X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 24527
Przesłano:
Dział: Artykuły

Wolontariat jako droga kształtowania pasji i nabywania kompetencji zawodowych

Wolontariat jako droga
kształtowania pasji i nabywania kompetencji zawodowych.
1. WSTĘP

Wolontariat to dobrowolne działanie na rzecz innych, świadome i bezpłatne. Daje możliwość kontaktu z innymi, nabywania określonych kompetencji, często podejmowany jest z pobudek religijnych, potrzeby bycia użytecznym, odwdzięczenia się lub spłacenia jakiegoś długu. Cześć osób zwyczajnie pragnie czuć się potrzebnymi, a wolontariat stwarza taką możliwość. Niniejszy artykuł przedstawia wolontariat jako zjawisko kształtujące i rozwijające pasje i zainteresowania oraz prowadzące do nabywania konkretnych kompetencji i wyboru życiowej drogi zawodowej. Przedstawione i pokrótce scharakteryzowane zostaną poniższe organizacje praktykujące wolontariat:
• Zakład Opiekuńczo - Leczniczy Księży Orionistów w Łaźniewie koło Błonia
• Stowarzyszenie „Nasz Dom” w Piekoszowie koło Kielc
• Akcja Via Spei przy Filharmonii Narodowej w Warszawie
• Klub Terapeutyczny dla Dzieci z Problemami Emocjonalnymi i Ich Rodziców w Warszawie
• Stowarzyszenie Otwarte Drzwi
Do informacji na temat działania ww. podmiotów oraz ich powiązań z wolontariatem dołączone zostaną fragmenty wypowiedzi wolontariuszki.

2. WYBRANE PODMIOTY KORZYSTAJACE Z IDEI WOLONTARIATU. Wspomnienia wolontariuszki.

2.1 Zakład Opiekuńczo - Leczniczy Księży Orionistów im. Ks. Arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego w Domu ojców Orionistów w Łaźniewie; http://orionisci.rel.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=236:aniew&catid=51:orionici-w-polsce

Oriońskie zgromadzenie zakonne Małe Dzieło Boskiej Opatrzności powstało z myślą o służbie dla ubogich, chorych i wykluczonych. Jego misją jest ewangelizacja i służba w duchu braterskiej miłości. Przez lata istnienia w Polsce rozwijało swoją działalność skierowaną do najbardziej potrzebujących. Przyjmowało różne formy i metody pracy, otwierało wiele placówek. Jednym z miejsc działania Orionistów jest Łaźniew k. Błonia. Tam, w 1940 r. powstał Sierociniec i kaplica. Dziesięć lat później w tym miejscu utworzono Parafię św. Antoniego, a przy niej Dom Chorych oraz Dom Wczasowo - Rekolekcyjny dla Chorych. Obecnie w Łaźniewie swoją siedzibę ma Centrum Miłosierdzia Księdza Orione, w skład którego wchodzą: parafia pw. Św. Antoniego z Padwy, Zakład Opiekuńczo-Leczniczy im. arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego oraz Schronisko dla bezdomnych.
Dom Wczasowo - Rekolekcyjny jest placówką, która przez lata prowadziła wakacyjne turnusy rekolekcyjne dla chorych, na których poza osobami duchownymi pomagały także osoby świeckie, w ramach wolontariatu. Wolontariusze rekrutowani byli ze szkół średnich i studiów, byli to także pracownicy. Przed rozpoczęciem turnusu odbywali w Łaźniewie wprowadzające szkolenie. Do zakresu ich działań należała bezpośrednią opieka nad przydzielonymi im pensjonariuszami: pomoc w zaspokojeniu podstawowych potrzeb i dotrzymywanie towarzystwa w ciągu dnia. Ponadto cyklicznie wolontariusze pełnili dyżury w zakresie pomocy w kuchni oraz sprzątania, a także przygotowywali program artystyczno rozrywkowy w czasie turnusu. W nocy poza profesjonalistami dyżurował zespół dwóch wolontariuszy, którzy pomagali podopiecznym korzystać w toalety oraz w razie potrzeby zmieniać pozycję w łóżku. Turnusy odbywały się w okresie letnim i każdy wyjazd organizowany była przez inne zgromadzenia lub przez księży diecezjalnych. Poza zajęciami rekolekcyjnymi odbywały się spacery i rekreacja oraz elementy rozrywkowe. Na każdym wyjeździe przyjmowanych było kilkudziesięciu chorych, kadra specjalistyczna i opiekunowie.

