X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 13197
Przesłano:

Asertywność jest wyborem...- Historia Miry

W Biurze jak zawsze panował spory zgiełk .Co chwila telefon ,fax czy też kolejny meil z uporczywym pytaniem o raport dnia, podsumowanie miesiąca ,aktualne zestawienie towaru.
Ehhh...Dzień jak codzien –pomyślała Mira. Ale jednak z małym wyjątkiem. Mira była świetną asystentką ,doskonałym analitykiem i wspaniałym pracownikiem bardzo oddanym firmie .Czasem aż za nadto oddanym jak podkreślał jej narzeczony według którego przez swoje obowiązki ,a w zasadzie za przejmowanie obowiązków innych ,częste pozostawanie po godzinach oraz przyjeżdżanie do firmy na każdy telefon szefostwa, cierpiał ich związek Mirka od zawsze taka była. Umiała poświęcać siebie, swój czas, swoje potrzeby dla innych. Zapominała o sobie ,o tym co czuje ,co myśli. Bywała jakby niewidoczna sama dla siebie...Dziwne to było uczucie, ale nie odstępowało jej o krok. Była taka zawsze...Niby niewidzialna od zawsze...

Była taka w domu...

Mama Mirki była...Hmm...jakby to ująć w słowa bardzo wymagającą kobietą zarówno w stosunku do swojego męża jak i dzieci. Mirka była jej najstarszą córką ,od niej wymagała najwięcej i najszybciej. Mirka musiała być najlepsza...Najlepsza we wszystkim. Szczególnie rygorystycznie matka Miry dbała o jej plastyczne wykształcenie .Malarstwo było jej niespełnionym marzeniem i celem samym w sobie a utalentowana córka mogła je tak łatwo spełnić. Mira była zapisana już na dodatkowe zajęcia z rysunku we wtorek, teraz doszły zajęcia z rzeźby w czwartek i w piątek godzina nauki o historii sztuki .Oczywiście były one świetnie prowadzone, dostępne materiały plastyczne dawały tam wielkie możliwości młodym talentom ale jednak sama Mira młodym talentem nie była ,a na pewno już się nim nie czuła. Ona wolała tańczyć .Być lekką i zwinną jak wiatr czy motyl. Po prostu mogłaby tańczyć całe dnie...mogłaby wytańczyć całe swoje życie. Pewnego dnia gdy po raz kolejny wróciła rozgoryczona i zła na siebie i na te paskudne zajęcia z rzeźby stwierdziła ,że powie mamie co myśli o tej całej plastyce i sztuce, powie wszystko, powie ,że ona tego nie czuje nie kocha jak mama...Powie i sprawi jej wielką przykrość, ale powie:
-Mamo-powiedziała cichutko
-Mamo-jej głos brzmiał bardzo niepewnie, ledwo co wydobywał się z jej gardła,
-Mamo te zajęcia z plastyki no...eeee...wiesz...-spuściła głowę nie wiedziała jak to powiedzieć.
-Mamo ,to naprawdę nie takie ważne, ale tak się zastanawiałam czy nie mogłabym chodzić na lekcje baletu zamiast plastyki ,nie to że nie lubię plastyki ,ale tak tylko pomyślałam-spuściła głowę.
Mama patrzyła na nią ,że zdziwieniem po czym odgarnęła pewnym ruchem kosmyk włosów i powiedziała:- Mira kochanie ,dziecko co ci za głupoty chodzą po głowie, jesteś chora? zjadłaś coś niestrawnego? oj biedactwo połóż się wcześniej jutro masz w końcu zajęcia z rysunku. I nie chce więcej słyszeć nic o żadnym blacie! I nie czekając na jakiekolwiek słowa Miry wyszła pewnym krokiem z pokoju.

A przecież mogło być inaczej...
Przecież Mira mogła powiedzieć prawdę o sobie ,mogła stać się „widzialna” :
- Mamo, rozumiem ,że bardzo lubisz plastykę i zawsze chciałaś zostać artystką to piękne marzenie ,ale ja mam inne. Moim marzeniem jest tańczyć i uczyć się jak tańczyć najpiękniej...najlepiej .Taniec daje mi wiele radości, czuje ją gdy tańczę w każdym centymetrze mojego ciała, rzeźba ,ani rysunek mi tego nie dają-mówiła zdecydowanym ale łagodnym tonem .Przejrzałam już oferty szkół baletowych i rezygnuje z plastyki. To jest moja decyzja i jestem z niej zadowolona.

