
Przed niedzielom... Ale przed którom?! (syn szpera w koszyku).
Synku! Gdzie tu będziesz grzeboł. Zostawisz ty to cy nie! Na odpust kupiłam, a ty byś od razu wyciągoł.
Zbyszek:
Mamo, ale tylko ciut, ciut... dajcie spróbować...
Matka:
Zbychu! Jo ci dom ciut, ciut... ale po łbie (bije go po głowie).
Zbyszek:
Aaa!
(Zbyszek idzie myć nogi, a tymczasem nad¬chodzi gospodarz z małą Marysią. Głośno nuci wesołą, ludową piosenkę, np. „Szła dzieweczka do lasecz¬ka”. Spostrzega kobietę i woła z daleka).
Gospodarz (Józek):
Niech bedzie pochwalony...!
Matka:
Na wieki wieków. Józek a co wy tak radośnie? .... A co to? A co wy na wesele prosicie czy jak?
Gospodarz (Józek):
A radośnie! (energicznie chwyta kobietę i obraca w koło).
Matka (stuka się w głowę):
Czy wom na głowę ten upał nie zaszkodziuł?
Gospodarz:
Eeee. Jak się serce raduje to i nogi żwawo chodzo. Wy pewnie z targu wrococie?
Matka:
A jakże. Z targu, targu. Koszyk pusty, sprzedałam kopę joj i osełke masła. A wy gospodarzu skąd?
Gospodarz:|
A no, od dziedzica wrocom, a właści¬wie to od jaśnie pani dziedziczki.
Bo to mojej Maryśce książki dała. Pokoz Maryśka. ...
I do szkół chce jo posłać.
Zbyszek:
Mamo, jo tyż chce do szkół.
Matka:
Będziesz cicho! Nie wtrącoj się, jak starzy mówio. A kto bedzie krowy pasał?!
Zbyszek:
A wójt mówili...
Matka:
Zamkniesz te gębę! (syn grzebie w ko¬szyku) Zostaw! Nie dlo psa kiełbasa.
Gospodarz:
Widać, że chłopok świata ciekawy.
Moją Maryśkę do szkół ciągnie. Mało tego wiersze pisze. Chcecie to wom jeden wirsz przeczytom.
Matka:
A czytojcie. Patrzcie, ludzisków się naszło, niech słuchajo.
Gospodarz:
Dej ojcu okulory. (zwraca się do Marysi i czyta fragment wiersza).
Wyiskrzo się słońce.... (czyta z trudem, Marysia mu podpowiada).
WIERSZ “ZIMOWY PORANEK”
Wyiskrza się słońce - zestrzela promienie,
Tęczowe odblaski swej głowy...
Ze skarbów wszechświata śle drogie kamienie
W ten mroźny poranek zimowy.
Czy tylko to zima?... te białe kryształy
Matka:
Nie wiem Józek o co chodzi o ty zimie, ale pinkie było. Godom ci piknie. Ale ta twoja Maryśka pisze .
Gospodarz:
A Maryśka.....chodź.... powiedz jesce ten wiersz o boćku.
Marysia: (WIERSZ BOCIAN)
Bociek, bociek leci!
Dalej, żywo, dzieci!
Kto bociana w lot wyścignie,
Temu kasza nie ostygnie.
Kle, kle, kle, kle, kle!

Bociek dziobem klaska:
— Wyjdźcież, jeśli łaska!
Niech zobaczę, niech powitam,
Niech o zdrowie się zapytam.
Kle, kle, kle, kle, kle!

— A ty, boćku stary,
Piórek masz do pary;
Żaby je liczyły w błocie,
Naliczyły cztery krocie.
Kle, kle, kle, kle, kle!