O Łaźniewie dowiedziałam się od koleżanki z osiedla. Opowiadała o swoim wyjeździe wakacyjnym i doświadczeniu opiekowania się sparaliżowaną panią. Bardzo mnie to zaciekawiło i wzbudziło żywe emocje, równocześnie byłam zawstydzona i obawiałam się, że ja bym sobie w takiej roli nie poradziła. Koleżanka jednak zachęcała mnie i zapewniała, że na pierwszym wyjeździe wolontariackim z pewnością dostanę pod opiekę mniej wymagającą osobę, zapewne miłą, starszą panią o kulach, która będzie jedynie potrzebować, by przynieść jej na piętro herbatę. Zaufałam koleżance i wyjechałam latem do Łaźniewa, wydarzenia jednak potoczyły się inaczej niż się spodziewałam... Pod opiekę przypisano mi panią ze znacznie ograniczonymi możliwościami fizycznymi, która potrzebowała wielorakiej pomocy: ubierania, rozbierania, podkładania basenu, wysadzania na toaletę, kąpania, karmienia i podawania leków... Ponadto była to osoba bardzo labilna emocjonalnie i płaczliwa, którą wszelkie trudności samoobsługowe żenowały i zawstydzały. Jej mowa często była niezrozumiała, a jedzenie sprawiało jej duży kłopot i mimo uważnego karmienia często dławiła się i krztusiła. Początki były dla mnie trudne. Zadanie, któremu musiałam sprostać nie było łatwe, jednak po pokonaniu pierwszego lęku i zakłopotania, jako osoba ambitna, lubiąca wyzwania i ciekawa nowych doświadczeń, szybko przezwyciężyłam swoje bariery i zaczęłam sobie radzić.
Kontakt z chorymi nauczył mnie dużo pokory i zmienił mój system wartości. Zrozumiałam, że moje rozterki na temat własnego wyglądu i sprawności, są błahe, a ja zostałam szczodrze obdarowana i mogę się z tego cieszyć. Zaczęłam cenić kontakt i rozmowę z ludźmi, nauczyłam się, że wygląd zewnętrzny niewiele mówi o wnętrzu człowieka. Z ciekawością i zaangażowaniem poznawałam kilkudziesięciu podopiecznych na każdym z turnusów, na które jeździłam rokrocznie, przez wiele lat. Zrozumiałam, że lubię wolontariat na rzecz chorych, że jest to moja pasja. Praca na turnusach wakacyjnych w Łaźniewie, zaważyła na całym moim dorosłym życiu. To tutaj pierwszy raz poznałam bliżej osoby niepełnosprawne, tu zwyciężyłam swoje lęki, zaspokoiłam ciekawość i nabrałam pewności, że są to tacy sami ludzie, jak osoby pełnosprawne. Jedynie postrzeganie ich przez społeczeństwo często jest krzywdzące, a obiegowe opinie nie odzwierciedlają rzeczywistości. Niepełnosprawni są marginalizowani, etykietowani i odrzucani przez niezrozumienie, lęk i błędne wyobrażenia. W Łaźniewie zaczęła się we mnie tlić iskierka, która z dnia na dzień żarzyła się coraz mocniej. To było jak odkrycie mojego powołania! J.T.

2.2 Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych ich Rodzin i Przyjaciół "Nasz Dom" w Piekoszowie; http://ddn.org.pl/ddn/onas.html

Dom dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie zaczął swoją działalność w roku 1993, jako jeden z pierwszych w województwie świętokrzyskim. Został wybudowany w ciekawym miejscu pielgrzymkowym, tuż obok trzystuletniego sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. W Piekoszowskim Domu swoją siedzibę ma Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych ich Rodzin i Przyjaciół "Nasz Dom". Formalnie na terenie ośrodka funkcjonuje kilka podmiotów: Dom Pomocy Społecznej, Zakład Opiekuńczo Leczniczy, Poradnia Rehabilitacyjna i Ośrodek Rehabilitacji Dziennej oraz rehabilitacja turnusowa. Stowarzyszenie organizuje czternastodniowe turnusy rehabilitacyjno rekolekcyjne dla osób z różnymi niepełnosprawnościami, ponadto cały rok odbywają się liczne spotkania i uroczystości dla osób chorych.
W Piekoszowie beneficjenci korzystają z gabinetów fizykoterapii i hydroterapii, sali gimnastycznej do ćwiczeń grupowych i indywidualnych, basenu rehabilitacyjnego oraz gabinetów zabiegowych. W czasie letnich turnusów odprawiane są codzienne eucharystie, organizowane są konferencje, modlitwy, nauka śpiewów oraz liczne zajęcia kulturalne i rozrywkowe. W ciągu roku dwukrotnie odbywają się szkolenia dla wolontariuszy, którzy pragną zostać opiekunami osób niepełnosprawnych w czasie wczasorekolekcji. Osoby te przygotowywane są przez kadrę specjalistyczną: lekarzy, psychologów, rehabilitantów, czy instruktorów aktywnej rehabilitacji.

