X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 22478
Przesłano:

Błędy wychowawcze rodziców niepełnosprawnych dzieci

Błędy popełniane przez rodziców przy wychowywaniu dzieci:

Każdy rodzic, zarówno dziecka sprawnego, jak i niepełnosprawnego, popełnia błędy wychowawcze. Ci drudzy jednak częściej mogą mieć poczucie błądzenia, niepewności podejmowanych działań, oceniania swojego postępowania wobec dziecka przez bliskich i nieznajomych. Częściej też przeżywają frustracje wynikające z braku doświadczenia i wiedzy, jak i stereotypów obecnych w społeczeństwie. Warto przyjrzeć się zatem, jakie błędy są najczęściej popełniane przez rodziców wychowujących niepełnosprawne dziecko.

• Nie słuchanie dziecka
• Wyręczanie dziecka, nadopiekuńczość, hamowanie aktywności
• Uleganie
• „Moje dziecko jest najlepsze” - idealizowanie
• Rygoryzm
• Niekonsekwencja

Nie słuchanie dziecka:
- dziecko niepełnosprawne kojarzy się nam często z kimś niesamodzielnym, kim należy się opiekować
- traktujemy je jak kogoś, kto nie jest w stanie mieć swoich poglądów, opinii
- to my wiemy czego dziecko chce i co dla niego jest dobre, a co złe
- jesteśmy przekonani, że wszystko robimy dla jego dobra, a ono jest takie bezbronne i niesamodzielne
- unikamy szczerych rozmów z dzieckiem, bo naszym zdaniem są za trudne
- traktujemy dziecko „z góry”, nie dostrzegamy i nie bierzemy pod uwagę jego zdania
- nie potrafimy zmieniać swoich oczekiwań, wymagań wraz z dorastaniem naszego
dziecka. Nie dostrzegamy niekiedy, a może nie chcemy dostrzegać, że mała Kasia i Tomek staje się Katarzyną i Tomaszem.

Tymczasem wyniki badań nad roz¬wojem i możliwościami osób niepełno¬sprawnych intelektualnie wykazują, że każdy człowiek, nawet z najcięższym uszkodzeniami organicznymi, ma prawo do autonomii na miarę swoich indywidu¬alnych możliwości.


Wyręczanie dziecka, nadopiekuńczość, hamowanie aktywności:

- przesadnie martwimy się o bezpieczeństwo dziecka i o to, czy nie zostanie przez kogoś skrzyw¬dzone
- zapo¬minamy o stawianiu dziecku mądrych wymagań,
- nie dajemy mu okazji do nauki przez działanie, ograniczamy jego sa¬modzielność
- wyręczamy dziecko, robimy wszystko za niego, bo ono takie biedne, żeby się nie zmęczyło, nie przewróciło. A tymczasem jak mówi przysłowie: „Jak się nie przewrócisz, to się nie na¬uczysz”. Czasami musimy dać szansę dziecku, aby się „przewróciło”.
- chcemy „wynagrodzić” dziecku jego specyficzną sytuację ży¬ciową, wydaje się nam, że wyręczając je, nie stawiając mu wymagań, robimy dobrze. Pytanie: dla kogo robimy dobrze? Dla dziecka - nie pozwalając mu uczenia się samodzielności, odpowiedzialności za siebie, eksplorowania otoczenia zgodnie z naturalną potrzebą każdego człowieka? Czy dla siebie - wyrzekając się swoich planów, marzeń?
- pielęgnujemy w sobie myśl: „Przecież tak kochamy swoje dziecko, tak się dla niego poświęcamy, że bardziej nie można...”
- przejawiamy syndrom „Zosi – Samosi” - to ja jestem najlepszy, najmądrzejszy, nikt
tak jak ja nie zajmie się moim dzieckiem. Nie korzystamy z pomocy innych osób, wolontariuszy, terapeutów, nie ufamy im.

Będąc nadopiekuńczymi narażamy się na zbytnie wyczerpanie, nie dając jednocześnie szansy swemu dziecku na wzbogacanie kontaktów społecznych.

Uleganie:

- spełniamy zachcianki dziecka
- nie jesteśmy konsekwentni w stawianiu mu granic i przestrzeganiu ich
Powodem jest zmęczenie, brak wiedzy jak sobie poradzić z wybuchami złości, agresji czy autoagresji naszego dziecka. Jednocześnie zazwyczaj jesteśmy świadomi, że nie powinniśmy ulegać dziecku.