Nim skończyły liczyć,
Już je zaczął ćwiczyć.
— Oj, bocianie, miły panie,
Miejże dla nas zmiłowanie!
Kle, kle, kle, kle, kle!
Matka:
Pieknie Marysia, jakoś ty jest zdolno.
(Z pobliskiego domu nadchodzi Ma¬ciejowa, niesie dzban mleka).
Maciejowa:
A kogóż mi tu nieba zesłały?
Gospodarz:
O, Maciejowa...Pozwolicie, że spo¬czniemy chwilkę w cieniu.
Maciejowa:
A pewnie. Gość w dom, Bóg w dom. Niese wom trochę mleka, dobre... swojskie. Pewnie wom w gardle zaschło w taki upał? (piją po kolei, najpierw gospodarz).
Gospodarz:
Dobre, bo zimne.
Maciejowa:
Niech wom wyjdzie na zdrowie.
Matka:
Maciejowo słuchajcie. Dziedziczka chce mu dziope do szkół posyłać. Ano ...ona tako zdolno, wirsem godo, nawet jak gęsi pasie.
Gospodarz:
A co mom robić? Dzipoa pisać umi, rozum chrześcijański mo... (A mo )
Ale i waszego Zbycha do skół ciągnie, poślijcie go! Poślijcie go Kryśka, bo mnie się zdaje, że łon to i na księdza się nadaje. Bidy nie zazno i tobie pomoże.

Maciejowa:
A juści. Kto mo księdza w rodzie, tego bida nie ubodzie.
Matka:
Oj, Maciejowo toście prowde rzekli.
Gospodarz:
No nic, na mnie już czas. Z Bogiem (odchodzi i nuci).
(Maciejowa i Matka siadają na ławeczce przy płocie. Zbyszek kręci się, biega za moty-lami, wywija kijem, szuka owadów w trawie).
Matka:
Maciejowo, nasza dziedzicka chce młodo ...Wasiłowsko Marysie do szkół posyłać. Łona tako zdolno!! Nawet ostatni niedzieli ... jo.. takżem słyszała ... pranie se robiła (Maciejowa: o widzicie) tak se przy tym praniu wirsem to dziecko przygaduje (Pucu, pucu ..... ). WIERSZ „PRACZKI”
Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!
Nie mam rączek jedenastu,
Tylko dwie mam rączki małe,
Lecz do prania doskonałe.

Umiem w cebrzyk wody nalać,
Umiem wyprać... No... I zwalać,
Z mydła zrobię tyle piany,
Co nasz kucharz ze śmietany...

I wypłuczę, i wykręcę,
Choć mnie dobrze bolą ręce.
Matka
Tak se to dziewce pogadało.

Maciejowa:
Jo wom coś powiem. Ten Wasiłowski to Mo naprowde bide. Wicie, że łon som te dziołchy wychowuje. Bo ta żona jego Scholastyka mu umarła. Ale słuchajcie, jo tu widze tyle bab, jakby jedna go chciała.
Matka:
A widze , wystrójone pancie, eleganckie.
Maciejowa:
Któro panna??? No któro panna?? Ręka do góry. Matko Świento, żodno za żone nie chce robić. Tak to z babami bywo. Baby, ach te baby. (kiwa głową) PIOSENKA ”BABY ACH TE BABY”
Matka:
No tak! A dejta spokój, bo widzisz, Józek wdowiec... jesce z dziećmi. Któro by się dzieciami chciała zajmować. Żodno!
Maciejowa:
Ano, żodno....Ide, ni ma casu do stracenia! Zostańcie z Bogiem!
Matka:
Idź z Bogiem, idź z Bogiem.
Zbychu:
Matka, a jak paśli my te krowy to Stachu takie ładne wiersze czytoł. Maryśka go nauczyła. Chodź Stachu! (wchodzi Staszek)
Matka:
Chodź Stachu!!! Mów wiersem tak ja cie Maryśka ucyła.
Stachu:
Jo się wstydze!
Matka:
Stachu! Godej, godej!
Stachu:|
No dobra, to powiem. „Stefek Burczymucha”. (recytuje wiersz i wychodzi)
WIERSZ „STEFEK BURCZYMUCHA”
Zbychu:
Piknie mówił... ale jo ci matuś powiem, że mnie tyż Maryśka wierszem ucy.
Matka:
Co ty godosz, synek? To godej... co umisz.
Zbychu:
Jo ci wierszem powiem, a chłopoki i dziewuchy zatańcujo
(WIERSZ „TANIEC”)
Da¬lej raź¬no, da¬lej wko¬ło,
Da¬lej wszy¬scy wraz!
Wszak wy¬sko¬czyć i za¬śpie¬wać
Umie każ¬dy z nas.