Kolejne miejsce do którego trafiłam jako opiekun osób niepełnosprawnych to Piekoszów. Tu poza turnusami wczasowymi połączonymi z rekolekcjami była także rehabilitacja. Założeniem Domu była wakacyjna odnowa fizyczna i duchowa chorych, a jak się okazało w praktyce, także wolontariuszy. W Piekoszowie pierwszy raz zetknęłam się z rehabilitacją. Zawód fizjoterapeuty wydał mi się bardzo interesujący. Ceniłam zaangażowanie i działania tych ludzi. Poza tym zdobywałam nowe doświadczenia w zakresie planowania czasu, zajęć dodatkowych oraz organizowania oprawy muzycznej. Zaczęłam prowadzić szkołę śpiew, przygotowywałam pogodne wieczory i prowadziłam oprawę muzyczną. Pierwszy raz zetknęłam się też z ideą aktywnej rehabilitacji, czyli usprawniania osób z urazami rdzenia kręgowego, usamodzielniania ich poprzez zajęcia samoobsługowe i sportowe. Stąd po powrocie do miasta przez pewien czas uczestniczyłam w wolontariacie w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, jako tak zwany serwis.
Moja iskierka zapłonęła pełnym ogniem. Postanowiłam, że w moim życiu zawodowym chcę pracować właśnie z niepełnosprawnymi. Chce ich poznawać, pomagać im rozwijać swoje możliwości, ofiarować życzliwość i szacunek. Ponadto w młodzieńczej ekscytacji i naiwności pragnęłam pokazać całemu światu moje własne odkrycie: „Nie bójcie się, oni są tacy sami jak my! Ich życie nie polega na opłakiwaniu swojego nieszczęścia, to ciekawi, atrakcyjni, często wrażliwi, inteligentni i pełni poczucia humoru ludzie, którzy mogą nas wiele nauczyć”. Z czasem odkryłam kolejną prawdę, że niepełnosprawnego nie trzeba i nie wolno traktować jak jajka, takie podejście szkodzi obu stronom i pozbawia wzajemnego szacunku. Każdy z nas jest człowiekiem i mamy wobec siebie takie same prawa i obowiązki. Na początku wolontariatu miałam postawę niemal służalczą, potem nauczyłam się asertywności i tak zwanej twardej miłości, która w przyszłości, w pacy pedagogicznej, przyniosła wiele efektów, a moim uczniom pozwoliła rozwijać swoje słabe strony i doskonalić się poprzez stawiane im wyzwania. Kiedy zbliżałam się do zakończenia edukacji w szkole średniej nie miałam żadnych wątpliwości, co do wyboru studiów. Wiedziałam, że chcę i będę studiować na WSPS-ie.
Mimo ogromnego stresu i trudności w czasie matury, egzaminy na studia przyszły mi z ogromna łatwością. Zarówno egzamin pisemny, jak i ustny stanowiły świetną okazję do przedstawienia mojego doświadczenia w wolontariacie, pasji i zamiłowania do wybranego zawodu. Egzaminatorzy docenili to i bez najmniejszego trudu dostałam się na wymarzoną uczelnię, a później specjalizację. Wiedziałam, że na studiach także będę udzielać się w wolontariacie po to, by wciąż zdobywać więcej doświadczenia, nasycić swoją ciekawość oraz dzielić się z innymi moim zapałem i umiejętnościami. J.T.

2.3 Akcja "Via Spei" (Droga Nadziei) imienia Tomka Szula – Skjoeldkröna. przy Filharmonii Narodowej w Warszawie; http://www.viaspei.org/historia/41-historia-akcji-qvia-speqi.html

