X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 30325
Przesłano:

Jeden dzień z życia nauczycielki - przedstawienie z okazji Dnia Edukacji Narodowej

„Jeden dzień z życia nauczycielki”-
przedstawienie z okazji Dnia Edukacji Narodowej
(autorka: Magdalena Tręboszka)
Scena pierwsza
Akcja dzieje się w klasie. Na biurku leży stos zeszytów z klasówkami. Uczniowie przepisują z tablicy temat lekcji: ”Gramatyka. Odmiana czasownika”. Nauczycielka chodzi między ławkami, sprawdza, jak uczniowie piszą, pokazuje palcem w zeszytach błędy, które uczniowie poprawiają itp. Po przepisaniu tematu siedzą w ławkach w miarę prosto, patrzą na panią. Wszystko odbywa się w absolutnej ciszy. W tle słychać spokojną muzykę, przed scenę wychodzi lektor i czyta powoli, rytmicznie z nostalgią i w zadumie...
Lektor 3:
„I oni, i Pani mają dwa światy: szkołę i życie poza szkołą. Ich dzień i Pani dzień są rozbite na te dwa obszary doznań i przeżyć.
W szkole królestwem Pani jest klasa.
Dla nich klasa nie jest królestwem, o nie, ich królestwem jest już raczej szkolne podwórze. Ale jedno jest pewne, że tak dla nich, jak dla niej klasa to kuźnia, w której Pani formuje ich na gorąco i na zimno.
Nie zawsze pozwalają się formować. Czasem są oporni, mają swoją własną upartą zaciętość w złym czy dobrym.
Oddziaływanie jest zresztą dwustronne, oni też formują Panią, jej poglądy, jej uczucia, jej myśli. Wypełniają ją sobą.(...)
Patrzy na nich trochę surowo, a trochę z uśmiechem, a oni trochę się wiercą, trochę szepcą, trochę oczekują.(...)
Patrzą na nią oczy bystre i tępe, roześmiane i mroczne, ciekawe i niechętne, krnąbrne i ochocze, twarze subtelne i prostackie, chytre i anielskie.”(Zofia Ciszak: ”Imieniny”).
(Lektor wraca za kulisy, muzyka cichnie, uczniowie zaczynają się wiercić, rozmawiają między sobą, piszą do siebie liściki na kartkach –nie uważają, nie chcą pracować, nie chcą odpowiadać, są znudzeni... Nauczycielka pisze na tablicy, a uczniowie w zeszytach:)
Czasownik to odmienna część mowy. Odmienia się przez liczby, osoby, czasy i rodzaje.
(Zwraca się do uczniów:)
Nauczycielka: Podkreślcie, proszę , kolorem słowo: czasownik.
Uczeń pierwszy: A jakim kolorem podkreślamy?
N:Wszystko jedno. Byle nie czerwonym, bo to kolor zarezerwowany dla nauczyciela.
Uczeń drugi: A można na niebiesko?
N:Można.
Uczeń trzeci: A można na różowo?
N:Można.
Uczeń czwarty: A można kredką?
N:Można.
Uczeń piąty: Proszę pani, ja nie mam kolorowych pisaków, mogę podkreślić ołówkiem?
N:Możesz.
Uczeń szósty :Proszę pani, co podkreślamy?
(Śmiech w klasie, pani patrzy z politowaniem na „śpiącego”, załamuje ręce, nic nie mówi , tylko kiwa głową. Kolega z ławki wskazuje mu, co trzeba podkreślić).
N:Cisza, dzieci!(Uspokajają się.)Jasiu, jak będzie brzmiała forma czasownika „uczyć się ”w 2.os. czasu przyszłego złożonego?
J:Hmmm..., yyyyyy...(Nie wie.)
Pani pisze na tablicy: 2.os. ty będziesz się uczył.
(Dzieci znów rozmawiają.)
