X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

»» ZDALNE NAUCZANIE. U nas znajdziesz i opublikujesz scenariusze ««
Numer: 10515
Przesłano:

Hóżak - ortograficzna bajka

Bajka uczy ortografii w innowacyjny sposób.
Tekst zawiera wszystkie podstawowe wyrazy (ok. 330) z H, Ó, Ż – niewymiennymi
Dla ułatwienia nie ma: RZ, U, CH !!!
Należy dodać ilustracje /ważne/.
Elżbieta Karpiel
HÓŻAK
-Hoop, hop! To ja, Andżelika ,najpiękniejsza wężowa królewna na Haiti .
Jest późno i mogę nie zdążyć pożegnać się z koleżankami - wiewiórką Helą i sójką Bożenką.
Są harcerkami i mają bardzo napięty harmonogram życia. Jak nie szkoła to zbiórka, jak nie zbiórka to obóz. Ciągle używają jakiś haseł, piszą hieroglify i śpiewają piosenki np. taką:
" Hej, hej daleka drogo,
Hej, hej daleki lesie,
Hej, hej głęboka wodo,
Hej, hej serce nas niesie"
albo: "Dżem, dżem, serek topiony!
Ja to wszystko zjem szalony! "
Bywa, że śpiewają religijne:
"Drogi Boże, piszę kilka słów ,
Innym razem napiszę więcej
Życzę Ci wszystkiego dobrego
I pozdrawiam Cię najgoręcej."
A wiecie co mają na sobie, gdy pada deszcz? Wolałabym nosić habit niż tę zieloną pałatkę, ale one są w „siódmym niebie”.
Hi, hi założę się, że staną jak zahipnotyzowane, gdy dowiedzą się o mojej podróży do Hiszpanii z psem Błażejem. Ale cóż jak się ma same żebra jak Hela i nosi z moherowej włóczki różowy żakiet jak Bożenka, to nawet różdżka wróżki Honoraty nie pomoże wyczarować im hojnego męża.
Wiecie co, żal mi je. Na próżno im mówiłam, że aby mieć takie jak ja żółte, sprężyste ciało należy je myć w źródlanej wodzie z dodatkiem herbaty z żonkili, na czółko nałożyć różany żel, na ogon miąższ z ogórka i hermetycznie zabandażować .
Ja mam talię ważki, a żołądek lżejszy od gżegżółki , ale codziennie rano jem tylko zbożowe odżywki i świeże jeżyny.

