X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 33543
Przesłano:

Wprowadzanie i znaczenie obowiązków

Wprowadzanie i znaczenie obowiązków

Dla wielu z nas obowiązki to udręka dnia codziennego. Niektóre zaś lubimy. Są takie, które narzucamy sobie sami. Jak ukształtować nasze dzieci, by nie czuły się kiedyś przemęczone zwykłym życiem? Jak pomóc im w kształtowaniu zdrowej, silnej osobowości?

„Czym skorupka za młodu nasiąknie...”
Dziecko uczy się obserwując opiekunów od najmłodszych...miesięcy. Widzi otoczenie, okazuje zainteresowanie, różnicuje nową zabawkę, obcą osobę- uczy się otaczającego świata. W wieku około 6 miesięcy zaczyna okazywać lęk przed nieznanym. Przywiera wtedy do matki, szuka bezpieczeństwa. Czyż to nie dowód na to, że zna już wtedy „normę” w wyglądzie otoczenia?
Postępowanie rodziców, nawet jeśli maluch nie rozumie jeszcze sensu tego co robią, powoli staje się również znane i przewidywalne.
Pierwsze lata wpisane są w naszą osobowość w sposób nieświadomy, ale głęboki- na zawsze. Rodzice tworzą „zwyczajność” otoczenia, kształtują poczucie estetyki i nawyki- wdrukowują swoje normy. W takich będzie czuło się bezpiecznie. To samo dotyczy stosunku do wykonywanych czynności. Obserwowana przez malucha postawa męczeńska nie skutkuje wdzięcznością za zmęczenie, ale pozwoli dziecku odczytać czynności przy których ją obserwuje, jako coś nieprzyjemnego, czego należy unikać. Niechętnie przejmie w przyszłości obowiązek od rodziców. Może nawet unikać posiadania dzieci, żeby nie musieć narażać się na podobne „męki”. Może czuć się także winne, ponieważ dla niego ktoś musiał się męczyć i stać nieszczęśliwym.
Dojrzały rodzic nie oczekuje wdzięczności, zna potrzeby rodziny, spełnia je z miłości. Wiele osób w ten sposób pokazuje, że dba, zależy im, kochają... Jeśli dzieci widzą przy tym zabawę i radość, same chętnie podejmują wyzwania. Któż nie chciałby się bawić? (Pamiętacie Państwo jak Tomek Sawyer „pozbył się” malowania płotu?) Przy tym dziecko czuje się ważne, zaspokojone są jego podstawowe potrzeby, ale także wyższe. Włączając je do wspólnej pracy dajemy mu odczuć, że jest równoprawnym członkiem rodziny, godne zaufania, wierzymy, że sobie poradzi. Pomagamy maluchowi zacząć kontrolować jego świat, tworzymy poczucie sprawstwa. Późniejsza pochwała podniesie samoocenę i poczucie własnej wartości.
Co z porażką?
Judy Dench w filmie „Drugi hotel Marigold” powiedziała "Raz człowiek wygrywa, raz się uczy". Od źle wykonanych obowiązków, które można powierzyć dziecku świat się nie zawali, a cierpliwe podjęcie ponownej próby nauczy dziecko kolejnej ważnej rzeczy- nie należy łatwo się poddawać i od jednej porażki... przechodzi się do następnych prób. (To już są pierwsze zręby pracowitości, bycia konsekwentnym i ...uporu ;-) ).
Dobrze, żeby rodzice zamiast się niecierpliwić pamiętali o tej zasadzie. W naszym szybki świecie, gdzie czas jest cenny, założenie butów dziecku to zaoszczędzone minuty. W ostatecznym rozrachunku jednak ani dziecko, ani rodzic nie ma z tego korzyści.
Trzeba pamiętać również o taktowności. Dzieci często nie wykonują różnych rzeczy bezbłędnie. Standardy może czasem są za wysokie, a może trzeba więcej czasu, ale... Nie wolno poprawiać tego co zrobiło dziecko. Zwłaszcza kiedy patrzy. Czasem trzeba coś poprawić kiedy dziecka nie ma, albo można zaproponować wspólne wykonanie. Czas, który poświęcamy dziecku jest dla niego nagrodą- nawet w takim momencie zniweluje poczucie fiaska. Wyobraźmy sobie, że staramy się coś zrobić, a za chwilę, ktoś nam mówi, że to nie tak i sam wykonuje czynność. Nie nauczymy się niczego, mamy poczucie bezwartościowości, żalu i złości. Dzieci czują podobnie. Za to wyniesiona do kosza pieluszka młodszego rodzeństwa to powód do dumy.

Jakie obowiązki można powierzyć dziecku?
Każdy opiekun dziecka zna najlepiej jego możliwości. Często trudno jest rodzicom zauważyć poszerzające się umiejętności dziecka. Dla nich maluch jest długo nieporadny i potrzebuje „obsługi”. Dobrze co kilka miesięcy usiąść i przeanalizować nowe możliwości do wykorzystania w celu rozwoju samodzielności dziecka. Niekiedy pomocny jest ktoś spostrzegawczy z zewnątrz, kto obiektywnie pokaże nam gdzie jest pole do popisu dla szkraba.