N:Cisza! Proszę o spokój! Patrzcie na tablicę! Myślcie! Postarajcie się! Tomku , jak będzie brzmiał ten czasownik w pierwszej osobie czasu przyszłego złożonego? Ja...(Pani próbuje naprowadzić chłopca na dobrą odpowiedź.)będę się....
T:( Odpowiada znienacka, bez namysłu.)
Włóczył!(Śmiech. Chłopiec siada, pani ponawia pytanie do innego ucznia.)
N:Kasiu, jak będzie brzmiał ten czasownik w pierwszej osobie czasu przyszłego złożonego?
K:Nie wiem, to jest za trudne!
N:Kasiu, spróbuj pomyśleć... Jak ty sama powiedziałabyś do mamy: ”Jutro nie czekaj na mnie z obiadem, po lekcjach pójdę .................do koleżanki na klasówkę z matematyki.”
K:Nie wiem, proszę pani, ja nigdy bym tak nie powiedziała, bo ja nigdy nie uczę się na klasówki ! (Śmiech w klasie, tylko pani wcale się nie śmieje, pyta Kasię:)
N: A kim chciałabyś zostać w przyszłości?
K: Ja zostanę pilotem samolotu pasażerskiego i będę latała po całym świecie!
N: W takim razie musisz się uczyć! Pilot samolotu musi być mądry, musi skończyć wiele szkół, żeby móc sterować maszyną w powietrzu i dowieźć bezpiecznie pasażerów na miejsce.(Uczennica siada zawstydzona, odtąd tylko ona uważa, nie przeszkadza na lekcji i to ona wraca potem, by przeprosić panią za zachowanie klasy.)(W tle spokojna muzyka).
N: „- Ale po co nam gramatyka? -zapytacie?(...)
Bo bez gramatyki nie można dobrze mówić ani tym bardziej dobrze pisać.
-A dlaczego trzeba bez błędów mówić albo pisać, kiedy i tak mnie rozumieją.
Bo błąd w mowie to jak plama tłusta i brzydka na fotografii matki, która kochasz, to jak niestarannie przyszyta łata na ubraniu, w którym idziesz w gościnę. Źle mówić lub pisać to znaczy krzywdzić swoją mową tych wszystkich, którzy ją budowali. Język smuci się, choruje, gdy ludzie źle nim mówią. (...)
Gramatyka uczy szanować mowę ludzką i – podziwiać rozum ludzki...
Jeszcze tylko wam dodam, że są ludzie, którzy mówią i piszą gramatycznie i ładnie nawet, ale nieuczciwie i głupio, a są , którzy nie znają gramatyki, do szkoły nie chodzili, bo szkoły pieniądze kosztują, a oni byli biedni i pieniędzy nie mieli- a warci są stokroć więcej od tych, którzy się w szkołach uczyli...” ( Janusz Korczak: ”Dziecko salonu”)
(W klasie po chwili ciszy znów wracają rozmowy, harmider... Pani pyta ponownie:)
N: Darku, jak będzie brzmiał czasownik: uczyć się w pierwszej osobie czasu przyszłego złożonego?
D: To pani jeszcze nie wie?(Śmiech. Pani całkiem się załamuje, chowa dłonie w twarz, jest smutna, kręci głową z niedowierzaniem ...W tej chwili dzwoni dzwonek, nagle głośno rozbrzmiewa utwór zespołu Pink Floyd: „ We dont’ need no education”. Uczniowie „wpadają w szał” – skaczą, wymachują rękoma, trzęsą głowami- zachowują się jak na koncercie rockowym, śpiewając razem z wokalistą. Cały czas głośna muzyka- uczniowie zeskakują ze sceny, szalejąc dalej, tylko jedna uczennica cały czas stoi z boku- nie bierze udziału w szaleństwach...).

