X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 40342
Przesłano:

O tym, jak książę Bolesław Chrobry cesarza niemieckiego na swym dworze przyjmował - scenariusz przedstawienia z okazji Dnia Patrona dla szkół noszących imię Bolesława Chrobrego

SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI SZKOLNEJ Z OKAZJI DNIA PATRONA BOLESŁAWA CHROBREGO
„ O TYM JAK KSIĄŻĘ BOLESLAW CHROBRY CESARZA NIEMIECKIEGO
NA SWYM DWORZE PRZYJMOWAŁ”

OSOBY:
Bolesław Chrobry – władca państwa polskiego
Kunilda – żona księcia Bolesława Chrobrego
Biskup Wojciech – misjonarz praski
Otton III – cesarz niemiecki
dworzanie cesarza Ottona III (2-3 osoby)
dworzanie księcia Bolesława Chrobrego (2 osoby, Niemira)
Stojgniew – rycerz Bolesława Chrobrego
wartownik z drużyny księcia
wuj Sławogost – narrator
matka – siostra Sławogosta
Radosław, Dobromira – dzieci, siostrzeńcy Sławogosta

UWAGI DLA REALIZATORÓW:
Scena I rozgrywa się we wnętrzu chaty. Opowiadanie wuja Sławogosta wprowadza w przebieg wydarzeń, które skupiać będą główną uwagę widza, a które rozgrywać się będą w sali zamkowej. Ze względu na niemal równoczesne rozgrywanie się akcji w chacie i na zamku, ważne jest przygotowanie odpowiedniej scenografii, tak aby niektóre elementy mogły stanowić wyposażenie obu wnętrz. Stroje aktorów powinny odpowiadać modzie panującej w tamtej epoce. Przygotowanie rekwizytów i innych elementów dekoracji zależeć będzie od pomysłowości realizatora.
Udział w przedstawieniu będzie niecodzienną lekcją historii, a dla młodych aktorów źródłem satysfakcji z zaprezentowania swoich umiejętności.

SCENA PIERWSZA
(Izba w chacie, wbiega Dobromira)
DOBROMIRA
- Matuś, a to wuj Sławogost tu idą. Dopiero com go wypatrzyła na rynku.
MATKA
- Co powiadasz?
DOBROMIRA
- Przecież mówię. Tylko tchu mi brak. Wuj Sławogost wnet tu będą!
MATKA (klaszcząc w dłonie)
- A to mi nowina! Dobromira, duchem szykuj wieczerzę! Radosław, chodź tu zaraz!
RADOSŁAW (przerywa grę na fujarce)
- Co każecie matuś?
MATKA
- Słyszałeś nowinę? Mój brat, a twój wuj Sławogost zjechał do Gniezna. Pamiętaj, byś go grzecznie powitał. A patrz pilnie i słuchaj, co mówi.
(chwilę trwa bieganie, uprzątanie, wnet rozlega się kołatanie do drzwi)
SŁAWOGOST (wchodzi, wołając od progu)
- Witaj droga siostro! Przecież jestem nareszcie.
(następują powitalne uściski, zwracając się do dziewczyny)
- No, no Dobromira, pięknie się prezentujesz.
(rozglądając się po izbie)
- A, gdzie Radosław?
RADOSŁAW
- Tu jestem wuju!
SŁAWOGOST
- Podejdź, tu bliżej.
MATKA
- A niechże brat siada. Zdrożonyś pewnie i utrudzony wielce.
(podsuwa mu krzesło, na stół stawia jedzenie i dzban z wodą)
SŁAWOGOST (podnosi dzban z wodą do ust, po czym zwraca się do Radosława)
- Duży już z ciebie kawaler . A powiedz mi, co ty porabiasz?
RADOSŁAW
- Uczę się, proszę wuja.
SŁAWOGOST
- Aha, pewnie chcesz zostać kupcem? A liczyć umiesz?
RADOSŁAW
- Umiem, ale kupcem to ja i tak nie zostanę.
SŁAWOGOST
- Patrzcie no go. A czemóż to nie?
RADOSŁAW
- Bo dziejopisem zostać pragnę.
SŁAWOGOST
- Ho, ho, ho, jakie to szkrab plany czyni. Daj, ci Boże chłopcze.
(Sławogost powraca do ucztowania)
RADOSŁAW (po chwili)
- Wuju, opowiedzcie nam historię o biskupie Wojciechu i o tym, jak do naszego księcia Chrobrego sam cesarz zawitał. Wuj wie wszystko i lubi te historie opowiadać
SŁAWOGOST
- Dlaczegóż nie?