Graj nam, skrzyp¬ku, kra¬ko¬wia¬ka,
A zaś po¬tem ku¬ja¬wia¬ka
I ma¬zu¬ra graj!

Jak się do¬brze za¬po¬ci¬my,
To pol¬skie¬go się pu¬ści¬my,
Toż to bę¬dzie raj!

Da¬lej raź¬no, da¬lej wko¬ło,
Da¬lej wszy¬scy wraz!
Wszak wy¬sko¬czyć i za¬śpie¬wać
Umie każ¬dy z nas.
TANIEC – LUDOWY (np. polka)
Matka:
Aleście piknie wystąpili. No to teroz do roboty....

SCENA II W ZAŚWIATACH
(Ławeczka, przechadzają się anioło¬wie, muzyka )
Narrator:
Teraz moi państwo mili
w zaświaty was przenosimy.
Upłynęło ze 100 lat.
Bardzo zmienił nam się świat.
Zmieniała się również wioska mała,
W której Marysia dorastała.
Nasza szkoła w Strzegocicach też z postępem iść musiała
I Marię Konopnicką z Wasiłowskich
Za patronkę wybrała.
(Anioł wprowadza Józka- Gospodarza).
Anioł:
Pięknie, pięknie wychowałeś swoje dzieci, dlatego robię dla ciebie wyjątek. Maria twoja córka zdolna, ukochana jako wybitna poetka jest tu na polskiej ziemi znana. 180 lat od jej urodzin upłynęło, a jej dzieło pisarskie do dziś nie zaginęło. Dlatego, Józefie poznaj losy swej rodziny i dobrze wykorzystaj swój czas, bo wracasz na ziemię tylko raz.
Zbychu:(wchodzi elegancko ubrany jak samorządowiec)
O Panienko, Józek, kupę lat. (Józek patrzy i nie poznaje). No co? Nie pozna¬jesz?
Józek:
Nie.
Zbychu:
To ja, Zbychu! (przypatruje się).
Józek:
Zbychu! (ściskają się). O laboga, trudno cię poznać. Aleś się zmie¬nił. Jo pamiętom cię, jak jeszcześ w krótkiej koszulinie chodził, a teraz. No no, no...
Zbychu:
Ja, przecież samorządowcem zostałem.
Józek:
Czym?
Zbychu:
Samorządowcem.
Józek:|
A to się som rządzisz? Eee... tam. Jo tyż byłem samorządowcem w swoi chałupie i się nie chwolę. Ale siadoj, siadoj... Po¬widz mi, co to na ty wsi teroz tak głośno?
Zbychu:
A, bo gospodarze kosy do muzeum od¬dali i traktorami pole orzą. Nasze szkapy pozdychały. Technika na wieś wkracza. Krasnoludka nie uświadczysz. Kiedyś przyszły po cichutku, chałupę posprzątały, dziecka zabawiły. A zresztą przypomnijmy jak to bywało. .......
TANIEC KRASNOLUDÓW (do utworu Trisch Trasch Polka J. Straussa)
Józek:
Tak bywało....oj bywało..
Zbychu:
A dzisiaj technika!
Józek:
Technika powiadasz?
Zbychu:
A jak! Żniwa nie te co dawniej. Przyj¬dzie kombajn, wymłóci... Żniwiarzy nie uświadczysz na polu.
Józek:
A te żniwiarki i wiejskie dziołchy (z sentymentem) jakie one były i tak piknie śpiwały... Ach!
WIĄZANKA MELODII LUDOWYCH „Kukułeczka”, „W polu”, „W moim ogródeczku”.
Zbychu:
Józek, te twoje śliczne żniwiarki to też by miejsce w muzeum znalazły i za ekspo-naty robiły, ale ludzi tam nie przyjmują! Bo inaczej to nie jedna sierotka Marysia by tam poszła.
Józek:
O laboga, co to się na ty wsi porobiło...
To co teraz na wsi gospodarze robio?