I MOGŁABY TAŃCZYĆ...

Była taka na studiach:

Sesja ,sesja...Kolejne nieprzespane noce, mnóstwo zaliczeń ,pisanych prac, prezentacji .Kolejna sesja. Mira uczyła się bardzo dobrze, wyniesione z domu przekonanie ze musi być najlepsza na Uniwersytecie znalazło swój odpowiednik. Miała wysoką średnią, świetne wyniki i zyskała szacunek pośród grona wykładowców. Wszystkie projekty zawsze oddawała przed terminem, egzaminy zdawała za pierwszym podejściem a niezapowiedziane kolokwia zdawała bez problemu. Studentka doskonała, „koleżanka doskonała” .Warto z nią było się przyjaźnić ,a szczególnie warto siadać blisko lub też nieopodal na egzaminach. Nie, Mirka nie miała na studiach przyjaciółki, ale miała wiele ,oj wiele bardzo tzw. „dobrych koleżanek”.
Jedna z nich Ewelina, szczególnie lubiła Mire. Sporo konspektów i prezentacji razem robiły ,a w zasadzie robiła Mira a Ewelina dopisywała swoje nazwisko. Podobnie miało być z referatem dotyczącym „Secesyjnej sztuki w ujęciu europejskim”. Tym razem jednak Mira nie miała tyle czasu co zwykle, dowiedziała się ,że pociąg wieczorny którym do tej pory jeździła został usunięty z rozkładu i musi jechać wcześniejszym a tym samym nie zdąży zrobić całego wystąpienia. Ale skoro zawsze to ona prawie wszystko robiła to może tym razem Ewelina zgodzi się odnieść książki do biblioteki i dokończyć prezentacje. Może tym razem jej pomoże.
W tym samym momencie ,kiedy nowe rozwiązanie niczym wybawienie pojawiło się w głowie Miry ,do akademickiego pokoju z wielką nonszalancją weszła Ewelina ,jak zawsze idealnie umalowana, w obcisłej bluzce i doskonale dopasowanych dżinsach .Ewelina była całkowitym przeciwieństwem Miry. Eweline znali wszyscy. Była głośna ,i jakby to określić bardzo wyrazista, zawsze stawiająca na swoim, zawsze za każdą cenę.
-I jak tam Mira ,nasz referat skończony?
-No...ee...bo wiesz-Mira spuściła wzrok
-No to super bo wiesz umówiłam się z Damianem na weekend ,pewnie gdzieś wyjedziemy za miasto jego nowym Audi. Mówię ci to Audi to dopiero coś a ile wyciąga, no po prostu cudne.
To ile mamy tego referatu?
-No..Ewelina ,za godzinę mam pociąg do domu i chyba...no eee.. chyba będę musiała zabrać to ze sobą i dokończyć, chyba ,że ty byś mogła dopisać parę stron?
-Chyba żartujesz- warknęła Ewelina.
-Ty musisz to zrobić, ja już się umówiłam, w odróżnieniu od niektórych mam życie towarzyskie. Ja naprawdę nie mam na to czasu, ty to poza tym zrobisz lepiej .Co będziesz robić w domu? Masz chłopaka?
-No eee...-Mira poczuła jak się czerwieni. To było bardzo prywatne pytanie, niestosowne.
-No widzisz to chyba nie masz, co?- dodała z sarkastycznym tonem Ewelina
-No nie...,to ja może to zrobię w pociągu, przepraszam, powinnam pomyśleć o tym wcześniej. Przepraszam Ewelina ,jakoś się zapakuje do tego pociągu z książkami ,to naprawdę nieważne.
-No widzisz i po kłopocie-z dumą odrzekła Ewelina i poprawiwszy przed lustrem swoje blond loki wyszła z pokoju,rzucając słodkie „Ciau” do Miry.

A przecież mogło być inaczej:
-Ewelina, odwołali mi późniejszy pociąg do domu,będę jechać wcześniejszym i nie przygotuje całego referatu. Wiem ,że masz plany na weekend ,ja także je mam wiec podzielenie się referatem po połowie i wspólne sądzę ,że jest sprawiedliwe...

I MOGŁA WYJECHAĆ DO DOMU...NIE OBŁADOWANA KSIĄŻKAMI...