W roku 1970, po VII Konkursie Chopinowskim, młodzi słuchacze wraz z muzykologiem Bohdanem Pilarskim powołali do życia Klub Młodych Miłośników Muzyki, o nazwie „MŁODA FILHARMONIA”. Założeniem ruchu było włączenie młodych melomanów do organizowania Czwartkowych Koncertów dla Młodzieży. Zostały powołane służby: „Museion” oraz „Niezapominajka”, które dbały o odpowiednie zachowanie publiczności oraz otaczały artystów opieką i wręczały na zakończenie koncertu kwiaty. Prowadzona była też Kwiaciarnia, Księgarnia oraz Biuro Koncertowe organizujące: cykle recitali uczestników konkursów chopinowskich. W 1975 r. w Młodej Filharmonii powstała idea udostępnienia kultury osobom niepełnosprawnym, której propagatorami byli: prof. Marian Weiss (dyrektor Stołecznego Centrum Rehabilitacji Schorzeń Narządu Ruchu w Konstancinie), Józef Kucharski (kierowca MZK) oraz Władysław Terlecki (szef naczelny „Młodej Filharmonii”). Powstała kolejna służba, AKCJA „VIA SPEI” (Droga Nadziei), której celem była pomoc w pokonywaniu barier osobom niepełnosprawnym i umożliwienie im uczestnictwa w życiu kulturalnym. Filharmonia Narodowa darowała część cyklicznych bezpłatnych biletów, natomiast rolą młodych był opieka nad osobami niepełnosprawnymi w i dowożenie ich na koncerty. 27 października 1977 r. ruszył pierwszy autobus Akcji do konstancińskich ośrodków rehabilitacyjnych. Potem zabierani byli też podopieczni sanatoriów w Otwocku. W 1983 r., uruchomiony został tor warszawski, a sześć lat później także tor z Radości i Międzylesia. W roku 2013 Akcja „VIA SPEI” obejmuje Konstancin i Warszawę. Są to osoby niepełnosprawne przebywające w różnego rodzaju ośrodkach (m.in.: STOCER, INSTYTUT REUMATOLOGICZNY, Ośrodek Rehabilitacji Leczniczej i Społeczno – Zawodowej, DOMY POMOCY SPOŁECZNEJ, Centrum Kształcenia i Rehabilitacji Inwalidów, Ośrodek Szkolno – Wychowawczy, Publiczny Ośrodek Zdrowotny, czy, Dom Dziecka) oraz kilkadziesiąt osób niepełnosprawnych z mieszkań prywatnych.
Akcje organizowane są na czterech torach: Warszawskim (Ochota-Wola-Żoliborz, Centrum); Praskim (Gocław, Grochów, Szmulki, Bródno); Radościańskim (Radość-Anin-Międzylesie) i Konstancińskim (Konstancin, Sadyba, Ursynów, Służew)i kierują nimi młodzi wolontariusze. Są to zwykle uczniowie szkół średnich, studenci, czy osoby pracujące zawodowo, skupione wokół „Młodej Filharmonii”. Cała jednorazowa akcja wymaga wielu godzin przygotowań- sekretariat dzwoni do osób niepełnosprawnych z danego toru zapraszając je na konkretny wyjazd, potem zbierani są wolontariusze. W dniu koncertu cały zespół Via Spei zbiera się w Filharmonii Narodowej o godz. 15.00, na odprawie. Potem następuje I tura: autobus odbiera osoby niepełnosprawne z domów lub ośrodków, skąd przed 18.00 są dowożeni na koncert. Po nim, zwykle po krótkim spotkaniu, następuje tura II: odwożenie osób. Wolontariusze po zakończeniu są dowożeni do centrum Warszawy około godziny 23.00. W ciągu tych kilku godzin obu tur wolontariusze są odpowiedzialni za wszelką potrzebną niepełnosprawnym pomoc, np. przy wnoszeniu ich do autobusu, zabezpieczanie wózków w czasie drogi, pomoc w ubieraniu, rozbieraniu, przemieszczaniu się, toalecie, jedzeniu itp. Ponadto w autobusie toczy się życie towarzyskie, rozmowy, żarty czy śpiew przy gitarze.
Po roku 1997 do oferty Akcji jaką były przede wszystkim Czwartkowe Koncerty dla Młodzieży w Filharmonii Narodowej dołączyły okazjonalne wycieczki kulturalne do kin, teatrów, muzeów, czy na spacery. Odbywały się też doroczne zabawy sylwestrowe oraz organizowane były wyjazdy rehabilitacyjne.
Via Spei przez wiele lat finansowana była przez PCK, później także przez PFRON, Wydział Polityki Społecznej, MZA, FN i PCPR oraz sponsorów prywatnych. Różne instytucje udostępniały też swoją siedzibę na spotkania Akcji lub zapraszały na bezpłatne imprezy kulturalne. Akcja współpracuje także z organizacjami pozarządowymi. Równie ważnym wkładem w działanie są wolontariusze, którzy dają własny czas i umiejętności. Opiekunowie nigdy nie pobierali wynagrodzenia, natomiast podopieczni korzystają z oferty Akcji bezpłatnie. Od październiku 1997 r. „VIA SPEI” przyjęła imię tragicznie zmarłego szefa Akcji, Tomka Szula – Skjoeldkröna.
Do Filharmonii trafiłam na pierwszym roku studiów. Miałam już za sobą doświadczenia z wolontariatu wakacyjnego, gdzie opiekowałam się osobami niepełnosprawnym i chciałam kontynuacji. Równocześnie był to czas, kiedy zaczęłam interesować sie muzyką klasyczną, słuchałam radia i płyt, chodziłam do Teatru Wielkiego. Właśnie wtedy mój niepełnosprawny kolega zaproponował mi wolontariat w Akcji Via Spei, a ja bardzo zapragnęłam do niej dołączyć. Byłam zachwycona, że akcja łączy moje dwie wielkie pasje: miłość do ludzi oraz miłość do muzyki. Z radością pomagałam osobom niepełnosprawnym i z każdym wyjazdem zdobywałam większe doświadczenie. Poza miłymi godzinami spędzanymi w autobusie, gdzie poznałam wiele ciekawych osób, otrzymywałam wspaniałą gratyfikacje. Mogłam regularnie uczestniczyć w bezpłatnych koncertach muzycznych Filharmonii Narodowej, to były dla mnie prawdziwe uczty duchowe. Czułam się bardziej obdarowaną, niż darczyńcą. Byłam sobą i towarzyszyłam ludziom, czasem pomagałam jeść lub skorzystać z toalety, w zamian zyskałam wiarę w ludzi, ciekawość spotkanych osób, szacunek do innych i do siebie, radosny czas i piękną muzykę. Uczestnictwo w Akcji Via Spei miało także konkretne przełożenia na moje życie codzienne. Najpierw postanowiłam rozwijać swoje zamiłowania muzyczne i włączyłam się w działania chóru, w którym śpiewam muzykę klasyczną po dziś dzień, już kilkanaście lat. Wspólne tworzenie muzyki i koncertowanie jest dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Moje pierwsze wymarzone miejsce pracy poznałam także za pośrednictwem Akcji. Był to jeden z warszawskich Domów Opieki Społecznej dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, którego pensjonariuszy zabieraliśmy na koncerty Filharmonii! J.T.
2.4 Klub Terapeutyczny dla Dzieci z Problemami Emocjonalnymi i Ich Rodziców przy Ośrodku Badań i Usług Psychologicznych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego; http://www.stopociech.dominikanie.pl/s/index.php?option=com_content&view=article&id=67&Itemid=112