A one mi na to:
-Ależ to horror!
Ha! Owszem harówka, ale czego się nie robi, żeby się wyróżniać! -pomyślałam.
Ale czasem jestem lekko zażenowana kiedy w oberży, albo na plaży każdy żak mówi, że pożąda mojej skóry i hojnie wynagrodzi gdy ją zdejmę. Co oni sobie wyobrażają!
Zaczęło mżyć.
Na ścieżce zahamował dyliżans. Woźnicą był hipopotam Heniek, a pasażerem okazał się żółw Józek, który jest stróżem w hipermarkecie.
Hipopotam zażartował:
-Hebanowa sierść, czy haftowany żabot wyżła Błażeja zdobył twoje żelazne serce? Gdzie ty masz honor, aby żenić się z hyclem?
-Hyclem? Błażej jest hiszpańskim inżynierem!- hardo próbowałam go bronić .
-Zadaje się z harnasiem zbójników z Podhala, a ty powiększysz tylko jego harem. Kradzież, hazard, można powiedzieć , to jego hobby. Od Żyda wziął ósmy haracz tylko dlatego, że ma w Holandii hotel ! -dodał żółw
A wiesz co zawiera twój bagaż? Haszysz i heroinę!- Do Paryża wieziesz na handel !
-Ohydni kłamcy! - zaprotestowałam żywiołowo .
-To spytaj się jaskółki Elżbietki. Ona mieszka na hejnałowej wieży i wie na ogół wszystko. -hipopotam na to.
-Czysta herezja!- zasssyczałam.
Nagle dobiegł do nas hałas. Horda hipisów wraz z hersztem żwawo weszli na ołówkową górkę .
-Nasz hetman żąda, aby wraz z córką króla węży- Andżeliką , żyrafa Hania również zaholowała się do naszego helikoptera! Wyrażam sie jasno!!!-zawołał herszt.
- W Kopenhadze, w ZOO nieźle zapłacą za takie dziwadła. –zarżał zbój, a reszta zawtórowała.
Wspomniałam słowa babci, która mówiła jak cenna jest nasza skóra i abym jej pilnowała, bo inaczej człowiek zrobi z niej ciżemki. Wpadłam w histerie.
-Pójdźmy szybko do wójta jeża , on nam pomoże –zawołałam do żółwia
-Ależ on jest w filharmonii! -odparł Józef
-No to co! -syknęłam.
-Ma próbę. Za tydzień gra na harfie hymn z okazji odwiedzin papieża, który ma wygłosić homilie do naszej młodzieży - wtrącił żółw.
- Oj tak, te młode króliki - sposępniałam - codziennie koło żłobka piją alkohol z żołędzi, a oczy robią się im wówczas jak halogeny, a gdy hemoglobina okrąży im mózg to zaczynają żonglować żelazkami i łyżwami. Póki strażnik –nosorożec nie wkroczy do akcji, hycają po hałdzie niczym wataha wilków .
-To hormony im skaczą w głowie niczym wióry z pod hebla -zaśmiał się Józek.
Nagle zobaczyłam wróbelka , który zahaczył piórkami o hamak i zaplątał się, niczym w rybacką sieć.
-Pomóż mi- żebrał żałośnie ptaszek.
-Oczywiście pomogę ci- odparłam.
W tak dżdżysty dzień ptaki mają pióra jak z żelaza. –pomyślałam.
- Może należy go hospitalizować? -zawahałam się, gdy odczepiałam piórka.
-Mam pomysł ! - wydarłam się do żółwia.
- Ów wróbelek mógłby się zrewanżować i do Hawany po Hóżaka polecieć!
-Oho! Ale z ciebie hipokrytka. Teraz to Hóżak, ale jak miałaś zostać jego żoną
to pogoniłaś go rózgą! – powiedział z naganą żółw Józek.
-Bo mi mrówka powiedziała, że jego hektary żyta są obciążone hipoteką –ja na to.
-To błahy powód, ale nie będziemy się teraz kłócić. Popłyniemy po niego żaglówką –odparł.
-Hola, hola! Ależ ja nie mam zapasowej odzieży! - zawołałam.
-Pożyczę ci dżinsy i halkę od żmii!- zażartował żółw.
-Ale to nie higieniczne, a poza tym nie zadaję się z tą żmijową hałastrą! –dodałam.
- A w horoskopie MY LADY nie czytałaś, ze twój wróg hożo nawiąże z tobą kontakty i odtąd będziecie harmonijnie współżyli? -zżymał się żółw
- Żagle w górę! Równo na północ! -ponaglał mój nowy kolega. - Hen za horyzontem jest garaż, w którym skrył się Hóżak i żyje pewnie jak żebrak . -dodał
Opiszę Wam teraz mojego HÓŻAKA, który został naszą ostatnią nadzieją.