Była taka w pracy

Mira lubiła swoją prace ,ale zawsze czułą się po niej bardzo zmęczona.
Nigdy się jednak nie skarżyła,nie mówiła o swoich potrzebach, nie myślała o sobie, o tym co czuje ,zawsze było „Coś” ważniejsze, zawsze był „Ktoś” ważniejszy.
Kontakty telefoniczne z klientami,wysyłanie Fax- u, robienie raportów, korespondencja firmy, zestawienia wydatków...Ehhh...Długo by wymieniać obowiązki Miry .Każdy dzień wyglądał podobnie. Mira z wielką wytrwałością i oddaniem radziła sobie z kolejnymi obowiązkami, które nieustannie napływały w różny ,dziwny sposób...
-Mira, ty jesteś taką świetną sekretarką ,po prostu niezastąpioną asystentką ,jak dobrze ,że mam cię tu- z szarmanckim uśmiechem dodał Marek, starszy asystent.-Mam tu dwa raporty ,wiesz wystarczy zliczyć, zrobiłabyś je za mnie, wiesz zaprosiłem dziś Mariolke na obiad, i chce jeszcze wpaść do domu a tu ta godzina. No...Ty się nigdzie nie spieszysz, to zrobisz.
Nawet nie czekał na jej odpowiedz,tylko postawił przed nią dwie teczki papierów i odszedł podśpiewując radośnie. Miał już wolny dzień...
Mira odwołała kolacje z narzeczonym
Były też inne sposoby napływania dodatkowych obowiązków:
-Mira, Mira, ile razy mam ci powtarzać, że te raporty muszą być robione inną czcionką, no proszę cię ,jesteś jak dziecko .Oczywiście wiesz ,nic takiego by się nie stało, ale lepiej robić to najlepiej jak się da- szybkimi zdecydowanym głosem parsknęła Krysia, -no chyba ,że wolisz byle jak? i byle siak-zachichotała. Tak, Krysia bywała bardzo złośliwa i bardzo cyniczna i agresywna w słowach.
-Więc moje dziecko ( zwracała się do niej choć byłą w równym wieku) Ja bym to lepiej zrobiła, popraw to i zrób mi jeszcze ten bilans półroczny .Szef kazał mi to zrobić ale tak będziesz miała możliwość poćwiczyć ,prawda?
I Mira robiła bilans, odwołała kino z przyjaciółmi
I tak mijały kolejne miesiące ,lata...Mira jako jedyna z zespołu nie dostała podwyżki bo się o nią nie upominała. Mira zostawała najdłużej w pracy
,Mira nie wykorzystała żadnego dnia z urlopu. Mira była dla siebie i dla innych naprawdę niewidzialna bo nigdy nie powiedziała nie.

A mogło być inaczej:
- Ja mam inne zdanie na ten temat ,Marek nie napisze za Ciebie raportu ,Krysia mi podoba się ta czcionka, mam inne zdanie na ten temat i nie zrobię za Ciebie bilansu-pytasz Czemu?
-Bo mam inne zdanie na ten temat.
I WTEDY POSZŁABY NA ROMANTYCZNĄ KOLACJE...I WTEDY BYŁOBY INACZEJ...

Dzień w biurze był niby taki sam ,faxsy,telefony, meile ale jednak stało się coś co wyróżniło go pośród już typowych pełnych obowiązków dni Miry.
Przyszła do niej paczka. Leżała mała, zawinięta w brązowy papier przed nią na biurku. Mira wpatrywała się w nią jakiś czas nim odważyła się odpakować. Dostawała prezenty, to prawda ale nigdy w pracy, nigdy przez jakiegoś kuriera. Delikatnie sięgnęła i zerwała wierzchnią stronę papieru.
Potem następną i następną. Na biurku leżała teraz książka. Szare zawiniątko zamieniło się w oprawioną w twardą okładkę książkę.
Fax cichutko pikał, telefon zamilkł na skrzynce meilowej znajdowało się już pięć meili. Mira delikatnie obejrzała książkę, tytuł jakby ją raził –ASERTYWNOŚĆ- sztuka mówienia o swoich potrzebach...
Szybko przewróciła pierwszą stronę .Spojrzała w dół kartki a tam małymi literkami:
„Bo bardzo Cię Kocham, taką jaką jesteś...jaką byłaś i jaką będziesz...
Bo jesteś,
Twój Narzeczony”

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.