Klub Terapeutyczny przy Ośrodku Badań i Usług Psychologicznych PTP powstał w roku 1989, z myślą o dzieciach z problemami rozwojowymi, a także ich rodzinach. Była to inicjatywa psycholożek klinicznych dziecka: prof. Hanny Olechnowicz i mgr Anny Ciupy. Klub jest propozycją dla dzieci w wieku ( rozwojowym ) od 0 do 6 lat, z zaburzeniami emocjonalnymi oraz problemami rozwojowymi. Na zajęcia zapraszani są także rodzice oraz rodzeństwo klubowiczów. Oddziaływania terapeutyczne ukierunkowane są na swobodną aktywność dziecka. Struktura zajęć jest luźna i stosowana do zachodzących podczas sesji interakcji. Klubowicze mają możliwość nieskrępowanej aktywności w atmosferze akceptacji i wsparcia. Oferowany jest kontakt i przyjazna obecność osób dorosłych- psychologów, pedagogów i wolontariuszy. Dzieci otrzymują pomoc w przezwyciężaniu swoich problemów i wspierane są ich naturalne umiejętności autoterapeutyczne. Zespół równocześnie wiele uwagi poświęca rodzicom i rodzeństwu, uczy konstruktywnego kontaktu dzieckiem i zapewnia wsparcie. Ponadto możliwe są konsultacje psychologiczne. Zajęcia trwają planowo dwie godziny, z czego większość czasu poświecona jest na wspieraną swobodną aktywność uczestników. Wprowadzane są także elementy zajęć strukturalizowanych jak np. zajęcia z rodzicami wg metody Weroniki Sherborne. Pod koniec zajęć, zwyczajowo odbywa się wspólny podwieczorek przy stole. Dzieci kształtują swoje kompetencje społeczne oraz doskonalą umiejętności samoobsługowe. Po zakończeniu klubu zespół terapeutyczny omawia strategie terapeutyczne oraz zachowania uczestników, dzieli się pomysłami skutecznych oddziaływań wobec dzieci i dokumentuje przebieg zajęć.
Od początku swojej działalność Klub korzystał z różnych zaprzyjaźnionych lokali. Obecnie działa w lokalu Fundacji Sto Pociech w Warszawie. W skład zespołu terapeutycznego wchodzą psychologowie: Anna Ciupa, kierownik Ośrodka Badań i Usług Psychologicznych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Robert Wiktorowicz i Agnieszka Słoniowska oraz terapeuci i pedagodzy specjalni. Przez wszystkie lata działania klubu zajęcia, a później konsultacje terapeutyczne prowadziła, zmarła w 2013 r. założycielka, prof. Hanna Olechnowicz – psycholog kliniczny, specjalistka w dziedzinie zaburzeń emocjonalnych i problemów rozwojowych dzieci oraz autorka wielu publikacji dotyczących psychopatologii dziecięcej, m.in. pozycji obrazującej działania terapeutyczne klubu: „Jaskiniowcy zagubieni w XXI wieku”.
Od początku działania Klub był wspierany przez wolontariuszy. Ze względu na specyfikę zajęć optymalna była jak największa liczba terapeutów, tak by każdemu z dzieci poświęcić uwagę i asystować mu podczas zajęć. Wolontariuszami zostawali młodzi ludzie, studenci i osoby pracujące zawodowo. Podczas zajęć towarzyszyli oni dzieciom, a na zakończenie brali udział w spotkaniach zespołu terapeutycznego, omawianiu trudności i postępów dzieci oraz podejmowanych wobec nich propozycji działań.
Na trzecim roku pedagogiki w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej, rozpoczęłam już moją specjalizację- pedagogikę terapeutyczną. Wtedy na zajęciach prof. Wandy Hajnicz usłyszałam o Klubie Terapeutycznym opisanym w książce „Jaskiniowcy zagubieni w XXI wieku”. Ta książka zafascynowała mnie i zachwyciła. Zapragnęłam odbyć staż w klubie, gdyż od jakiegoś czasu interesowałam się autyzmem i wiele czytałam na ten temat, a zwłaszcza pochłaniała mnie literatura faktu. Teraz mogłam osobiście zdobyć doświadczenie i przekonać się, czy rzeczywiście jest to zagadnienie, którym chciałabym się zajmować. Czy autyzm na prawdę jest takim wyzwaniem i zagadką, a dzieci pozostają zupełnie bez kontaktu?
W klubie na początku czułam się zagubiona, przyzwyczajona do metod pedagogicznych, chciałam zapoznawać się z dokumentacja i poznawać sposoby postępowania terapeutycznego. Bałam się eksperymentowania i oczekiwałam praktycznych wskazówek do działania. Tymczasem otrzymałam zupełnie nowy dla mnie sposób pracy. Podejście do dziecka otwarte, bez oczekiwań. Obserwowanie go i podążanie, zapewnienie akceptującej uwagi i obecności, próby podjęcia kontaktu i rozwijanie własnych, terapeutycznych zachowań dziecka. Dawniej postrzegałam trudne zachowania jako problem do rozwiązania, teraz uczyłam się, że dziwne zachowania są kluczem do zrozumienia dziecka, że potrzebna jest wnikliwa obserwacja, poparta oczywiście wiedzą. Bardzo pomocne okazały się dla mnie konsultacje i rozmowy, które zespół odbywał na zakończenie każdego klubu. Miałam wyobrażenie autysty, jako dziecka zupełnie odciętego i bez kontaktu, tu uczyłam się, że wiele dzieci dąży do bliskości i ma wielką potrzebę kontaktu emocjonalnego, ale drogi zaspokojenia tych potrzeb są niestandardowe. Uczyłam się także, że terapeuta musi mieć zaufanie do swoich kompetencji i być otwarty na to, co się dzieje. To było dla mnie bardzo trudne zadanie. Nie czułam się kompetentna, brakowało mi pewności, a trudności w nawiązaniu kontaktu początkowo odbierałam jako własna porażkę. To była dla mnie ważna nauka. Myślę, że skuteczny terapeuta oprócz zaangażowania emocjonalnego musi mieć równocześnie umiejętność dystansu do sytuacji i trzeźwej oceny z zewnątrz. Wtedy szanse na podjęcie odpowiedniej strategii są dużo większe. Kolejną rzeczą, której nauczyłam się w klubie było podmiotowe traktowanie zarówno dzieci, jak i ich rodzeństwa i rodziców. Podstawowym priorytetem, w moim odczuciu, było zaspokojenie ich potrzeb emocjonalnych i zapewnienie poczucia bezpieczeństwa. Dopiero w dalszej kolejności, a często nawet samorzutnie, następowała poprawa funkcjonowania ogólnego i rozwijanie umiejętności dziecka w określonych sferach rozwojowych. Podejście przedmiotowe może być pułapką szkolnictwa, które zmuszone jest wykazywać w ocenach konkretne efekty programów edukacyjnych. Nauczycielowi skupiającemu się na konkretnych, osiąganych umiejętnościach, łatwiej jest zapomnieć o tym, jaka jest ogólna idea i jaki cel działania pedagoga- rehabilitacja i poprawa całościowego funkcjonowania. Uczeń jako podmiot oddziaływań, nie jedynie przedmiotowe podnoszenie jego kompetencji wytyczonych sferami najbliższego rozwoju.
Z biegiem lat widzę, że moje obecne życie zawodowe, blisko dziesięć lat związanych z osobami z autyzmem, w dużej mierze zawdzięczam fascynacji zaszczepionej mi przez wybitnych pedagogów i psychologów: Wandę Hajnicz, Hannę Olechnowicz i Annę Ciupę. To dzięki nim odkryłam w sobie najpierw zainteresowanie i fascynację, własne możliwości i uzdolnienia, a potem zdobywałam liczne umiejętności terapeutyczne i kształtowałam swoje kompetencje zawodowe. Kiedy podejmowałam drugie zatrudnienie, właśnie w placówce dla osób z autyzmem, byłam już osobą z określonym doświadczeniem, mimo iż dopiero rok po ukończeniu studiów. Jestem za to bardzo wdzięczna. Dzięki Klubowi dziś pracuje z autystami i dzięki niemu staram się być wierna zaszczepionym mi wartościom. Najpierw człowiek jako jednostka, jego poczucie wartości, sprawczości, bezpieczeństwa, komfortu i satysfakcji, potem dopiero nabywanie umiejętności. Również rodzice uczniów z autyzmem, często określani jako jedna z najtrudniejszych, najbardziej roszczeniowych grup rodziców dzieci niepełnosprawnych, w moim odczucie są przede wszystkim ludźmi narażonymi w życiu codziennym na wielokrotnie silniejszy stres i w związku z tym potrzebują dużo wsparcia, zrozumienia i pomocy. Tego także nauczył mnie Klub, który rodziców i rodzeństwo dzieci z problemami, czynił równoprawnymi terapeutami i otaczał ich uwagą i troską. Ja także w swojej pracy pedagogicznej chciałabym być dla rodziców przede wszystkim oparciem i pomocą merytoryczna, nie instytucja rozliczającą z niewypełnionych zaleceń.