Zbychu:
Jak to co? Przy komputerze siedzą i przez telefon konwersacje prowadzą. Bo to teraz bez internetu na wsi ani rusz!
Józek:
Konwer-co?
Zbychu:
Konwersacje. No, rozmowę.
Józek:
To godojże ty po ludzku.
Zbychu:
Józefie...Teraz to się na wsi mówi elegancko.
Józek:
Acha....No a te gospodynie? Matule co w chałupach porabiają?
Zbychu:
A kawę piją i telenowele oglądają.
Józek:
A to pewnie ten ... „Dym” i „ Miłosierdzie gminy”?
Zbychu:
Józek , miłosierdzie to już dawno z dymem poszło.
Zbychu:
Teraz na wsi w cenie biznesmeni...
Józek:
Biznes-biznes ....co?
Zbychu:
Biz-nes-me-ni. No... faceci z dużą kasą.
Józek:
Eee, to i za moich czasów te....bi...bez...bis ( Zbychu kończy ...biznesmeni) (próbuje powtó¬rzyć).
Zbychu:
Biznesmeni...
Józek:
No właśnie. To tyż najbardziej chodli¬wy towar był.
Zbychu:
Teraz Józek to się na wsi dobrze żyje.
Józek:
A dobrze....dobrze....yhy.yhy...( kiwa głową)
Zbychu:
Nikt na nogach nie chodzi, na oklep szkapą nie jeździ...tylko każdy samo¬chodem .
Józek:
To tako wsi spokojno, wsi wesoło?
Tylko ty jakoś tak śmisznie godosz, po.... elegancku.
Zbychu:
A po elegancku! Wieś to może wesoła, ale czy spokojna? To bym nie powiedział.
Józek:
A co? A co?
Zbychu:
Teraz to nie tylko po polsku ale i po angielsku się uczy. (achaaa...- gospodarz) Good morning. I love you, goodbye, okey, bo w unii jesteśmy. A i angielskich przebojów można posłuchać
PIOSENKA „Little be of love”
Józek: (z przerażeniem):
Olaboga !!Co się teraz na ty wsi porobiło!! A co żeś godoł o jakiś uniji?
Zbychu:
Józek – Europejska, ona forsę daje, a my musimy główkować, na co ją wydać.
Józek:
No patrz...
Zbychu:
Ale słuchaj, ona normy ustala : wagę gąski, wysokość krasnoludka, taki Koszałek- Opałek nie może ważyć więcej niż 30 kilo.... A taką sierotką Marysią to zaraz opieka społeczna by się zainteresowała... A i pieniążki Ministerstwo daje. Boiska, sale gimnastyczne finansuje. Taką jak tu w Gminie Pilzno w Strzegocicach. Popatrz jaki okazały obiekt zbudowali. A wszystko po to, żeby w tej szkole kultywować starożytne, sportowe tradycje. Przypomnijmy sobie Józefie jak to na Olimpie bywało!
WCHODZĄ BOGINIE: (podkład muzyczny „Gladiator”) jedna trzyma w ręku znicz olimpijski.
Bogini:
Citius Fortius Altius, - Szybciej, Mocniej, Wyżej.
Najważniejszą rzeczą w Igrzyskach Olimpijskich jest nie zwyciężyć, ale wziąć w nich udział. Podobnie jak w życiu nie jest ważne triumfować, ale zmagać się. (wychodzą)
Józef:
Prowda ...prowda ...zmogo się człek w tym życiu.
Ale .... Nie ten się gnie, kogo praca gnie, tylko ten, co go lenistwo i bida przygino. A tu bidy nie uświadczysz...
Pikno i bogato sala wybudowano....Toć dech zapiro....