OPOWIADANIE WUJA SŁAWOGOSTA
- Było to w czasach, jak naród polski przyjął chrześcijańską wiarę, kiedy w nasze strony przybył biskup zwany Wojciechem. Doznawszy wielu krzywd od własnego buntowniczego ludu czeskiego, porzucił on swój kraj rodzony i aż tu przywędrował.

Bolesław zaś przyjął go z wielkim uszanowaniem i wiernie wypełniał jego pouczenia i zarządzenia. Biskup pragnąc głoszenia wiary, skoro spostrzegł, ze już nieco rozkrzewiła się w Polsce i wzrósł Kościół święty, postanowił udać się w misję i szerzyć ją wśród pogan.

SCENA DRUGA

(wchodzą książę Bolesław Chrobry i biskup Wojciech rozmawiając o czymś)

CHROBRY
- Możecie ostać u nas biskupie Wojciechu.
WOJCIECH
- Nie mogę. Muszę iść do pogan.
CHROBRY (zadumał się i rzekł po chwili)
- Pogan nie brak. Myślę jeno, gdzie posłannictwo Wasze mogłoby skutek odnieść.
WOJCIECH
- Choćby i żywota zbyć.
CHROBRY
- I ja nieraz żywot stawiłem, jeno nie darmo.
WOJCIECH
- Jam nie wojak. Chrystus przykład ostawił, że z krwi jest odkupienie.
CHROBRY
- Tedy może do Prusów. Jeno po prawdzie, nie pomnę takowej zimy, by na pograniczu walk z nimi nie było. Ale chcecie, to Was do Sobiesława na Mazowsze odeślę. Z góry pól kopy lat z nimi się zwodzi, najlepiej wiedzieć będzie, jak sobie poczynać.
WOJCIECH
- Jeno, że języka ich nie znam.
CHROBRY
- Najdziecie u Sobiesława ludzi, którzy pruską mowę rozumieją. Z Prusów też nie jeden naszą zna, a juści lepiej byłoby, gdybyście i wy pruską znali.
WOJCIECH
- Pojdę do Prusów
(biskup odchodzi)

SCENA TRZECIA

(Chrobry zadumany, wchodzi Kunilda, zwracając się do małżonka z tymi słowami)

KUNILDA
- Narażasz człowieka na wielkie niebezpieczeństwo.
CHROBRY
- Gdy hufce prowadzę do boju, nie mogę mieć względu na to, że ktoś ranę odniesie, albo nawet legnie, choć go i żal. Wojciecha chciałem zresztą w kraju zatrzymać. Nie mógł, czy nie chciał ostać, nie mija wina.
KUNILDA
- Ale u Lutyków bezpieczniej mu było. Od naszej strony walk tam dawno nie ma. Biskup język ich zna, a będąc Czechem za wroga nie byłby uważany, choćby i słowa Bożego słuchać nie chcieli. Z Prusami zasię walki nie ustają i mściwi są. Bożycom swoim z ludzi składają ofiary. A na dodatek Wojciech mowy ich nie zna.
CHROBRY
- Sabinus dał mu człeka, który zna pruski język i obyczaj. Zresztą Wojciech nie tym ludzi jedna co mówi, lecz tym, jaki jest.
KUNILDA
- Lękam się jeno, by świadectwa danego prawdzie, krwią nie zapłacił.
CHROBRY
- Sam mówi, że w krwi jest odkupienie. Ale miejmy nadzieję, że tak się nie stanie.
KUNILDA
- Miejmy nadzieję.
CHROBRY
- Nie ze wszystkim źli są Prusowie. Nawet i pomocy obcym udzielają w wielkiej potrzebie. Sam Wojciech nic złego im nie uczynił i starczy spojrzeć na niego, by rozeznać, że nic złego nie zamyśla. A miarkując, że nic nie zdziała, bo takowe dzieło ponad siły jednego człeka, wróci tu, a może i ostanie. Nic mu nasze strapienie nie pomoże, tedy i nie ma o czym myśleć!