2.5 Stowarzyszenie Otwarte Drzwi
Misją Stowarzyszenia Otwarte Drzwi z siedzibą w Warszawie, jest przeciwdziałanie oraz prowadzenie działań ograniczających i zapobiegających wszelkiego rodzaju wykluczeniu społecznemu ze względu na ubóstwo, niepełnosprawność, bezdomność i inne powody. Stowarzyszenie podejmuje działania w obrębie prowadzonych przez siebie placówek, podmiotów oraz programów. Jego obszarami wspierania są pomoc i praca socjalna, rehabilitacja społeczna i zawodowa oraz terapia, działania prewencyjne i interwencyjne, aktywizacja, edukacja, działalność kulturowa, turystyczna i sportowa, a także wsparcie materialne i rzeczowe. Stowarzyszenie OD prowadzi liczne placówki:
• Ośrodek Dziennego Pobytu i Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej Osób Niepełnosprawnych przy, to miejsce dla 30 beneficjentów, przygotowujące osoby z różnym stopniem niepełnosprawności do podjęcia zatrudnienia i adaptacji społecznej
• Centrum Pomocy Wzajemnej „Dom za Bramą”, którym znajdują się Agencja Zatrudnienia, Społeczne Biuro Pośrednictwa Pracy oraz Klub Integracji Społecznej) podejmuje działania na rzecz zatrudnienia osób bezrobotnych (1620 beneficjentów).
• Ośrodek Wsparcia Osób Niepełnosprawnych „Partnerzy”, to specjalistyczna placówka rehabilitacji społecznej i zawodowej prowadząca różnorakie pracownie, warsztaty i działania artystyczne dla młodych osób dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną oraz sprzężeniami, takimi jak zaburzenia zachowania, epilepsja, zaburzenia psychiczne i inne.
• Mały Książę, to praska świetlica socjoterapeutyczna dla około 30 dzieci, oferująca wsparcie edukacyjne, terapeutyczne oraz rzeczowe, organizująca zajęcia kulturalne i wyjazdy wakacyjne.
• Zakład Aktywności Zawodowej Galeria Apteka Sztuki zajmuje się promocją sztuki współczesnej oraz włączeniem społecznym i zawodowym osób niepełnosprawnych, przygotowując do zatrudnienia na otwartym rynku pracy.
• Warsztaty Terapii Zajęciowej dla 25 młodych beneficjentów z niepełnosprawnością intelektualną wdrążają do usamodzielnienia i aktywizacji życiowej oraz zawodowej poprzez terapię zajęciową oraz udział w zajęciach dodatkowych.
• Środowiskowy Dom Samopomocy typu A przy dla 30 osób z zaburzeniami psychicznymi i Środowiskowy Dom Samopomocy typu B dla 22osób z niepełnosprawnością intelektualną głębszego stopnia i schorzeniami współistniejącymi to dzienne placówki rehabilitacji społecznej, której celem jest integracja społeczna i podnoszenie jakości oraz niezależności życiowej beneficjentów.
• Schronisko dla osób bezdomnych „Dom Rotacyjny” to hostel dla młodych, bezdomnych mężczyzn. Rocznie uczestniczy w nim 40-100 bezdomnych w wieku do 35 lat
• od września 2011 funkcjonuje także Ośrodek Edukacyjno-Rehabilitacyjny MAKOWICA w Suchej Strudze k. Nowego Sącza na rzecz osób wykluczonych i zagrożonych wykluczeniem społecznym objętych programami rehabilitacyjnymi Stowarzyszenia OD. W ośrodku organizowane są turnusy socjoterapeutyczne i integracyjne dla osób niepełnosprawnych oraz bezdomnych, jest też prowadzona działalność agroturystyczna; http://otwartedrzwi.pl/index.php/o-nas
Wolontariat w pracy Stowarzyszenia Otwarte Drzwi stanowi istotny element struktury merytorycznej i organizacyjnej. Jest prowadzony na bieżąco, w odpowiedzi na pojawiające się potrzeby i możliwości. Wolontariusze formalnie podlegają kierownikowi danej placówki, gdzie podpisują umowę, są odpowiednio szkoleni, a ich praca monitorowana i wspierana przez wybranych pracowników Stowarzyszenia. Udział w wolontariacie często powoduje większe zaangażowanie w pracę i silniejszą identyfikację z organizacją, stąd części osób Stowarzyszenie proponuje współpracę o charakterze zawodowym. Obecna kadra Otwartych Drzwi także tworzona jest przez licznych dawnych wolontariuszy. W najbliższym czasie planowane jest ściślejsze ustrukturalizowanie pracy wolontariackiej w Stowarzyszeniu, obecnie kształtuje się ona na kilku płaszczyznach wolontariatu wewnętrznego i zewnętrznego:
• wolontariat osób spoza stowarzyszenia (studenci, osoby uczące się oraz kadra wyspecjalizowana podejmujący prace nieodpłatna na rzecz uczestników OD)
• wolontariat beneficjentów Stowarzyszenia zagrożonych wykluczeniem społecznym (młodzi mężczyźni wychodzący z bezdomności) na rzecz uczestników z niepełnosprawnością intelektualną, w charakterze indywidualnej asystentury, prowadzony w placówkach oraz na turnusach rehabilitacyjnych.
• wolontariat uczestników niepełnosprawnych intelektualnie na rzecz innych potrzebujących w ramach Stowarzyszenia i poza nim
• wolontariat pracowniczy jako forma społecznej odpowiedzialności biznesu (działalność nieodpłatna kadry pracowniczej na rzecz Stowarzyszenia OD w zakresie własnego wykształcenia i kwalifikacji oraz kompetencji zawodowych, darowizn, usług oraz pracy internetowej)
Takie nowatorskie podejście do wolontariatu przynosi ogromne korzyści dla Stowarzyszenia. Zyskują bowiem nie tylko uczestnicy - odbiory usług, ale także beneficjenci , którzy dzięki odpowiedniemu przeszkoleniu, wparciu oraz monitoringowi są w stanie zostać wolontariuszami i czerpać z tego określone profity. Praca osób wykluczonych społecznie i zagrożonych bezdomnością na rzecz niepełnosprawnych, pomaga im zdobywać określone kompetencje, budować poczucie własnej wartości i przydatności oraz pełni funkcje doskonałej rehabilitacji społecznej i readaptacji. Podobnie osoby niepełnosprawne intelektualnie pomagając poza Stowarzyszeniem osobom starszym, mają możliwość kształtowania i rozwijania własnych kompetencji, zaufania do siebie, poczucia sprawczości i niezależności. Jest to doskonały sposób aktywizacji i adaptacji zawodowej, a równocześnie korzyścią wynikającą z wolontariatu beneficjentów jest kształtowanie nowego wizerunku społecznego osób z niepełnosprawnością intelektualną, jako osób aktywnych i użytecznych społecznie; Na podstawie wywiadumailowego z Iwoną Wojtczak- Grzesińską -koordynatorką d.s. rehabilitacji
w Stowarzyszeniu „Otwarte Drzwi”, Warszawa, wrzesień 2013