Zbychu:
A i ksiądz kropidłem salę pokropił, żeby ustrzec ćwiczących od kontuzji i zapewnić im przychylność losu, gdy rozgrywać tu będą zawody i rozwijać talenty sportowe.
A i dzieci zadowolone. Popatrz jak się gimnastykują. Jak w piłkę grają...
UKŁAD CHOREOGRAFICZNY: chirliderki + żonglerka piłkami, układ gimnastyczny
Zbychu :
A to wszystko pod patronatem Marysi Konopnickiej. „Bądź silnym” tak twoja córka pisała. „Bądź silnym niech twe młodzieńcze ramiona podźwigną brzemię uniesień twych godne.”
Anioł (energicznie):
A co tutaj się dzieje? Co to za rozmowy. Samorządowcy w tamte drzwi. Gospodarzu, przygotujcie się do dalszej podróży. Komu w drogę temu czas.
Gospodarz:
Oj... Żebyś ty aniołku wiedzioł, co się na ty wsi porobiło, to ty byś w niebie nie siedzioł... (odchodzą).
Anioł:
Ale ja tu wszystko wiem. Maria jest nam tu w niebie znana. A i na ziemi zasłynęła. W 1965 córkę twoją Marię patronką szkoły w Strzegocicach uczyniono. Bo wielka to pisarka, poetka i publicystka była. Twórcza i wszechstronna artystka. A i patriotka wrażliwa, zaangażowana w życie społeczeństwa. Ze względu na swą życiową postawę i tematykę utworów stała się ogromną pomocą w wychowaniu dzieci i młodzieży tej szkoły. Dlatego, aby uczcić jej zasługi..... urodzinową uroczystość dla niej w Strzegocicach wyprawili. Pani Burmistrz i Pani Dyrektor na imprezę tylu gości zaprosiły.
Józek:
Które to....które?
Anioł:
Te...o..ooo.. te..
Józek:
Jako pikne kobity...Aniele...
Anioł:
Wszystkie dzieci twoją Marię zaakceptowały. Mnie się już łezka w oku kręci w tak uroczystym dniu poświęconym jej pamięci , co to będzie?...Co to będzie? Gospodarzu .........chodź idziemy.
Ale...ale...to nie wszystko
Czeka nas niespodzianka miła ...
Sama Maria Konopnicka z zaświatów nas odwiedziła.
(Wchodzi dorosła Maria Konopnicka i zasiada w fotelu. Obok na stoliku stoi kałamarz i pióro).
KONOPNICKA:
Pisać? Nie pisać?
Oto jest pytanie.
Wśród zawieruchy myśli, natłoku emocji,
wartkich zdań, które w całej frazie
jakimś dziwnym trafem układają się same.
Chyba pozostanę sobą.
Pisząc co serce proponuje,
wsłucham się w głos mój wewnętrzny.
Słowa niechaj same płyną, by ocalić je od zapomnienia.
PIOSENKA „ Ocalić od zapomnienia”

Materiały wykorzystane do stworzenia scenariusza:
• Scenariusz przedstawienia „Co się na tej wsi porobiło...? – Biblioteka w szkole nr. 6/2005
• YouTube : https://www.youtube.com/watch?v=0zxhav8sKVE
• Wiersze Marii Konopnickiej: Stefek Burczymucha, Zimowy poranek, Bocian, Praczki, Taniec,

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.