(aktorzy schodzą ze sceny)

OPOWIADANIE WUJA SŁAWOGOSTA
- Prusowie potraktowali bezbronnego Wojciecha jako obcego, który zagraża im, ponieważ narusza miejscowe zwyczaje i wierzenia. Spotkała go z tego powodu śmierć z ich rąk wiosną 997 roku. Bolesław wykupił ciało misjonarza na wagę złota od Prusów i umieścił je z należytą czcią w katedrze gnieźnieńskiej.
Wieść o śmierci Wojciecha rozeszła się szybko po Europie. Wkrótce zmarłego uznano za męczennika i świętego.
W 1000 roku z pielgrzymką do grobu nowego świętego przybył sam ówczesny cesarz Otton III. Bolesław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, jak wypadało przyjąć króla, cesarza rzymskiego i dostojnego gościa.
Albowiem na przybycie cesarza przygotował przedziwne wprost cuda: najpierw hufce przeróżne rycerstwa, następnie dostojników rozstawił, jak chóry na obszernej równinie, a poszczególne hufce wyróżniała odmienna barwa strojów. A nie była to pstrokacizna byle jakich ozdób, lecz najkosztowniejsze rzeczy, jakie można znaleźć gdziekolwiek na świecie.

SCENA CZWARTA

(oczekiwanie cesarza przez dworzan księcia Bolesława i Kunildę)
KTOŚ Z TŁUMU
- A kiejze tam ten cysorz przyjedzie?
- Widziałam, jak książę Bolesław wraz z drużyną i dworzanami wyjechał w kierunku granicy na powitanie gości.
KUNILDA
- Cóż, cesarz długo każe na siebie czekać. Gdyby się jak żółw posuwał, powinien tu już być.
STOJGNIEW
- Miłościwa pani, cesarz otoczony jest zapewne licznym orszakiem i dlatego się opóźnia.
KUNILDA (przykłada rękę do czoła i patrzy przed siebie)
- Stojgniewie, popatrz no, nie widać tam co na gościńcu?
STOJGNIEW
- Tak, ktoś jedzie tu pędem!. To wartownik!
WARTOWNIK ( wpada z nowiną)
- Już jadą! Odsuńcie się! Zróbcie miejsce dla naszego księcia i cesarza!
(pokłony zebranych na powitanie)
CHROBRY
- Prosimy do komnat.

OPOWIADANIE WUJA SŁAWOGOSTA
( w tym czasie odbywa się zastawianie stołu dla gości)

- Na zamku na cześć gości przygotowano wspaniałą ucztę. Mógł się Otto napatrzeć bogactwu Polski, mógł podziwiać piękne stroje, mnóstwo naczyń ze złota, srebra, kryształu, pod których ciężarem stół dębowy się uginał. Były tu miski, kubki, dzbany, czary, rogi do picia, a wszystko złote i srebrne, i w takiej obfitości, że oczy lśniły.
SCENA PIĄTA
( w czasie uczty)
OTTON
- Wolę mieć w tobie Bolesławie, sojusznika niż przeciwnika. Słyszałem, że jesteś bardzo dzielny i odważny, i dlatego mieszkańcy twego kraju nazywają ciebie Chrobrym.
CHROBRY (podnosi kufel wina)
- Za zdrowie cesarza rzymskiego a mego gościa!
OTTON
- Za zdrowie księcia polskiego, który nas tak wspaniale przyjmuje!