Głowa ma ogromną , w plamy, podobną do żaby rogatej.
Mahoniowe włosy wiją się wokół czółka niczym żyłki z żywicy.
Oczy ma jak żarówy halogenowe, a źrenice wielkości żetonów, które rozjeżdżają się w różne strony.
Nos jak łyżka, a może kijek do hokeja?
Mimo stóp jak ciężarówki - sprężynowe nóżki dogoniłyby nawet hienę.
Zodiakalny koziorożec. Poważny, wrażliwy, życzliwy, pesymista- brak w nim radości życia. Ostrożnie wyraża swoje poglądy. Na ogół ambitnie dąży w realizacji planów - tyle horoskop. A ja, tylko tyle wiem, że jego hobby to hipika.
Żarłok z niego okropny. Beżowe zęby , ostre niczym żyletki miażdżą żwir, kłódki i halabardy.
Jego orężem są ręce zakończone hakami, nożami i nożyczkami. Nie bał się nikogo. Ani herolda, ani heretyków z Himalajów.
Na horyzoncie pojawił się ląd. Na plaży rysowała się postać naszego bohatera.
Ale heca, gdy mnie teraz zobaczył stanął jak porażony , jakby dostał ciężkim witrażem. Zrobił się różowy , potem blady jak płótno.
Ale także i dla mnie była to gehenna. Zadrżałam na myśl, że mógł powiedzieć- żegnam! Albo zażąda horrendalnej gaży za pomoc.
Nie wyglądał jak hrabia, ani jak żebrak za to maniery miał dżentelmena.
Może filiżankę oranżady? – zapytał nieśmiało.
Z półki spiżarni wyłożył żytnie herbatniki oraz homary, które właśnie smażył na rożnie.
Zawahałam się.
-Napadli na naszą osadę ohydni zbóje. Ocal nas. -poprosiłam - Żandarm żbik nie da sam rady. Wybacz mi, wiem, że byłam dla ciebie jak hetera, ale postaram się zrehabilitować.
HÓŻAK jak na hasło, jakby tylko czyhał na to , wziął włócznię i niczym dżokej wskoczył na bażanta i wzniósł się do góry.
Nie minęło pół godziny, a on nagle zawirował wokół hali, w której nocował herszt i cała jego banda. Wyprężył pierś, poprawił hełm i niczym żądło szerszenia wbił gigantyczną żerdź w śpiąca hordę. Z heroicznym, żołnierskim impetem pogonił resztę hołoty -na zawsze.
Nagle żar ogarnął moje zimne serce i wzniecił w nim pożar.
To nie koniec historii. Życie jest fantastycznym reżyserem .
Hóżak został moim herosem. Zaprosił mnie w podróż do Polski- na Hel. Tam zabrał na wernisaż i jeszcze raz oświadczył mi się. Gdy podjeżdżaliśmy dorożką do kościoła księżyc na harmonii zagrał nam serenadę, a gwiazdy Żaneta i Honorata obsypały hortensjami i ryżem- na szczęście.
Nie jestem pasożytem - szepnął do mnie Błażej.-wydzierżawiłem żyzne ziemie i zapowiadają się niezłe żniwa. Będę też hodować dżdżownice. Nie zabraknie ci niczego. Codziennie na śniadanie będę podawał ci do łóżka świeże drożdżówki, grahamki z dżemem, ostrygi i małże.
Pocałowałam go i nie powiedziałam, że jestem na diecie.

P.S. / pozostałe wyrazy zawierają niestety mieszane "u", "ó", "h", "ch","ż", "rz"/ jest ich jednak niewiele.
Hura! – huknął dyżurujący hydraulik hulający na hulajnodze po hucie, gdy dowiedział się,że wróg został pokonany.
Nie będą już hultaje psuć nam humoru! Już nikt nie będzie im służył i dawał jałmużnę– odpowiadają juhasi.
Nagle dżudocy wypadli z dżungli niczym husaria uciekająca przed dżumą.
Nie zważając na tchórzliwe przepiórki bawiące się w kałuży, niczym huragan wskoczyli na abażury i zaczęli się radośnie huśtać.
-Pokrzyżował Hóżak im plany -wołali
Żubr Hubert z żukiem mogli spokojnie zajadać się dużymi hamburgerami .
Tylko żołnierz stał wzdłuż drużyny bez humoru, popijając małymi haustami żurek.
Przydałby się wehikuł czasu-pomyślał. Zmieniłby tę historię.
A, tak nie dostanie już honorarium za uratowanie wyspy, za które być może postawiłby hurtownie używanych kożuchów.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.