Scena druga
Pusta klasa, nauczycielka siedzi przy biurku nad rozłożonym dziennikiem i głośno myśli:
N: Jak mam dotrzeć do tych dzieci? Jak zachęcić ich do pracy? Dlaczego ciągle przeszkadzają, rozmawiają... Czy nie wiedzą, jak bardzo mi na nich zależy? Jak ważne w życiu jest wykształcenie?
Wymyślę coś, nie poddam się! Już ja znajdę sposoby, żeby zachęcić ich do pracy! Przekonam ich, że warto się uczyć, że trzeba...
(Pani wyciera tablicę suchą jak wiór gąbką, z której wydobywa się chmura pyłu z kredy, po czym kaszle dość długo. Wtedy jedna z uczennic wraca – tylko ona uważała wcześniej na lekcji- i mówi:)
U: Proszę pani, ja...ja...ja bardzo przepraszam za zachowanie swojej klasy... oni tak zawsze ...na każdej lekcji...
(Spuszcza głowę, pani przytula dziewczynkę do siebie, uczennica wychodzi, mówiąc: „-Do widzenia”. Pani zabiera z biurka stertę zeszytów, komplet książek, piórnik, bierze torbę na ramię... torba spada na ziemię, piórnik też, kilka zeszytów wysuwa się na podłogę, pani znów zbiera wszystko pod pachę, z trudem radząc sobie z całym tym ekwipunkiem, wychodzi z klasy.)
Scena trzecia
W domu nauczycielki. Siedzi sama przy stole, pracuje na laptopie, obok sterta zeszytów do sprawdzania... Nauczycielka wpisuje głośno hasło w wyszukiwarce internetowej:)
N: Cie- ka- we me- to- dy na- u- cza-nia. Szukaj.(Pani przegląda strony internetowe, co jakiś czas zatrzymuje dłużej wzrok na jakimś tekście, padają słowa, typu:)
-O, to ciekawe! To by się przydało w mojej klasie! To zainteresuje uczniów!
(Bierze kartkę, długopis, coś wynotowuje, przepisuje pomysły z Internetu. Nagle głośno dzwoni telefon komórkowy, pani odbiera:)
N: A, to ty, Basiu! Słucham cię.(W drugim końcu sceny z telefonem przy uchu, pojawia się koleżanka pani, toczy się rozmowa:)
B: Znowu zapomniałaś o naszym dzisiejszym spotkaniu? Czekałam na ciebie godzinę w kawiarni!
N: Przepraszam! Rzeczywiście, zapomniałam... Dzisiaj była szkolna dyskoteka, miałam dyżur, pilnowałam uczniów... Na jutro muszę sprawdzić 26 wypracowań , ciągle brakuje mi tego czasu na inne sprawy... a do tego martwię się piątą e...
B: To się nie martw! Daj sobie spokój! Nie chcą się uczyć, to ich sprawa! Co ci zależy? Nie przejmuj się!
N: Ja... NIE MOGĘ!( Rozłącza się, wraca do pracy... Koleżanka, oburzona zachowaniem pani, kręci głową z niedowierzaniem i politowaniem, schodzi ze sceny. Pani spogląda na zegarek...)
N: O rety! Już 21-sza! (Wyłącza laptop, zamyka, odkłada na bok, otwiera pierwszy zeszyt i zaczyna sprawdzać... Podchodzi do niej syn z samochodem-zabawką w ręce.)
S: Mamo, „pobawis” się ze mną ?
N: Nie mogę, synku. Mam dużo sprawdzania, pobaw się z tatą.
S: Ale ja chcę z tobą! Ciągle tylko „pises” i „pises”, a dla mnie nie „mas” „casu”!
N: (Nie odrywając się od pracy:)
Może jutro, syneczku, może jutro...(Nadal kreśli, sprawdza coś w zeszycie. Synek chwilę bawi się samochodem u nóg nauczycielki, potem wstaje smutny, zostawia zabawkę i wychodzi za kurtynę.
( Zza kulis wyłania się głowa męża:)
M: Aneta, dzieci są głodne! Co mam im dać do jedzenia?
N:(ciągle sprawdzając) Daj im cokolwiek. W lodówce jest jeszcze zupa, którą ugotowałam parę dni temu.
M: Może już skończysz to sprawdzanie, siedzisz nad tymi zeszytami od dwóch godzin!