Podczas mojej pracy zawodowej jestem ciekawa nowych doświadczeń. Możliwość podjęcia wolontariatu w Otwartych Drzwiach wydała mi się wartościową ofertą. Uczestnicząc w turnusie rehabilitacyjnym jako asystent osoby niepełnosprawnej mogłam dzielić się własnymi umiejętnościami i wiedzą i równocześnie poznać sposób pracy charakterystyczny dla Stowarzyszenia. Ze względu na specyfikę organizacji w turnusie uczestniczyła bardzo zróżnicowana grupa ludzi: osoby niepełnosprawne fizycznie i intelektualnie w różnym stopniu, osoby z zaburzeniami psychicznymi oraz zagrożone wykluczeniem społecznym. Tym, co przede wszystkim zwróciło moją uwagę, było pełne szacunku, podmiotowe podejście do beneficjentów. Osoby niepełnosprawne intelektualnie, w wielu instytucjach bywają infantylizowane, tu dorosłe osoby traktowane były zgodnie z ich wiekiem, niezależnie od możliwości intelektualnych i kompetencji społecznych. Do dorosłych zwracano się nie po imieniu, ale per pan i pani, co stwarzało atmosferę szacunku , a równocześnie kształtowała wśród uczestników bardziej dojrzałe i odpowiedzialne zachowanie. Widoczne było dla mnie, ze priorytetem jest rozwój osobisty i nabywanie kompetencji przez beneficjentów. Natomiast zupełnym zaskoczeniem była struktura kadry. Okazało się, że wśród asystentów osób niepełnosprawnych sa przeszkoleni beneficjenci. Niektórzy nazywani SA instruktorami inni liderami, wszyscy pracują na rzecz innych. Osobie z zewnątrz , takiej jak mi, jakiś czas zajęło zrozumienie i rozszyfrowanie tej struktury. Okazało się, ze część kadry i wolontariuszy tworzą sami beneficjenci, czyli osoby niepełnosprawne intelektualnie oraz mężczyźni wychodzący z bezdomności. To było dla mnie bardzo pozytywne, ciekawe doświadczenie. Osoby zwykle stygmatyzowane i oceniane jako „gorsze” tutaj miały równy status społeczny, a nawet były wyróżnione spośród uczestników jako kadra. Ponadto okazało się, początkowo patrzał na kadrę trudno było się domyśleć lub zauważyć niepełnosprawność , czy niedostosowanie społeczne wybranych osób. Jest to dla mnie świetnym przykładem w jaki sposób z sukcesem można prowadzić rehabilitacje zawodową. Wyjazd był dla mnie inspirujący zawodowo i postanowiłam utrzymać współpracę z organizacją, jako wolontariusz. To budujące, że korzyści z wolontariatu są obopólne. Ja prowadzę zajęcia w jednym z ośrodków Otwartych Drzwi, natomiast sama korzystam z doświadczeń i możliwości szkolenia w Stowarzyszeniu. J.T.

