X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 45577
Przesłano:
Dział: Artykuły

Neurodydaktyka

Neurodydaktyka

Nie od dziś wiadomo, że nauka i jej nowe dyscypliny nieustannie się rozwijają. Naukowcy i specjaliści co jakiś czas potwierdzają swoje tezy, badania, odkrywają rzeczy, które do tej pory były nieznane. Tworzenie zupełnie nowych dyscyplin naukowych jest dzisiaj czymś bardzo oczywistym. I tak na gruncie polskim od niedawna mamy do czynienia z neurodydaktyką.
Neuroedukacja = neurodydaktyka?
Warto wiedzieć, że na gruncie polskim, oprócz funkcjonowania pojęcia neurodydaktyka, istnieje także tzw. neuroedukacja. Można powiedzieć, że jej celem jest zbadanie optymalnego procesu nauczania i uczenia się z perspektywy pracy mózgu. W 2008 roku neuroedukacja została oficjalnie potwierdzona jako niezależna dyscyplina naukowa. Warto wspomnieć o tym, że neurodydaktyka to dziedzina znacznie węższa od neuroedukacji. Jak sama nazwa wskazuje – edukacja to coś, co jest przejawem uczenia, całego ogółu procesu, który towarzyszy kształceniu. Natomiast dydaktyka należy do jednej z wielu gałęzi pedagogiki, która zajmuje się jedynie zagadnieniami związanymi z procesami uczenia się i nauczania. Jeśli chodzi zaś o neurodydaktykę, uznaje się ją za zupełnie nową dziedzinę wiedzy. Z racji tego nie do końca też wiadomo, jaki jest zakres jej wiedzy, podejmowanych działań, jak wygląda metodologia badawcza. Za twórcę uważa się niemieckiego dydaktyka matematyki Gerharda Preißa. Neurodydaktyka pokazuje ogromną potrzebę stymulacji neuronów podczas procesu, jakim jest uczenie się, jak również metod, które wykorzystują potencjał mózgu – wzmacniając go, a także zwiększając jego sprawność. Poprzez takie działania proces uczenia się staje się dla dzieci ciekawsze i bardziej je angażuje. O neurodydaktyce można mówić jak o dyscyplinie, która wykorzystuje wyniki badań mózgu do tego, aby potem zmienić dane podejście do nauczania, czyli po prostu dokonać zmian w skuteczności stosowanych dotychczas metod dydaktycznych, a także opracować takie koncepcje nauczania, które będą przyjazne dla mózgu.
Na gruncie angielskim zamiast pojęcia neurodydaktyka funkcjonuje raczej brain friendly learning i brain compatible learning – nauczanie przyjazne mózgowi. Bazuje ono na ciekawości poznawczej dzieci, wykorzystuje również mocne strony mózgu. Bardzo często daje uczniom szansę na samodzielne szukanie rozwiązań, poszukiwanie hipotez.
Mówiąc zatem o tych dwój terminach, warto mieć na uwadze fakt, że nie są one pojęciami równoważnymi. Nie wyrażają tego samego. Neurodydaktyka należy do podzbioru, jakim jest neuroedukacja.
Powstaje pytanie: kto może zajmować się neurodydaktyką? Tak naprawdę niemal każdy. Może to być nauczyciel, którego interesuje funkcjonowanie mózgu, psycholog, neurobiolog czy też neurokognitywista.
Prekursor na gruncie polskim
Za prekursora neurodydaktyki na gruncie polskim uważa się dr Marzenę Żylińską, twórczynię podręcznika „Neurodydaktyka. Nauka przyjazna mózgowi”. Dąży ona do Przewrotu Kopernikańskiego, czyli do „ruszenia uczniów, a wstrzymania nauczycieli”. Skutecznie popularyzuje neurodydaktykę jako interdyscyplinarną dziedzinę nauki, która opiera się na badaniach mózgu. Warto zaznaczyć, że to dzięki niej do Polski przyjeżdżają najwybitniejsi specjaliści z tej dziedziny.
Jak neurodydaktyka ma się do edukacji?
Warto wyjść od tego, że prawie dekadę temu, przy pomocy różnego rodzaju tomografów, skanerów, nastąpił przełom jeżeli chodzi o zagadnienia związane z „uczącym się mózgiem”. Chyba każdy z nas ma świadomość, że dużo efektywniejsi są nauczyciele, którzy potrafią rozbudzić w swoich uczniach pasję, fascynację i chęć poznawania nowych rzeczy. Tak naprawdę to, co zostało powiedziane podczas lekcji, wcale nie oznacza, że zostało przyswojone i zapamiętane w odpowiedni sposób. Nauka sprawia dzieciom więcej radości, kiedy zostanie „wzbudzona” ich motywacja wewnętrzna. W sytuacji, kiedy nauka staje się przygodą, w mózgu uwalniana jest dopamina, która nazywana jest hormonem szczęścia, a dzięki niej poziom motywacji u dzieci jeszcze bardziej się podnosi. Od konkretnego sposobu wprowadzania materiału uzależniona jest uwaga naszych podopiecznych. Dlatego też jeśli głos, mimika, postawa nauczyciela w jakiś sposób mówią uczniom, że przed nami jest coś, co jest intrygujące i ciekawe, to dla dziecięcych neuronów jest to znak, że warto skupić na tym swoją uwagę.

Literatura:
www.ore.edu.pl
https://szkola-podstawowa.edu.pl/neurodydaktyka/

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.