OPOWIADANIE WUJA SŁAWOGOSTA

- W czasie uczty była gwarno i wesoło, lecz gdy wstał cesarz, umilkły gwary i zapanowała cisza. Był to najważniejszy moment tego spotkania.
(Otton wstaje)
OTTON
- Na koronę mego cesarstwa, to co widzę, większe jest niż wieść głosiła!
(zdejmuje swój diadem cesarski)
- Nie godzi się, by takiego i tak wielkiego męża, jakby jednego spośród dostojników, księciem nazywać lub hrabią, lecz wypada chlubnie wynieść go na tron królewski i uwieńczyć koroną.
(Otton wkłada diadem na głowę księcia Bolesława. Biesiadnicy uczty wiwatują)
BIESIADNICY
- Niech żyje król Bolesław! Wiwat!
(po chwili)
OTTON
- Na znak zaś zgody wieczystej, jaka ma między królem Bolesławem a cesarzem rzymskim panować i przyjaźni jaką żywimy ku Bolesławowi, obdarzamy go gwoździem wyjętym z krzyża świętego, na którym Pan nasz, Jezus Chrystus, został umęczony.
(to rzekłszy odwraca się do swego sługi, bierze od niego „złotą puszkę” i wręcza Bolesławowi)
OTTON
- Oto jest gwóźdź z krzyża świętego.
(Chrobry przyklęknąwszy odbiera puszkę i podaje swojemu słudze)
OTTON
- Ażeby zaś nasz brat i przyjaciel, król Bolesław mógł gromić swych i naszych nieprzyjaciół, ofiarujemy mu włócznię Św. Maurycego, którą kłuł nieprzyjaciół wiary Chrystusowej. Niechajże i w ręku Bolesława stanie się ona postrachem pogan.
(Chrobry odbiera włócznię, całuje ja i podaje Stojgniewowi)
OTTON
- Żeby święta wiara Pana naszego, Jezusa Chrystusa, w państwie naszego brata i sprzymierzeńca króla Bolesława, rozkrzewiła się i wzrastała, ustanawiamy po wsze czasy, mocą naszą cesarską, arcybiskupstwo w Gnieźnie i arcybiskupem mieć chcemy ojca Radzyma, brat Św. Wojciecha.

OPOWIADANIE WUJA SŁAWOGOSTA
- Bolesław na znak przyjaźni i gościnności obdarował Ottona i gości srebrnymi i złotymi naczyniami.

(Chrobry woła sługę, głośno rozkazując)
CHROBRY
- Niemira! Zbierz mi wszystkie naczynia z tych stołów, wszystkie misy, dzbany, kobierce z tych świetlic, futra z tych podłóg, zbroje z tych ścian i zanieś do komory cesarza Ottona.
(zwracając się w stronę cesarza)
CHROBRY
- Panie, przyjmij te dary w dowód przyjaźni i jako wyraz czci należnej wielkiemu cesarzowi. A nie lękaj się by mię to zubożyło. Księcia polskiego stać na to!
OTTON
- Mniemam, ze przyjaźń, jaką mnie darzysz jest wielka, tak jak szczodrość twoja, panie. Zdrożonym mocno i rad bym odpocząć.
(Chrobry odprowadza cesarza, wszyscy wychodzą)

OPOWIADANIE WUJA SŁAWOGOSTA
- Tak dobiegł zjazd w Gnieźnie. Cesarz Otton z wielki darami powrócił do siebie, Bolesław zaś podniesiony do godności królewskiej, wznowił dawny gniew ku wrogom.
Dzień kończy się i moja gadka także do swego końca idzie. I ja zdrożonym mocno i rad bym odpocząć. I to co widziałem, wam opowiedziałem.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.