3. Podsumowanie

Niniejszy artykuł miał za zadanie przedstawienie wolontariatu jako drogi kształtowania pasji i nabywania kompetencji zawodowych. Zostało przedstawionych kilka różnorodnych podmiotów, które w swojej działalności wykorzystywały praktykę wolontariatu. Na przykładzie wspomnień wolontariuszki podejmującej nieodpłatną prace w tych instytucjach i placówkach możliwe jest prześledzenie wpływu wolontariatu na podejmowanie wyborów życiowych w zakresie wykształcenia zawodowego oraz podejmowania pracy. W historii rozwoju pracy zawodowej, cytowanej wyżej wolontariuszki J.T wyraźnie widać powiązanie pomiędzy podejmowanymi przez nią wyborami i kierunkami rozwoju, a odbywanym przez nią wolontariatem. Turnusy wakacyjne z osobami niepełnosprawnymi w Łaźniewie i Piekoszowie rozbudziły jej zainteresowanie tematyką pedagogiki specjalnej, co zaowocowało podjęciem studiów w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej. Dzięki pracy w Filharmonii Narodowej wolontariuszka rozwijała swoje kompetencje zawodowe i zainteresowania muzyczne, poznała także konkretną instytucję, w której podjęła swoją pierwszą pracę zawodowa po ukończeniu kształcenia. Wolontariat w czasie studiów w Klubie Terapeutycznym dla Dzieci z Problemami Emocjonalnymi i Ich Rodziców rozwinął zainteresowania zawodowe i skonkretyzował je w kierunku problematyki zaburzeń funkcjonowania wywołanych autyzmem. Tym samym kolejnym miejscem pracy wolontariuszki stała się instytucja skierowana do dzieci z autyzmem, w której mogła wykorzystać swoje kilkuletnie doświadczenie i nabyte kompetencje. Współpraca ze Stowarzyszeniem Otwarte Drzwi pokazuje, że wraz z rozpoczęciem pracy zawodowej możliwe jest kontynuowanie doskonalenia kompetencji poprzez podejmowanie wolontariatu.
Wolontariat nie tylko pozwala na zdobycie umiejętności wolontariusza i ofiarowanie konkretnej usługi odbiorcy. Jest także ideologią, która kształtuje określoną postawę, charakter, wartości i sposób myślenia przyszłego pracownika, to prawdziwa żyła złota.

Małgorzata Jadwiga

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.