N:(Krzyczy do męża, który jest już za ścianą, w drugim pokoju:)
Przecież muszę kilka razy przeczytać każdą pracę, podkreślić wszystkie błędy ortograficzne, a uczniom w domu nie chce się przecież pracować ze słownikiem ortograficznym, trzeba poprawić zdania źle zbudowane , zaproponować inne słowa zamiast powtarzających się w wypracowaniach... -to się schodzi... Niestety, musicie dać sobie radę sami, beze mnie!
(Cisza. Mąż już nic nie mówi, nauczycielka pracuje nadal... Po pewnym czasie słychać marudzenie, popłakiwanie małego dziecka. Pani na chwilę przerywa pracę, podnosi głowę, pyta męża znowu „przez ścianę”:)
N: Co tam się dzieje? Wszystko w porządku?
M: Tak, tylko mała marudzi ... Położysz ją spać?
N: Nie, muszę to skończyć, zrób to sam.
M:(z przygnębieniem)No dobrze, jak sobie chcesz...
Po pewnym czasie...
N:(Sama do siebie, pochylona nad jednym z zeszytów.)
Ojej, jak ten Kuba bazgroli! To jest r czy n ? Gdyby w domu napisał pracę starannie, a nie byle jak, nie musiałabym siedzieć teraz tyle czasu nad tym jednym zeszytem, próbując odszyfrować te uczniowskie bazgroły! Ale wiadomo: dzieciom nie chce się pisać na brudno! Przecież to niepotrzebne marnowanie czasu...
(Nauczycielka sprawdza kolejny zeszyt.)
N: Tu znowu tyle powtórzeń! Ciągle tylko: fajne wakacje, fajny rower, fajny kolega... Co to w ogóle za słowo: fajny? Przecież ono nic nie znaczy! Jak bardzo ubogie słownictwo ma ten chłopiec... Pomogę mu, podpowiem, jak zastąpić ten wyraz innymi...
(Bierze słownik wyrazów bliskoznacznych, szuka odpowiedniej strony, głośno czyta i przepisuje do zeszytu ucznia: )
N: Fantastyczny, niesamowity, świetny, wyjątkowy, niespotykany...(Jej głos cichnie... Znowu słychać głos męża – tym razem jest już wyraźnie zdenerwowany:)
M: Kiedy wreszcie skończysz? Kładź się spać! Już 23, a ty przecież rano musisz wstać o 5:30, żeby być w szkole na ósmą, a na dodatek masz radę pedagogiczną do 18-ej!
N: Tak, tak, wiem, już kończę!(Sprawdza nadal... ziewa kilka razy, próbuje zwalczyć senność , ale w końcu zasypia nad rozłożonym zeszytem.)
Stop klatka. Film się zatrzymuje. Na scenę wchodzą uczniowie, kładą palce na usta i tym gestem uciszają publiczność ,nakazując, by nie obudzili śpiącej nauczycielki. Jeden z nich trzyma kocyk, okrywa nim plecy śpiącego nad zeszytem nauczyciela, delikatnie wyciąga spod jego rąk rozłożony zeszyt i odkłada na bok, wyjmuje z drugiej ręki długopis. Potem uczniowie wychodzą na środek sceny i po zwrotce, spokojnie, melodyjnie recytują z pamięci wiersz o nauczycielce.)

„Gdy odrobione są lekcje wszystkie
I gdy już sobie od dawna śpicie,
Gdy śpią spokojnie książki w tornistrze,
Ktoś wam zadania sprawdza w zeszycie.

Ktoś za zeszytem przegląda zeszyt.
Choć jest zmęczony- jeszcze pracuje.
Gdy piątkę stawia- bardzo się cieszy.
Bardzo mu przykro- gdy stawia dwóję.

Bo chciałby przecież, by same piątki
Gęsiego biegły jedna za drugą.
Więc co dzień w szkole jest już przed dzwonkiem,
Więc wieczorami nie śpi tak długo.

Będzie mu miło, moi koledzy,
Jeżeli sobie dziś przypomnicie,
Że was prowadzi w krainę wiedzy
Ktoś, kto was kocha- wasz nauczyciel.

(Jerzy Ficowski:” Ktoś, kto was kocha”)
KONIEC

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.