Konsekwencja w działaniu, panowanie nad sobą to trudne, ale konieczne kroki w wychowywaniu dzieci.

„Moje dziecko jest najlepsze” - idealizowanie

- wpajamy w dziecko przekonanie, że w sytuacjach konfliktowych zawsze wina leży po stronie innych - nauczyciela, kolegi, sprawnego rodzeństwa.
- nie dostrzegamy (lub nie chcemy dostrzegać) wad dziecka, a przez to uczymy go, że jest idealne, lepsze od innych; kształtujemy u dziecka fałszywy obraz samego siebie i swoich możliwości
Dziecko potrzebuje wsparcia ze strony rodziców, musi mieć przekonanie, że są gotowi do pomocy, niezależnie od tego w jakiej sytuacji się znajdzie. Ale miłość mądra nie polega na idealizowaniu, spełnianiu wszystkich zachcianek. Potrzebna jest akceptacja dziecka takim jakie jest, dostrzeganie jego zalet, ale także wad. Starajmy się sprawiedliwie podchodzić do trudnych sytuacji - niech nasza miłość nie będzie ślepa, tylko mądra i uważna.

Rygoryzm

- stawiamy dziecku zbyt wysoko poprzeczkę, nie uwzględniając jego rzeczywistych możliwości
- nie doceniamy wysiłków dziecka, zapominamy o nagradzaniu go
- kładziemy zbyt duży nacisk na rehabilitację, naukę - a nawet są to jedyne cele w naszym życiu
- zapominamy o potrzebie spędzania czasu wolnego z dzieckiem, bawienia się z nim, znajdowania jasnych stron wzajemnych kontaktów

Mądre wychowanie potrzebuje stawiania wymagań i konsekwencji. Ale nie można zapominać o tym, że dziecko jest tylko albo aż dzieckiem i przede wszystkim potrzebuje miłości. Ważne, żeby w tym wszystkim nie zginęło gdzieś samo dziecko.

Niekonsekwencja:

- nie dotrzymujemy słowa, składając obietnice bez pokrycia.
To częsty błąd wszystkich rodziców. Obiecujemy coś, a potem nie spełniamy.
Z różnych powodów: bo jesteśmy zmęczeni, bo mamy co innego na głowie, bo zapomnieliśmy, bo konsekwencja w działaniu nie wydaje nam się ważna... W takich sytuacjach powinniśmy sobie przypomnieć nasze dzieciństwo. Jak nam było przykro, gdy ktoś nam coś miłego obiecał, a potem nie dotrzymał słowa. Może to była wspólna zabawa, może jakiś wyjazd, może zabawka czy ulubiony deser...
- na te same zachowania dziecka reagujemy różnie, w zależności od nastroju, samopoczucia.
Wtedy dziecko uczy się, że nie obowiązują jakieś stałe normy zachowań. Tymczasem dziecko potrzebuje jasnych, przewidywalnych zasad działania, pewnych granic w tym, co może a czego nie. To my uczymy nasze dzieci co jest dobre a co złe, co można robić, a czego robić się nie powinno.
- nie wypracowujemy – jako rodzice - wspólnych modeli postępowania.
Dziecko bardzo szybko wyczuwa, iż rodzice nie działają wspólnym frontem. Wyszukuje słabe ogniwo, manipuluje rodzicami. Z drugiej zaś strony czuje się zagubione, bo nie rozumie dlaczego takie samo za¬chowanie wywołuje zupełnie odmienne reakcje u mamy i u taty. Utrudnia to zro¬zumienie otaczającego świata, uświadomienie co wolno robić, a czego nie, jakie zachowanie jest dobre, a którego trzeba się wystrzegać. Tym trudniejsze może być to dla dziecka z niepełnosprawnoś¬cią intelektualną. Dla jego dobra rodzice powinni rozmawiać o tym, co dla nich jest ważne, jak należy postępować wobec różnych często niełatwych problemów wychowawczych. Wspólne rozmowy i wspólne działanie to także sposób na wspieranie się w chwilach zwątpienia i gorszego samopoczucia.

Opracowanie na podstawie artykułu Agnieszki Żyty „Rzeczą rodziców jest...błądzić” w Bardziej kochani 3/2006.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.