Dwu- , trzylatek szuka samodzielności. Poszerza granice swojego wpływu na otoczenie. Chętnie wypróbowuje własne możliwości, buntuje się przed pomocą. Często w przedszkolnej szatni w grupie maluchów słychać „- Ja sam!”
Dziecko może zakładać niektóre części garderoby, układać zabawki na miejscu, przynieść książki, odnieść na miejsce kosmetyki do pielęgnacji, zanieść do kuchni nietłukące się naczynia, zadbać o wodę dla zwierząt domowych, przynieść szczotkę i szufelkę.

Później przychodzi czas znudzonego już czterolatka. Aby zapobiec buntowaniu się przeciw obowiązkom trzeba w tym czasie wykazać się pomysłowością i dostarczyć nowych wyzwań.
Można pozwolić dziecku na przenoszenie nawet możliwych do stłuczenia naczyń- powoli, po jednym, może nie od razu porcelana po babci. Ścieranie kurzu, czy stołu po jedzeniu raczej nie przekracza możliwości dzieci. Sięgają coraz wyżej, więc mogą wieszać świeże ręczniki, powiesić papier toaletowy, czy wieszać na wieszakach kurteczki. Czterolatki chętnie pomagają w kuchni- myją owoce, smarują chleb, układają gotowe plasterki na kanapkach, odmierzają suche produkty, mieszają, ugniatają ciasto.

Pięciolatki podlewają kwiaty, pomagają coraz więcej w sprzątaniu i kuchni, większość czynności samoobsługowych wykonują przy drobnej już pomocy i kontroli. Może jeszcze nie obetną paznokci,ale na pewno potrafią się umyć (zwykle bez włosów jeszcze) i ubrać. Potrafią także radzić sobie same w toalecie. Wiedzą co i gdzie w domu ma swoje miejsce i już większość rzeczy dosięgną. Mogą je podać, odnieść, odszukać zaginione okulary babci.

Zasady wprowadzania obowiązków

Podstawową zasadą jest wykonywanie obowiązków na oczach dziecka. Musi wiedzieć, że wykonuje je każdy. Powoli zaczną naśladować „najważniejsze osoby w tym świecie”. Muszą zaobserwować normę takiego działania.
Ważne jest nieprzekraczanie możliwości dziecka. Nie chcemy przecież zniechęcać go.
Mówimy mu konkretnie co ma zrobić. Nie wystarczy ogólne: „- Posprzątaj”. Dziecko zagubi się i zniechęci. Konkretnie „Klocki do pudełka. Brudne ubrania do kosza na pranie.” itd.
Konsekwentne wymaganie, nie poddawanie się dla przyspieszenia lub „dla świętego spokoju” jest kluczowe. Uczy dziecko, że wytrwałość przynosi efekty i kończenia tego co się zaczęło.
Dobrze określić ramy czasowe. Można ścigać się z czasem. U nieco starszych dzieci pomocny bywa timer ze znikającym polem czasu.
Każdą czynność trzeba dziecku pokazać. Nie wystarczy mówienie i choćby najdokładniejsze wytłumaczenie. Małe dzieci uczą się obserwując i naśladując. Nie od razu rozumieją sensowność czynności... i nie muszą, bo najlepiej wprowadzić je poprzez zabawę.
Można zaproponować wyścig. A może chcemy, żeby miało okazję pochwalić się, że już umie? Samo w sobie jest to nagrodą..., a mimo to nie szczędźmy pochwał. Dzieci lubią słodycze, ale bardziej cenią sobie wspólnie spędzony czas- zabawy, czytanie im....
Niektóre dzieci dobrze reagują na system żetonowy. Można go traktować dwojako w zależności od osobowości malca: dawać żetony na wyrost i zabierać, albo dawać po jednym za konkretną zasługę. Później należy wymienić je na określoną wcześniej nagrodę. Dobrze, by nie były to nagrody rzeczowe, ale spędzony wspólnie z dzieckiem czas w taki sposób jaki je najbardziej cieszy.
Inną metodą jest umowa: „- Jeśli zrobisz ..., będziemy mieli czas żeby ...”. Jeśli będziemy konsekwentni dziecko nauczy się uczciwego podejścia do umów. Będzie też wiedziało, że dorośli zawsze dotrzymują słowa.

Jak widać, obowiązki i ich umiejętne wprawdzie mają bardzo dużą wartość dla rozwoju umiejętności dziecka, dojrzałości społecznej, poczucia własnej wartości, rozwoju empatii, umiejętności współpracy. Takie dziecko na ogół nie ma kłopotu z przystosowaniem się później do życia szkolnego. Ponadto zadania staną się tak naturalne, że wyjście z psem nie będzie już „ciężkim obowiązkiem”- będzie PO PROSTU obowiązkiem wynikającym z opieki nad pupilem. Dziecko, a potem nastolatek współodpowiedzialny za dom i rodzinę, nie narzekający na obowiązki szkolne... tego każdemu życzę.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.